Pożar odpadów przy Kleszczowskiej
Sprawa wiąże się z pożarem składowiska opon i odpadów przy ul. Kleszczowskiej 36 w listopadzie 2018 roku. Pożar, który swoim zasięgiem objął powierzchnię około 15000 m2, został ugaszony po sześciu dniach akcji gaśniczej i kolejnych trzech dniach dozorowania i dogaszania pogorzeliska. Według szacunków w akcji brało udział ponad 100 strażaków.
W wyniku tego zdarzenia śmierdzące opary dotarły m.in. do Rybnika o czym pisaliśmy >>Śmierdzi w całym Rybniku! To przez pożar w Żorach?<<
Zobacz także
Jak ustalili śledczy, przyczyną pożaru najprawdopodobniej było podpalenie. Postępowanie w tym zakresie zostało umorzone wobec niewykrycia sprawcy.
Cztery osoby staną przed sądem w Żorach
Przed Sądem Rejonowym w Żorach staną natomiast cztery osoby oskarżone o nielegalne przewożenie odpadów i składowanie ich na dwóch działkach w naszym mieście.
Trzem oskarżonym: Rafałowi Ch., Sławomirowi B., Łukaszowi W., Prokuratura Rejonowa w Gliwicach zarzuciła niezgodne z obowiązującymi przepisami przywożenie odpadów komunalnych z zagranicy i poświadczenia nieprawdy w dokumentach dotyczących sprowadzanych odpadów.
Czwarty oskarżony, Józefa H. odpowie za postępowanie z odpadami w sposób, który mógł zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować istotne obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach.
– Śmieci z Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii przywożone były jako odpady tworzyw sztucznych i trafiały do dwóch firm prowadzących działalność w Żorach, gdzie wg. dokumentacji miały zostać przerobione na paliwo alternatywne. W rzeczywistości były to zmieszane lub poddane wstępnemu sortowaniu zmieszane odpady komunalne. Na przywóz takich odpadów firmy nie miały wymaganych zezwoleń. W części transportów „pośredniczyła” firma z Rudy Śląskiej, co miało na celu ukrycie rzeczywistego pochodzenia odpadów z zagranicy i obejście przepisów prawa regulujących dalsze postępowanie z takimi odpadami oraz obowiązujących limitów – wyjaśnia gliwicka prokuratura.
Prokuratura mówi o zagrożeniu zdrowia i życia ludzi, skażeniu środowiska – a władze Żor i inspekcja ochrony środowiska mówiły tylko o uciążliwościach zapachowych
Jak się dowiadujemy, na terenie jednej z firm w Żorach ujawniono pryzmy z tysiącami ton takich odpadów, które nie były poddawane żadnemu procesowi odzysku. Odpady wydzielały nieprzyjemny zapach charakterystyczny dla gnijących odpadów komunalnych, co stanowiło uciążliwość dla okolicznych mieszkańców.
W świetle ustaleń prokuratury bulwersujące wydają się zapewnienia władz miasta oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, że pożar był uciążliwy, ale nie stwarzał zagrożenia dla zdrowia ludzkiego czy środowiska:
>>czytaj również: Widmo katastrofy ekologicznej nad Żorami. Co zamierzają zrobić władze miasta?
>>czytaj również: WIOŚ o wynikach badań po pożarze: normy nie zostały przekroczone
Przytaczaliśmy wówczas opinie ekspertów Polskiego Alarmu Smogowego, z których wynikało, że bagatelizowanie skutków pożaru odpadów jest skandalem.
Z kolei Zdzisław Kuczma z Rybnickiego Alarmu Smogowego w ironicznym podsumowaniu zaapelował do Zarządu Województwa Śląskiego, by dopuścić do powszechnego spalania zużytych opon jako normalnego paliwa.
Materiał oryginalny: https://www.tuzory.pl/wiadomosci,tysiace-ton-smieci-w-zorach-cztery-osoby-stana-przed-sadem,wia5-3266-20386-19.html
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS