A A+ A++

Autostrada 1&9 to właściwie dwie autostrady o numerach 1 i 9, zrośnięte na odcinku 80 kilometrów w jedną. Dwie szerokie wstęgi, po pięć pasów w każdą stronę, biegnące ramię w ramię przez cały niemal stan New Jersey. Po kilkudziesięciu kilometrach rozchodzą się znowu, dalej każda sunie w swoją stronę, ale w mieście Elizabeth tętnią wspólną strugą samochodów. Mieszkałem tuż przy niej. Przez okno widziałem skrzyżowanie, które spokojnie mogło się znaleźć w Księdze rekordów Guinnessa. Wypadki samochodowe zdarzały się tu bowiem kilka razy w tygodniu, niekiedy dwa razy dziennie.

Na początku na odgłos huku podbiegaliśmy do okna, potem już nam się nie chciało. Ale jedno nie dawało mi spokoju: jak to możliwe, że w ciągu kilku minut zjawiały się na miejscu dwa-trzy radiowozy policyjne, chwilę później stał wóz strażacki i co najmniej jeden ambulans. Widok tej armady był bardziej atrakcyjny niż puknięcie dwóch aut.

Zastanowiło mnie wtedy, skąd mają na to kasę. Dlaczego na policję w Polsce trzeba czekać długo, karetki nie dojeżdżają, straż też jest wzywana w ostateczności, a tu pyk – i jest pełna obsada, jakby samolot pasażerski runął. Pomińmy metodologię – w USA policja ma inne procedury, radiowozy są w ciągłym ruchu, w samym Nowym Jorku jest ich 11 tysięcy i najszybciej zjawiają się najbliższe, policjanci powiadamiają straż, bo tylko ona ma prawo wydobywać ofiary wypadku, karetka je bada i reanimuje, zakłada opatrunki i wiezie do szpitala. Potrzebna jest do tego obłędna liczba radiowozów, wozów strażackich, karetek, jakaś niezliczona liczba funkcjonariuszy, strażaków, lekarzy i ratowników, paliwo, radiokomunikacja, każdy z tych ludzi ma kamerkę na klacie, wszystko ląduje na serwerach, gdzie jakaś ekipa techników to obrabia. Logistyczny matrix. I to wszystko z podatków. Dziś mnie zastanawia, czy mówiący o „szpitalu w każdym powiecie” Zandberg kiedykolwiek widział takie siły ratunkowe w akcji.

Miliarder Elon Musk dorobił się na rozbudowaniu systemu PayPal, dzięki któremu zaczęto płacić kartami płatniczymi w internecie. System opanował świat i gdy Musk uznał, że go to nudzi, sprzedał za setki milionów dolarów swój udział i uruchomił produkcję elektrycznego samochodu Tesla. Wraz z nim wdarł się na czubek listy najbogatszych ludzi świata z setką miliardów na koncie. Gdy produkcja aut została opanowana i z fabryk zaczęły wyjeżdżać uwielbiane przez ludzi pojazdy, Musk ofiarował światu za darmo patenty na produkcję ogniw do tych pojazdów. I wystartował z projektem kosmicznym Space X. Zainwestował setki milionów dolarów w prace nad nowymi typami rakiet, które mogły niezniszczone wracać na Ziemię i miękko lądować, po czym startować ponownie. Dzięki temu usługi transportu kosmicznego potaniały, stały się powszechne, nad Ziemią krążą dziś setki nowych satelitów. Równocześnie uruchomił globalną sieć internetową Starlink, która dzięki tysiącom mikrosatelitów obejmie wszystkie zakątki globu. Ta ostatnia usługa przyniesie mu kolejne miliardy dolarów zysku. I tak bez końca. Czegokolwiek się tknie, zamienia się w złoto i bogactwo. Niedawno uruchomił projekt lotu człowieka na Marsa i właśnie go realizuje.

Niespokojny umysł Muska analizuje wszystko, co widzą jego oczy. Wszędzie widzi udoskonalenia i zarobek. W korku ulicznym wykombinował, że można budować tunele, którymi samochody będą mogły jeździć, omijając korki z ogromną prędkością. Wszczął prace nad poruszającymi się w gigantycznych tubach pociągami, które na poduszkach elektromagnetycznych i bez oporu powietrza mogą pędzić z prędkością samolotu. Zapytany o dalsze plany, powiedział, że ogromnym polem dla inwestycji i nowych wynalazków jest biotechnologia – wytwarzanie części zastępczych dla nieuleczalnie chorych ludzi, począwszy od bionicznych protez, po sterowanie mózgu ludzkiego implantami, komputerów zaś ludzkimi myślami. W planie jest budowa niewielkiego sztucznego serca, płuca, oczu. Obłęd.

Otóż gdyby w USA ministrem finansów został Zandberg, Musk nie poleciałby na Marsa, a co najwyżej po piwo za róg. Podatki by go zabiły, zostałby sponiewierany w opinii publicznej jako obrzydliwy bogacz, policja skarbowa nie wychodziłaby z sieni jego domu. Być może siedziałby z Nowakiem miesiącami, póki nie powie, jak to wszystko ukradł. Bo tu można wyrzucić 70 mln na fanaberię wyborczą Sasina (koledze Zandberg nie podskoczy), ale nie na telefon zaufania dla młodych ludzi w depresji – wtedy okazuje się, że to przeklęta kapitalistka Dominika Kulczyk ofiarowuje miliony na jego uruchomienie i uratowanie komuś życia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZawsze po jasnej stronie
Następny artykułKiedy porównano go do agenta 007, mówił: „Jaki kraj, taki Bond”. Dziś pogrzeb Bronisława Cieślaka