A A+ A++

Rozmowa z prezesem prudnickiego TBS i radnym powiatu prudnickiego – Mirosławem Czupkiewiczem. Prezesa pytamy m.in. o nowe inwestycje mieszkaniowe w gminie, specyfikę funkcjonowania TBS-u, ocieramy się o też o wątki samorządowe.

ROZMAWIA MACIEJ DOBRZAŃSKI

Zaczniemy niejako od końca. Widziałem na Facebooku Pana wpis z pewną liczbą, która zapewne oznacza Pana odejście na emeryturę. Spieszy się Pan do tego momentu?

W życiu każdego pracownika jest taki moment, że zaczyna myśleć o emeryturze. A jeżeli został do niej już tylko rok, myślenie staje się bardziej intensywne. Czy śpieszę się do tego momentu? Z jednej strony chciałoby się zatrzymać czas, bo wiele planów i spraw jest jeszcze do zrealizowania a z drugiej, zdając sobie sprawę o nieuchronnym zbliżaniu się „jesieni życia”, należy myśleć o przekazaniu pałeczki następcom. Kontrakt menadżerski mam podpisany z Radą Nadzorczą Spółki do dnia odbycia Zgromadzenia Wspólników za rok obrachunkowy 2023, więc trochę czasu jeszcze zostało na podjęcie ostatecznej decyzji.

Przypomnijmy naszym Czytelnikom, kiedy objął Pan stery w TBS-ie?

Jak ten czas szybko leci, minęło już prawie 21 lat, kiedy Uchwałą Zgromadzenia Wspólników z listopada 2000 r. powołany zostałem na stanowisko Prezesa Zarządu Prudnickiego TBS Sp. z o.o. Wcześniej jednak należało dopełnić sprawy formalno-prawne związane z powstaniem Spółki. I tak: Rada Miejska w Prudniku w czerwcu 1999 r. podjęła uchwałę w sprawie jej utworzenia. Akt założycielski Spółki ostał przyjęty rok później w Kancelarii Notarialnej w Prudniku, a w lipcu 2000 r. Prezes Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast w Warszawie zatwierdził umowę aktu założycielskiego. Zwieńczeniem procesu tworzenia Spółki było wpisanie jej w grudnia 2000 r. do Rejestru spółek prawa handlowego a następnie Krajowego Rejestru Sądowego Nr 0000182603.

Zainteresowanie szeroko pojętym mieszkalnictwem to była od początku Pana pasja, czy po prostu tak się ułożyła Pana kariera zawodowa?

Czasem jest tak, że sprawy zawodowe potoczą się inaczej niż to sobie wcześniej planowaliśmy. Tak było również u mnie. Po ukończeniu Liceum Zawodowego w Nysie (mechanik obróbki skrawaniem) nie dostając się na wymarzone studia prawnicze podjąłem pracę w ZPB „Frotex” jako pomocnik farbiarza, a następnie w WSS „Społem” jako zaopatrzeniowiec. Kolejne lata to zasadnicza służba wojskowa, studia na Wydziale Prawa i Administracji we Wrocławiu, własna działalność gospodarcza (handel obwoźny) i status bezrobotnego. Przełomem był rok 1992 r., kiedy wziąłem udział w konkursie (bez powodzenia) na stanowisko Dyrektora OSiR-u w Prudniku. Musiałem chyba dobrze się zaprezentować skoro pan burmistrz Jan Roszkowski zaproponował mi pracę w Urzędzie Miejskim, którą rozpocząłem w dniu od października 1992 r. Najpierw było to stanowisko Kierownika Referatu Lokalowego a później Naczelnika Wydziału Lokalowego. Od października 1997 r. pracowałem w ZBK Prudnik na stanowisku Z-cy Dyrektora ds. Lokalowych, a od stycznia 2001 r. w Prudnickim TBS Sp. z o.o. Jak widać moja droga zawodowa w ostatnich 30 latach związana jest z szeroko pojęta tematyką gospodarowania i zarządzania nieruchomościami. W międzyczasie ukończyłem studia podyplomowe na kierunku Obrót i Szacowanie Nieruchomości oraz liczne kursy i szkolenia. W każdym z wymienionych miejsc pracy poznałem wspaniałych ludzi i w każdej z nich nabyłem doświadczenie, które staram się wykorzystywać do dzisiaj i przekazywać je swoim młodszym współpracownikom.

Przejdźmy zatem do kwestii związanych bezpośrednio z gminą Prudnik. W ostatnich latach nie mieliśmy wielu inwestycji mieszkaniowych. Dekadę temu oddano do użytku bloki w Łące Prudnickiej, zmodernizowano też siedzibę TBS-u, gdzie mieszkania otrzymało kilka rodzin.Skąd taka posucha?

Stan ten nie wynikał z braku chęci na budowanie nowych budynków, lecz z pewnych lokalnych i ponadlokalnych uwarunkowań mających bezpośredni wpływ na szeroko pojętą tematykę budownictwa mieszkaniowego. Budownictwo spółdzielcze, stosunkowo duży zasób mieszkań komunalnych, prywatyzacja zasobów mieszkaniowych i powstanie wtórnego rynku wynajmu mieszkań w dużej mierze zaspokajały w tamtych latach głód mieszkaniowy w naszym mieście. Możliwości finansowe gminy Prudnik były również znacznie ograniczone, albowiem prowadziła ona wtedy kilka dużych inwestycji, jak oczyszczalnia ścieków oraz składowisko odpadów komunalnych. Nie było również żadnych rządowych programów wspierających finansowo budownictwo mieszkaniowe. A bez takiego wsparcia trudno było kiedyś i dzisiaj budować lub przeprowadzać remonty kapitalne. Pomimo tego gmina Prudnik przeprowadziła w minionych latach kosztowne remonty kapitalne: trzech budynków na ul. Wiejskiej, dwóch budynków na ul. Legionów, jednego budynku przy ul. Armii Krajowej i ul. Włoskiej oraz budynku socjalnego przy ul. Chrobrego i budynku socjalnego w Łące Prudnickiej. Razem to ok. 175 mieszkań.

Czy Prudnickie TBS mógł wybudować więcej mieszkań? Zdecydowanie tak. Stosowne wnioski o preferencyjny kredyt z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego na budowę budynku z 21 mieszkaniami przy ul. Skowrońskiego w Prudniku składaliśmy do BGK czterokrotnie. Ówczesny program wsparcia budownictwa społecznego był tak skonstruowany, że preferował duże miasta oraz remonty kapitalne starych budynków oraz budynków położonych w strefach objętych rewitalizacją. Mniejszym miastom, takie jak Prudnik, trudno było konkurować z Opolem czy Wrocławiem, bo aby osiągnąć ilość punktów dających szansę na kredytowanie planowanej inwestycji przez BGK należało zaproponować między innymi większe miesięczne kwoty spłaty kredytu. To z kolei miało bezpośrednie przełożenie na wysokość kalkulowanego czynszu najmu. Potencjalny czynsz najmu 10 lat temu na poziomie ok. 10 zł/m2 był kilkakrotnie wyższy niż ten w zasobach gminy i SM. Ale już w dużych miastach, jak Opole lub Wrocław, był on niski. Nasze kolejne trzy wnioski o remonty kapitalne budynków przy ul. Armii Krajowej i ul. Mickiewicza zostały pozytywnie rozpatrzone i inwestycje zostały wykonane. Łącznie to 50 mieszkań, a w tym drugim budynku wygospodarowaliśmy miejsce dla nowej siedziby spółki, do której przeprowadziliśmy się po blisko 20 letnim wynajmowaniu pomieszczeń w biurowcu ZBK. Wartym podkreślenia jest również fakt, że spółka wybudowała również 20 domów jednorodzinnych w zabudowie bliźniaczej przy ul. gen. Andersa i ul. Spokojnej (stan surowy zamknięty). Wszystkie domy znalazły swoich właścicieli.

Gmina zapowiedziała budowę nowych mieszkań w okolicy Komendy Policji. lle mieszkań zostanie oddanych do użytku i kto będzie się mógł o nie starać?

Aktualnie jesteśmy na etapie wykonywania projektu budowlanego na jeden budynek wielorodzinny z 16 mieszkaniami przy ul. Frankla w Prudniku. Pojemność terenu przy ul. Skowrońskiego – ul. Frankla -ul. Spokojna pozwala na budowę w przyszłości kilkunastu budynków wielorodzinnych. Są plany, aby inwestycje realizowane były w tym miejscu w ramach nowego programu budownictwa mieszkaniowego, określanego mianem SIM (Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe). Chce się do niego przyłączyć również gmina Prudnik. Co ważne, program ten daje możliwość dojście do własności mieszkań ich najemcom po 15 lub 20 latach najmu.

Mam rozumieć, że nie będzie możliwości, by ktoś spoza Prudnika mógł czynić starania o lokum w tej nowej lokalizacji?

Korzystając z okazji chciałbym wyjaśnić, że SIM nie ma zastąpić TBS-ów. Zgodnie z nowymi regulacjami ustawowymi SIM to TBS a TBS to SIM. Nazwy spółek będą funkcjonowały równorzędnie, a tylko te nowo powstające muszą mieć w swojej nazwie „Społeczna Inicjatywa Mieszkaniowa”. Ale wracając do pytania, to dotychczasowa formuła TBS oraz nowa SIM daje możliwość starania się o mieszkania każdemu, bez względu na miejsce jego zamieszkania po spełnieniu określonych warunków ustawowych. Jest to więc szansa na to, aby w Prudniku zamieszkały młode rodziny z innych miejscowości w Polsce.

Jak rysuje się przyszłość takich inwestycji w Prudniku? Z jednej strony dużo mówi się o depopulacji i emigracji, z drugiej nie mam wrażenia, by groziło nam jakieś katastroficzne wyludnianie się miasta i okolic. Wielu moich znajomych chce tu wręcz wrócić.

Jako prudniczanin od urodzenia, uważam, że nasze miasto jest dobrym i przyjaznym miejscem do zamieszkania. Jak Pan wspomniał wiele osób deklaruje chęć powrotu do Prudnika np. z zagranicy lub po ukończeniu studiów. Ale są również tacy, który zapragną z różnych względów zmienić miejsce zamieszkania. I właśnie dla nich, ale również dla tych mieszkańców naszego miasta, którzy pragną tutaj mieszkać i założyć swoje rodziny, należy stworzyć odpowiednie warunki, w szczególności możliwość znalezienia mieszkania i pracy.

Co jest właściwie najtrudniejsze w Waszej – pracowników TBS-u –pracy? Czy jest to może wzrost cen za wszelkiego typu usługi remontowe (np. ocieplenia budynków), czy może niesubordynacja poszczególnych wspólnot, zwłaszcza tych dużych, gdzie często nie ma jedności co do podejmowanych kroków?

Zarządzanie lub administrowanie nieruchomościami mieszkaniowymi nie należy do łatwych, w szczególności jeżeli dotyczy to starych substancji mieszkaniowych. Ciągły kontakt z ludźmi i konieczność zrozumienia ich codziennych problemów stanowi dla mnie i pracowników spółki duże wyzwanie. Dla jednych problemem jest niemalowana od lat klatka schodowa, dla innych obawy o finansowe udźwigniecie inwestycji związanych z remontem dachu czy elewacji. Pozostaje jeszcze ciągłe zagrożenie, albowiem w każdym z budynków są piece, instalacja gazowa, elektryczna, kominy, których eksploatacja zawsze stanowić może potencjalne zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców. Przez wiele lat udało się nam wypracować dobrą współpracę z właścicielami tworzącymi Wspólnotę Mieszkaniową oraz ich Zarządami. Zrozumieli oni, że to jak wygląda ich budynek, jak bezpieczne jest zamieszkiwanie w nim, nie zależy od zarządcy budynku, lecz od jego właścicieli. A zarządca czy administrator nieruchomości wykonuje wyłącznie decyzje właścicieli. To, jak wyglądają dzisiaj budynki Wspólnot Mieszkaniowych, jak dużo zostało zrobione w nich zrobiono widać gołym okiem. Udało się nam również przekonać właścicieli do tego, że warto inwestować w swoje nieruchomości korzystając z wieloletnich kredytów inwestycyjnych. Kilka budynków wyremontowanych zostało z wykorzystaniem bezzwrotnej premii termomodernizacyjnej i remontowej z BGK lub nieoprocentowanej pożyczki z Fundacji Rozwoju Śląska. I za to należą się wszystkim włościanom i każdemu z osobna wielkie podziękowanie. Na podkreślenie zasługuje również wieloletni bardzo dobra współpraca z Bankiem Spółdzielczym w Prudniku.

Jak na dziś prezentuje się stan kadry TBS-u w zakresie dostępu do specjalistów takich, jak elektrycy, czy hydraulicy. Wiem, że współpracujecie na tym gruncie z ZUK-iem. Nowe nieruchomości do administrowania, to również więcej pracy dla takich osób. Dacie radę?

Dawaliśmy, dajemy i damy radę w przyszłości. W okresie 20 lat ilość zarządzanych i administrowanych przez Spółkę nieruchomości zwiększyła się z 246 do obecnych 325 ( oraz 3 budynki własne). Zatrudnienie w Spółce pozostaje na niezmiennym od lat poziomie oscylującym wokół 15 osób zatrudnionych na umowy o pracę. To mieszanina młodości i doświadczenia. To osoby wykształcone, starające się wykonywać swoją prace najlepiej jak umieją, chociaż jak w każdej pracy nie jest pozbawiona ona błędów, za co korzystając z okazji pragnę wszystkich, których one dotknęły przeprosić. Od kilku lat następuje zmiana pokoleniowa, część pracowników odchodzi na emerytury w ich miejsce wchodzą nowi, młodzi pracownicy. Jest to naturalny proces w każdej firmie a rolą jej kierownictwa jest dbanie o to, aby odbywało się to w miarę płynnie, bez szkody dla Spółki i jej klientów. Ważna w naszej pracy jest bardzo dobra współpraca z gminą Prudnik – 100% właścicielem Spółki, Urzędem Miejskim, gminnymi spółkami (ZUK, ZEC ZWiK), Powiatowym Urzędem Pracy, starostwem powiatowym oraz z firmami, które wykonują na rzecz nieruchomości Wspólnot Mieszkaniowych prace konserwacyjne, remontowe i instalacyjne. Korzystając z okazji pragnę im za te lata pracy i współpracy również serdecznie podziękować.

No właśnie, rozmowa doszła do tego momentu, w którym chciałbym zapytać ile właściwie mieszkań macie obecnie pod swoją administracją?

Jak już wspomniałem zarządzamy i administrujemy obecnie 325 nieruchomościami Wspólnot Mieszkaniowych, w których znajduje się 3.347 lokali, w tym 252 lokali użytkowych.

Administrowanie to konieczność spotkań z mieszkańcami, co był dotychczas normą, a co pokrzyżował koronawirus. Jak Pan ocenia funkcjonowanie TBS-u w covidowej rzeczywistości? Nie wszystkim podoba się brak spotkań wspólnotowych. Pojawiają się opinie, że skoro można iść do przysłowiowego Kauflandu, to można by także zorganizować spotkanie wspólnoty z zachowaniem stosownych odległości.

Epidemia Covid-19 to dla wszystkich nowe wyzwanie. My również musieliśmy dostosować się do kreowanej przez nią rzeczywistości i przestrzegać wprowadzone przepisami ograniczenia. Jednym z nich to ograniczenie związane ze zwoływaniem Rocznych Zebrań Właścicieli. Udało się nam jednak przeprowadzić wszystkie niezbędne głosowania w trybie zdalnym oraz w drodze indywidualnego zbierania głosów. W podobnym trybie podejmowane są uchwały niezbędne do bieżącego wykonywania prac remontowo-budowlanych. Wszystko wskazuje, że i ten rok będzie podobny. Na bieżąco staramy się jednak wykonywać wszystkie zaplanowane prace remontowe i konserwacyjne budynków, a zgłaszane awarie usuwane są na bieżąco. Decyzją Zarządu Spółki ograniczony został dostęp osób trzecich do bezpośredniego kontaktu z pracownikami. Pracownicy dostępni są telefonicznie oraz przy pomocy poczty elektronicznej. W sprawach wymagających jednak osobistego kontaktu zachowany jest reżim sanitarny zgodny z obowiązującymi wytycznymi.

Co określiłby Pan największą potrzebą prudniczan w ostatnich latach – to ocieplania budynków, czy może kwestie jeszcze bardziej ekologiczne? Ostatni człon mojego pytania jest chyba naiwny, wszak tylko jedna wspólnota podłączyła się w ostatnim czasie do sieci miejskiej…

Każde zebranie czy spotkanie z właścicielami to okazja do ich wysłuchania lepszego poznanie ich uwag lub propozycji związanych z budynkiem oraz możliwość wspólnego ustalenia dalszych kierunków działania. W zarządzaniu każdą nieruchomością najważniejszym jest bezpieczeństwo mieszkańców i dążenie do poprawy jej stanu technicznego. Staramy się przekonywać właścicieli tworzących daną Wspólnotę Mieszkaniowa do ustalania planu prac remontowych (części i instalacji wspólnych nieruchomości) głownie na podstawie wykonanych obowiązkowych przeglądów i według kryteriów ich ważności tj. instalacje gazowa i elektryczna, kominy, dach, okna, drzwi, instalacja wodna i kanalizacyjna, termomodernizacja budynku. Malowanie klatki schodowej zawsze powinno być zwieńczeniem zakończenia wszystkich prac. Oczywiście, życie wymusza zmianę w/w kolejności która nie jest i nie może być sztywna. Jeżeli chodzi o podłączenie się do sieci miejskiej, to oprócz możliwości technicznych takiego podłączenia (np. przebieg w pobliżu sieci ciepłowniczej) ważne jest, aby zgodę taka wyrazili wszyscy lub prawie wszyscy właściciele lokali w takim budynku. Ma to bezpośredni wpływ na wysokość ponoszonych w przyszłości kosztów ogrzewania. Inną przeszkodą małego zainteresowania takim rozwiązaniem jest również fakt, że w wielu budynkach część znajdujących się w nim lokali posiada już ogrzewanie inne niż piecowe np. gazowe lub elektryczne. To powoduje, że właściciele takich lokali nie przejawiają zainteresowania takim rozwiązaniem. Wartym podkreślenia jest fakt, że niedawno jedna ze Wspólnot Mieszkaniowych wybudowała sobie w budynku kotłownię gazową do której jest możliwość sukcesywnego podłączania się kolejnych lokali.

W Unii deklaruje się walkę o klimat, a tymczasem w tym roku środki na dofinansowanie wymiany źródeł ogrzewania musiała wysupłać gmina Prudnik z i tak już mocno nadszarpniętego budżetu. W tym tempie smog będziemy wdychać jeszcze długimi latami.

Bez systemowych rozwiązań pozwalających na znaczne wsparcie działań proekologicznych nie widzę szybkiego rozwiązania tego problemu. Włączenie się gmin w finansowe wsparcie właścicieli likwidujących swoje „kopciuchy” to cenna inicjatywa, lecz ze względu na ograniczone środki finansowe jakimi dysponują samorządy stanowić może jedynie pewną formę uzupełniającą dla programów rządowych. Nasze Wspólnoty Mieszkaniowe od lat korzystają z programu termomodernizacji i remontu budynków wielorodzinnych z bezzwrotną premią termo i remontową z Banku Gospodarstwa Krajowego. Są również inne programy, ale bardziej dotyczące budownictwa jednorodzinnego. Mam nadzieję, że w nowym finansowym rozdaniu środków UE pojawią się nowe i korzystniejsze formy wsparcia dla Wspólnot.

Apeluje Pan często o zakup czujników czadu. A może TBS mógłby jakoś dofinansować zakup tych urządzeń?

Zakup „Czujki” to inwestycja we własne bezpieczeństwo, które nie ma ceny. Czujkę kupujemy raz na parę lat. Koszty eksplantacji to tylko wymiana baterii raz w roku. To wydatek, na który powinny znaleźć się pieniądze w każdym budżecie domowym. Budynki stanowiące własność Prudnickiego TBS nie mają instalacji gazowej, nie ma więc potrzeby zakupu „Czujek”. Lokale w budynkach Wspólnot Mieszkaniowych stanowią przedmiot odrębnej własności, nie mamy więc możliwości dofinansowania ich zakupu. Może to zrobić jednak Wspólnota, która podejmując stosowna uchwałę zakupi „Czujki” do wszystkich swoich lokali. Kilka lat temu w ramach akcji promocyjnej rozdaliśmy naszym mieszkańcom ok. 30 takich czujek.

Chciałbym jeszcze zapytać o Pana działalność samorządową. Można się z Panem zgadzać lub nie, ale faktem jest, ze jest Pan aktywnym radnym zarówno na sesjach, jak i relacjonując je na swoim Facebooku. Ktoś może jednak powiedzieć: robi to, bo liczy, że dzięki temu znów go wybiorą. Jak to jest z Panem?

Jestem w samorządzie już kilkadziesiąt lat. Byłem radnym Rady Miejskiej w Prudniku II kadencji a w Radzie Powiatu to już moja czwarta kadencja. Jestem osobą publiczną, a z racji wykonywanej pracy również osobą dość znaną. Staram się zawsze być aktywnym radnym i wypełniać powierzony mi mandat najlepiej, jak umiem. To wymaga jednak ode mnie stałej pracy i przygotowania się do każdej sesji. Zawsze miałem dobry kontakt z mieszkańcami okręgu wyborczego z którego byłem wybierany i cieszę się z tego, że nadal zwracają się oni do mnie w różnych sprawach, nie tylko tych dotyczących samorządu powiatowego. Kiedyś były popularne dyżury radnych, dzisiaj chyba się od nich już odeszło. Pewnie to wynik rewolucji technologicznej i nowych lepszych, szybszych i bardziej skutecznych metod i instrumentów komunikowania się wyborcami. Jednym z nich są internetowe portale społecznościowe, i ja od lat chętnie z nich korzystam. Wyborcy powinni mieć możliwość w ciągu całej kadencji poznania pracy rady i radnego z innego niż oficjalny przekaz. Piszę czym zajmuje się Rada Powiatu o swoich poglądach na dane tematy oraz o tym jak głosowałem nad projektami poszczególnych uchwał. Zawsze staram się również to uzasadnić. Wiem, że są tacy, którym moje wpisy się nie podobają, nie zawsze lub w ogóle się z nimi zgadzają. Mają jednak możliwość publicznego z nimi polemizowania i wyrażania swojego zdania w poruszonych kwestiach. Jedni uaktywniają się wyłącznie przed wyborami, ja wybrałem taką formę przekazu i kontaktu z wyborcami.

Często zdarzały się w ostatnich latach ogromne różnice w poglądach między Panem, a starostą Roszkowskim. Były momenty, gdy można było mówić o ostrym konflikcie. Jak dziś układają się Wasze relacje, nadal źle ocenia Pan działania starosty?

Kolegialne organy samorządowe to ciała gdzie często dochodzi do ścierania się różnych poglądów na otaczającą nas rzeczywistość. Uwidacznia się to najczęściej wtedy, gdy naprzeciw siebie stają osoby mocne i wyraziste w swoich odmiennych niekiedy poglądach. Tak było w V kadencja RP, gdzie wyraźnie można było zauważyć nasze dość odmienne poglądy dotyczące różnych spraw mieszczących się w zakresie funkcjonowania samorządu powiatowego, w szczególności kierunków reformowania naszej powiatowej oświaty oraz naszego szpitala. Nieraz było ostro, lecz myślę, że udało się nam nie przekroczyć granicy, której nie powinniśmy przekraczać. To pozwoliło na to, że dzisiejsze nasze wzajemne relacje w Radzie Powiatu nazwałbym chłodnymi lecz poprawnymi. A to, że zdecydowałem się na współpracę w ramach obecnej koalicji wynikało głownie z układu politycznego, jaki powstał w niej po ostatnich wyborach samorządowych. Nie oznacza to jednak, że pozostaję bezkrytycznym w stosunku do niektórych działań Zarządu Powiatu organu wykonawczego. Są sprawy, które wspieram, ale również takie, które mi się nie podobają i którym się sprzeciwiam.

Co jest na dziś, według Pana, największym wyzwaniem dla powiatu prudnickiego? Czy to może kwestie oświatowe? Na tym tle też widzieliśmy ogromne spory Pana ze starostą, czy zarządem powiatu, a jednak ostatnio – mam wrażenie – głosował Pan w tych sprawach podobnie, jak klasyk: głosuję, ale się nie cieszę.

Nadal takimi wyzwaniem na długie lata pozostaje oświata, szpitale i ciągła konieczność inwestowania ogromnych pieniędzy w nasze powiatowe drogi. Jeżeli chodzi o oświatę to największym problemem jest sposób jej finansowania i związana z tym konieczność „dopłacania” do niej dodatkowo ogromnych kwot. Ale na to samorządy nie mają większego wpływu. Mają natomiast wpływ na sprawy dotyczące kierunków i sposobu jej reformowani. I tutaj często zdarzało się, że nasze wizje kierunków reformowania powiatowego szkolnictwa różniły się. Ja uważałem, że należy głównie przyjrzeć się szeroko rozumianym funkcjonowaniem naszych szkół i dążyć do tego, aby był w nich coraz wyższy poziom nauczania oraz możliwość wyboru nauki atrakcyjnego zawodu. Kierunki Zarządu Powiatu zbieżne z wyżej przeze mnie wymienionymi, opierały się jednak na jednym głównym założeni tj. konieczności „zejścia” z budynku przy ul. Podgórnej. Takiej opcji byłem przeciwny. Jednak w wyniku kilkuletniej dyskusji i podjętych przez Radę Powiatu decyzji dotyczących między innymi remontu budynku II LO oraz budynku na ul. Prężyńskiej , losy budynku na Podgórnej wydają się już chyba przesądzone. Obecnie pozostają jeszcze pewne sprawy, w których różnimy się i do których będę na pewno wracał przy okazji procedowania kolejnych oświatowych projektów uchwał. Jeżeli chodzi o szpitale, to sytuacja naszych powiatowych szpitali jest dobra. Ich dyrekcje i Zarządy radzą sobie coraz lepiej o czym świadczy nie tylko ich aktualna dobra sytuacja finansowa ale również realizacja trudnych wyzwań, jakie postawiła przed nimi epidemia Covid-19. Aktualnie niepokoić powinny jednak rządowe plany zmian właścicielskich w szpitalach. Takim planom podobnie jak zarząd i starosta zdecydowanie mówię „nie”!

W poprzednich wyborach startował Pan z komitetu wyborców „Nasza Ziemia”. W 2018 roku zarzucano, że to przybudówka lokalnej Platformy Obywatelskiej, środowisko, które uaktywnia się tylko przy okazji wyborów. Jak się Pan odniesie do tego oskarżenia i czy możemy spodziewać się Pańskiego startu w 2022 roku?

Komitet Wyborczy Wyborców „Nasza Ziemia” należy do jednych z najdłużej funkcjonujących w naszej lokalnej rzeczywistości. Dłużej działa chyba tylko jeden – Komitet Wyborczy „ Mniejszość Niemiecka”. Jest Komitetem znanym, a wystawieni w każdych kolejnych wyborach jego kandydaci zawsze zdobywali mandaty radnych i współuczestniczyli w rządzeniu gminą i powiatem. Staramy się realizować program z jakim szliśmy do wyborów i aby to osiągnąć staraliśmy się współtworzyć w radach trwałe koalicje. Po wyborach radni nie reprezentują już Komitetu Wyborczego, który przestaje istnieć z chwilą zakończenia wyborów, lecz swoich wyborców i całą lokalną społeczność. Ale „łatka” raz przyszyta przez naszych oponentów i przeciwników wyborczych zostaje, stąd pewnie takie opinie. Ale to wyborcy oceniają naszą pracę i tylko oni decydują czy oddać swój głosy na „Naszą Ziemię” w kolejnych wyborach. O tym musimy pamiętać w czasie całej kadencji, a nie tylko przed wyborami. Czy wystartuję w kolejnych wyborach? Za 2,5 roku będę już emerytem, ale jeżeli zdrowie i sytuacja rodzinna na to pozwoli, to rozważę poddanie się kolejny już raz tej swoistej i bardzo ważnej dla mnie ocenie społecznej.

Dziękuję za rozmowę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPierwsza rekrutacja do mieszkań+ na Mazowszu
Następny artykułW Nowym Jorku polscy seniorzy mają kłopoty ze szczepieniami