A A+ A++

W ciągu zwykłego miesiąca taksówkarz jest w stanie wyciągnąć 10 tys. zł na rękę. W dobrym? Wiem, że rekordy idą w 30 tys. zł obrotu. Dyrektor średniej wielkości banku w tym mieście tyle nie zarabia – tak jeden ze stołecznych taksówkarzy komentuje protest swoich kolegów z branży.

Środa upłynęła w Warszawie pod znakiem protestu taksówkarzy, ale nie wszyscy przedstawiciele branży biorą w nim udział. Jeden z naszych rozmówców przyznał, że popiera postulaty związków zawodowych, ale ich realizacja pozostawia wiele do życzenia.

– Rzucili ratuszowi stawki nie do zaakceptowania. Chcieli 6 zł za kilometr plus podwyższenie kwoty za trzaśnięcie drzwiami. To nie miało prawa przejść. Straciliśmy wiele miesięcy i sami jesteśmy sobie winni – uważa taksówkarz.

Sam uznał, że wykorzysta czas protestu na realizację kursów. – Jeżeli w tym mieście taksówkarz nie zarabia, to znaczy, że mu się nie chce pracować. Ja robię kurs za kursem. Wręcz oganiam się od klientów. Proszę spojrzeć – zacząłem robotę o 9.00 rano, jest 15.00. Mam na czysto 500 zł – opowiada.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Taksówkarze ruszyli na Warszawę

Taksówkarze, którzy zebrali się w środę pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie, nie podzielają jednak tego optymizmu. Wskazują, że ich sytuacja finansowa pogarsza się z roku na rok. Jedną z głównych przyczyn jest zamrożenie maksymalnej stawki kilometrowej, jaką korporacja może zaproponować pasażerom.

W Warszawie stawka podstawowa wynosi obecnie 3 zł za kilometr. Rośnie ona tylko w przypadku realizacji usług w nocy, weekendy, lub poza pierwszą strefą. Przedstawiciel Związku Zawodowego “Solidarność” Taksówkarzy Zawodowych tłumaczy w rozmowie z WP Finanse, że kilka lat temu maksymalny pułap cenowy pozostawał dla wielu taksówkarzy abstrakcją. Dzisiaj trudno znaleźć natomiast firmę, która woziłaby klientów za mniejsze pieniądze. Jego zdaniem to nie jest normalna sytuacja.

Taksówkarze zaproponowali miastu podwyższenie stawki do 4 zł za kilometr. Byłaby to pierwsza zmiana od 2011 r. W tym czasie, wylicza branża, koszt składek ZUS wzrósł o 176 proc., a koszty paliwa poszły w górę o 110 proc. Inaczej wyglądają także pensje szarego Kowalskiego. – Pensja minimalna w ciągu tych 22 lat wzrosła o 300 proc. a średnia krajowa o 200 proc. – dodają kierowcy.

Jak zmieniła się w tym czasie cena przejazdu taksówką? Taksówkarze wyliczyli, że pasażerowie płacą średnio 59 proc. więcej niż w 2011 r.

Nikt nie wpływa na ceny usług fryzjerskich (wzrost o 185 proc.) czy ceny wizyt lekarskich (wzrost o 216 proc.) – czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie protestu.

Ratusz zwleka z odpowiedzią

Maksymalne ceny przejazdów są regulowane przez samorządy. Najnowszy, zakładający stawkę 4 zł/km obywatelski projekt uchwały, został złożony 2 miesiące temu. Pojawiał się nawet na sesjach Rady Warszawy, był jednak zdejmowany z porządku obrad.

Poza natychmiastowym podniesieniem maksymalnej stawki za kilometr, branża domaga się także jej corocznej waloryzacji. Kwestią otwartą pozostaje, na jakich zasadach miałoby się to odbywać. Taksówkarze proponują m.in. indeksację opartą o ceny paliw, lub średnie wynagrodzenie w gospodarce.

Póki co kierowcy zaliczyli jednak serię niepowodzeń. W życie nie wszedł ubiegłoroczny projekt, który dawałby prawo korporacjom taksówkowym do przewożenia pasażerów za 6 zł/km. Teraz ratusz przeciąga moment podjęcia decyzji. Taksówkarze uznali, że najlepszy momentem na wyrażenie niezadowolenia będzie gorący okres przedwyborczy.

Taksówkarze blokują centrum Warszawy

W środę po południu taksówkarze zablokowali jedną z centralnych ulic stolicy. Na odcinku kilkuset metrów, protestujący spacerowali, co chwilę wchodząc na przejście na pieszych. Policja jeszcze przed rozpoczęciem protestu odseparowała ten fragment ulicy od ruchu ulicznego. Okolice Dworca Centralnego pogrążyły się w jednym wielkim korku.

Spadające zarobki to jednak niejedyny problem branży taksówkowej. Ta, od 2019 r. i wprowadzenia prawa zwanego lex Uber, podzieliła się bowiem na dwie części. Jedna, określana jako tradycyjna, to pracownicy zrzeszeni w korporacjach taksówkowych. Druga, to rosnące w siłę przewozy aplikacyjne, mające twarz Ubera, Bolta i Free Now.

Statystyki jasno pokazują, że aplikacje odbierają klientów tradycyjnym taksówkarzom. Patrząc bowiem na sektor wyłącznie od strony korporacji, można by kolokwialnie powiedzieć, że “branża się sypie”.

Z ubiegłorocznego raportu firmy DnB wynika, że od wybuchu pandemii do końca III kwartału 2023 r. z polskich ulic zniknęło prawie 5 tys. firm. W praktyce, jako że duża część kierowców zakłada jednoosobowe działalności gospodarcze, łatwo można przełożyć tę liczbę, na liczbę uciekających z zawodu taksówkarzy.

Cytowany przez Rzeczpospolitą Tomasz Starzyk, analityk DnB, wskazywał, że branża taksówkowa jest w czołówce pod względem liczby zawieszanych działalności. Podobny pogrom panuje między innymi w gastronomii.

Złote czasy aplikacji

W tym samym czasie rynek przewozów aplikacyjnych rośnie jak na drożdżach. W niedawno opublikowanym raporcie Zespołu Doradców Gospodarczych TOR czytamy, że odpowiada on za większość wartości całego sektora (55 proc.). Zrzesza też więcej kierowców (51 proc.), niż tradycyjne taksówki.

W 2022 r. wielkość rynku przewozów aplikacyjnych oceniana była już na 2,5 mld zł, a w 2023 r. mogła osiągnąć już ok. 3,9 mld zł. Szacunki i prognozy mówią, że w 2025 r. wartość aplikacyjnych przewozów taxi wyniesie aż ok. 4,7 mld zł – pisze ZDG TOR.

Dlaczego tak się dzieje? Taksówkarze zrzeszeni w korporacjach mają na to dwie odpowiedzi. Związkowcy szacują, że 50 proc. kierowców jeżdżących w przewozach aplikacyjnych to szara strefa. Ich taksówki nie spełniają prawnych wymogów, a zdarza się, że sami kierowcy nie posiadają nawet uprawnień do prowadzenia samochodu, komentuje związkowiec.

Poza apelem o zacieśnienie kontroli i surowsze kary dla podmiotów, które nie przestrzegają przepisów, pojawia się jeszcze druga kwestia. Aplikacje stosują dynamiczne cenniki, które pozwalają im ominąć maksymalną cenę za kilometr. Związkowiec podkreśla, że czas eksperymentów, który trwa jego zdaniem o 5 lat za długo, powinien się zakończyć.

Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPower of Science łączy siły z RK Exclusive Doors!
Następny artykułZbliżają się rewolucyjne zmiany w ubezpieczeniach