A A+ A++

Może nie w historii całego starachowickiego samorządu, ale z pewnością w ostatniej kadencji, to była najdłuższa sesja Rady Miejskiej, bo trwała blisko siedem godzin, a dotyczyła budowy „spalarni śmieci” przy ul. Ostrowieckiej w Starachowicach. Wszystkie strony przedstawiały swoje argumenty za i przeciw. Poruszano aspekty ekonomiczne, finansowe, środowiskowe i społeczne. Padł także wniosek, aby radni Rady Miejskiej podejmując konkretną uchwałę wypowiedzieli się czy są za czy przeciw tej instalacji w Starachowicach.

Strona prezydenckiej administracji z prezesem ZEC Marcinem Pocheciem, członkiem Rady Nadzorczej ZEC Tomaszem Kacprzakiem i samym włodarzem Starachowic prezentowała Starachowice przyszłości, kiedy to dzięki podejmowanym teraz działaniom mieszkańcy będą zabezpieczeni energetycznie. Po drugiej stronie starachowickie stowarzyszenia wieszczące wizję ciepłowniczej katastrofy w ujęciu finansowym i środowiskowym. Po środku grupa mieszkańców, właściciele posesji sąsiadujących obecnie z ciepłownią węglową, a niebawem spalarnią śmieci, przeciwni tej inwestycji, bo jak twierdzą będzie ona dla nich większym zagrożeniem i przyniesie więcej strat niż korzyści. Pytający także dlaczego władze miasta spalarni nie budują przy ul. Kościelnej, gdzie także jest ciepłownia, a w dodatku to właśnie mieszkańcy bloków mają mieć korzyść z tej instalacji.

Jest finansowanie, sprawy związane z przechowywaniem odpadów są bezpieczne, będzie mniejsza emisja spalin. Są firmy gotowe dostarczać nam paliwo i dopytują kiedy instalacja wystartuje. – Tak w ogromnym skrócie można podsumować wypowiedź prezesa Zakładu Energetyki Cieplnej Marcina Pochecia. 

– Od początku zastanawialiśmy się czy to jest dobra droga, czy pójść w innym kierunku, np. gazu. Jak czas pokazał to była bardzo dobra decyzja, dlatego że widzimy to, co się dzieje na rynku gazu, to co się dzieje w ogóle jeśli chodzi o ceny nośników energii. Ta inwestycja będzie ugruntowywała, cementowała i zabezpieczała mieszkańców przed wzrostem cen w przyszłości. I mamy nadzieję, że im szybciej ją skończymy, tym szybciej będzie mogli ją spłacić – powiedział prezes ZEC Marcin Pocheć.

Dlaczego lokalizacja spalarni śmieci ma być lepsza przy ul. Ostrowieckiej niż przy ul. Kościelnej. Tak wyjaśniał to prezes Pocheć:

– bardzo istotnym elementem była sprawa transportu, czyli nie wprowadzanie samochodów ciężarowych wiozących odpady, do miasta; 

– ciepłownia przy ul. Ostrowieckiej jest bezpieczniejsza z takiego powodu, że jest na samym dole Starachowic i w momencie kiedy jest nagła awaria sieci (która może się zdarzyć zawsze) i odwadnia sieć, to w tej lokalizacji można bezpiecznie wygasić instalację. Natomiast na górze, czyli przy ul. Kościelnej, duża awaria magistrali, powoduje natychmiastową konieczność wyłączenia kotłów;

– ciepłownia przy ul. Ostrowieckiej pracuje w systemie całorocznym; 

– kwestie techniczne i finansowe.

Mieszkańców pobliskich ulic, to nie przekonuje, choć jak zapewniał prezes Pocheć budowa spalarni śmieci otworzy drogę, by do miejskiej sieci ciepłowniczej były także podłączane indywidualne posesje z zabudową jednorodzinną. 

Wiele razy przypominana była kwestia zorganizowanego w Starachowicach referendum, którego inicjatorem było Stowarzyszenie Wrażliwi Społecznie. Wtedy za mało osób wzięło w nim udział, by było wiążące. Ci, którzy wzięli byli w zdecydowanej większości przeciw.

Zdaniem prezydenta miasta Marka Materka wynik referendum określił, jakie gmina ma podjąć działania w sprawie budowy spalarni śmieci.

– Posłuchaliśmy głosu mieszkańców, ponieważ zdecydowana większość mieszkańców Starachowic w tym referendum zabrała głos, że tym mieszkańcom jest zupełnie obojętne czy ta spalarnia powstanie czy nie. Z jednej strony mieliśmy opozycję, która namawiała do tego, żeby mieszkańcy poszli i zagłosowali w tym referendum i byli przeciw budowie instalacji odzysku energii. Natomiast my nie zniechęcaliśmy do tego, żeby ludzie brali w tym udział, tylko zachęcaliśmy wszystkich, żeby wzięli udział i żeby zagłosowali na tak. Natomiast zdecydowana większość mieszkańców na referendum nie poszła uznając, że nie ma ani wiedzy, ani chęci do tego, żeby zabierać w tej sprawie głos. Oddając tę sprawę kompetentnym organom w postaci Zakładu Energetyki Cieplnej, który inwestycję prowadzi oraz Rady Nadzorczej, a następnie prezydentowi miasta. I my z tych uprawnień cały czas korzystamy – powiedział prezydent miasta Marek Materek. 

– W gospodarce normalnie rozwijającej się jeżeli PKB rośnie, rośnie liczba kilogramów odpadów na osobę. Musimy mieć świadomość, że jeżeli będziemy bogatszym społeczeństwem, to będziemy społeczeństwem konsumpcyjny, a wtedy odpadów przybywa. Nikt nie chciałby dyskutować na sesji o powstaniu kolejnego składowiska śmieci. Nie ma się co bać RDF – wtórował prezydentowi członek Rady Nadzorczej ZEC Tomasz Kacprzak. 

Wniosek, by radni Rady Miejskiej wypowiedzieli się czy są za czy przeciw budowie spalarni śmieci złożyło Stowarzyszenie Wrażliwi Społecznie (SWS).

– Władza zwierzchnia należy do narodu. W przypadku instalacji odzysku, forma demokracji bezpośredniej była realizowana przez referendum. By w Starachowicach to przedstawiciele władzy zabrali głos, SWS składa wniosek, aby Rada Miejska podjęła uchwałę wyrażając sprzeciw lub poparcie budowy instalacji, dzięki czemu mieszkańcy dokonają stosownych wniosków. Opinia publiczna dowie się jaka jest Państwa wola – powiedział prezes Stowarzyszenia Paweł Lewkowicz. 

Stowarzyszenie Inicjatywa dla Starachowic w osobach: Piotra Capały, Sławomira Celebańskiego, Zbigniewa Kroczka oraz Jarosława Łyczkowskiego zadało wiele merytorycznych pytań, począwszy od anulowanego pozwolenia na budowę, poprzez finansowanie, wiele aspektów prawnych, jak i środowiskowych. Rozłożyli na czynniki pierwsze każdy z etapów tego zadania i ponownie postulowali, aby gmina wycofała się z tej inwestycji, podając ich zdaniem rozwiązanie, na którym miasto jeszcze mogłoby zarobić. 

– Nie szanujecie woli społeczeństwa, które wypowiedziało się przeciwko spalarni. Prezydent Marek Materek chyłkiem przemknął się nad tym w 2018 roku, mówiąc w trakcie wyborów samorządowych:  „spalarni raczej nie będzie”, a starachowiczanie powinni mieć jasną deklarację przed wyborami samorządowymi czy spalarnia powstanie. Dyskutujemy o racjonalności budowy spalarni w Starachowicach. Tymczasem, aby przedsięwzięcie było rentowne jest potrzeba otrzymania środków bezzwrotnych, co w przypadku Starachowic nie ma miejsca. Pan prezes wydaje setki tysięcy złotych na obsługę prawną, aby blokować pytania stowarzyszeń dotyczące budowy, więc jak mamy mieć zaufanie – mówił Sławomir Celebański. 

– Czy spółka wystąpiła o zwrot pieniędzy za to, że pozwolenie na budowę zostało cofnięte? ZEC zapłacił firmie za przygotowanie dokumentacji, która została cofnięta – dopytywał Piotr Capała. Wtórował mu Jarosław Łyczkowski, mówiąc że wojewoda wyrzucił decyzję o pozwoleniu na budowę do kosza. – Wojewoda dopatrzył się tylu błędów, że ta dokumentacja w obrocie prawnym ona nie istnieje. Wydał pan 5,7 miliona złotych za to by firma uzyskała pozwolenie na budowę. Widać, że lobbujecie, żeby inwestycje zrobić nie patrząc, jakie będą koszty społeczne i finansowe dla spółki – dodał Łyczkowski. 

Obecni na sesji mieszkańcy zwracali uwagę na to, jak bardzo od kilku lat jest uciążliwa dla nich oczyszczalnia ścieków, co miało wydarzyć się po ostatnim remoncie.

– Teren ciepłowni jest w dolinie rzeki. Z obserwacji i doświadczenia wiem, nie ma tu wiatrów, przeciągów, które potencjalne spaliny by rozwiały na większy obszar miasta. Wszystkie szkodliwości, które się tam pojawią będą zatruwały tylko mieszkańców tego rejonu. Na naszym terenie jest zlokalizowana oczyszczalnia ścieków. Skutki działania oczyszczalni przez lata nie były bardzo uciążliwe, a teraz są. Jest tu dużo kłamstwa przy próbie budowania spalarni i manipulacji. Zamiast nazywać spalarnią śmieci, nazywa się Instalacją Odzysku Energii i się udaje, że chce się coś zrobić dla środowiska. Powinna zostać wybrana ulica Kościelna. Oddalona od ludzi. Tam całe osiedle korzystałoby z tej energii. Czyli tańsza byłaby dla nich. Taka kalkulacja jest oczywista, ale nie była brana pod uwagę. Tu przeważa nie merytoryka, tylko sprawy polityczne – mówił jeden z sąsiadów „ciepłowni” Ireneusz Łukawski.  

– Już w 2016 roku kwestionowaliśmy budowę „Instalacji Odzysku Energii”. I wyraziliśmy swoje głośne „NIE” wtedy, kiedy odbyło się referendum. Mieszkańcy z zagrożonej dzielnicy głosowali przeciw. Tylko te głosy powinny być brane pod uwagę. Najważniejszym argumentem przeciw budowie spalarni odpadów jest lokalizacja – mówił mieszkaniec ul. Działki Henryk Goliszek i też zwrócił uwagę na problem, jaki mieszkańcy tej dzielnicy mają od kilku lat z uciążliwą działalnością oczyszczalni ścieków, a że mieszka w tym rejonie od urodzenia, to zaświadczał, że od momentu budowy oczyszczalni przez kolejne 40 lat działalności, nie było takich problemów, jak teraz. 

– Od kilku lat zaczął się potworny smród. Nie daje się żyć w tym rejonie. Piszę, walczę w tym temacie od wielu, wielu lat. Pisałem również do naszego pana prezydenta, ponownie całkiem niedawno. Ale o dziwo, za co dziękuję, nie dostałem odpowiedzi od pana prezydenta – dodał Henryk Goliszek. 

Prezydent Marek Materek odpowiedział, że w sprawie odoru nadzór właścicielski przeprowadzi kontrolę, powołując do tego niezależną instytucję, która zweryfikuje czy taka sytuacja ma miejsce. 

– Jaka jest wiarygodność w takim razie? Z oczyszczalnią ścieków jest tak, że ścieki śmierdzą i wywołują takie emocje, a mówi się, że „no my sprawdzimy, jak się zmodernizuje, nie będzie śmierdziało… i dalej śmierdzi”. Jakie można mieć zaufanie do spalarni śmieci, jak ona powstanie i później np. nie zadziałają niektóre filtry – mówił pan Ireneusz. 

– Ta sama firma, która wykonywała modernizację oczyszczalni ścieków i ta sama firma wykonuje modernizację ciepłowni – wtrącił Jarosław Łyczkowski. 

– Lokalizacja spalarni śmieci przy ul. Ostrowieckiej jest potwornie niewłaściwa. Dziwię się temu, kto wskazał tą działkę. Mógł prezydent, bo nie jest ze Starachowic. Trzeba się z tego jak najszybciej wycofać, a miasto jest trochę przestraszone, niektórzy się boją narazić – dodał mieszkaniec Leszek Kowalczyk. 

– W świadomości wielu mieszkańców jest cały czas takie wyobrażenie, że to jest spalarnia, do której przyjadą śmieciarki, wysypią śmieci i to będzie palone. I przez to będą tańsze usługi wywozu śmieci. To nie ma nic wspólnego. Ludzie muszą wiedzieć, że spalarnia w Starachowicach nie jest tego typu. RDF, to tworzywa sztuczne, papier, tekstylia, drewno, frakcje mineralne i materiały kompozytowe. Druga sprawa, to ludzie mówią, że jeśli urzędnicy wydają ważne dokumenty prawne w sposób wadliwy, to jaką mają mieć pewność, że wszystko będzie tam zrobione jak trzeba? – Pytał radny Dariusz Grunt. 

– W referendum mieszkańcy wyrazili się jednoznacznie, żeby tej spalarni nie budować. Widać, że pan prezydent nie słucha głosów mieszkańców, tylko robi to co chce – powiedział radny Dariusz Nowak. 

– Jestem przeciwnikiem budowy spalarni w tej lokalizacji. Myślę, że to drugie miejsce czyli przy ul. Kościelnej byłoby lepsze z punktu widzenia położenia (różnice wysokości) oraz różę wiatrów. Nie wybrano lokalizacji przy ul. Kościelnej z prostego względu. Tu byłby zorganizowany przeciwnik – Starachowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Tu byliby radni, którzy są w koalicji z panem prezydentem i dlatego nawet nie przeprowadzono analizy, który wariant dla lokalizacji spalarni śmieci będzie optymalny. Zaatakowano „słabszą” część miasta, licząc na to, że ludzie przyjdą na dwa, trzy spotkania i to się wszystko zakończy – mówił radny Sylwester Kwiecień i przypomniał sprawę jednej z mieszkanek, którą Zakład Energetyki Cieplnej pozwał za wypowiedzi publiczne w sprawie spalarni. Radny Kwiecień zwrócił uwagę, że kobieta wygrała, ale w jego mniemaniu to skutecznie odstraszyło inne osoby od działania. 

Radny Sylwester Kwiecień krytykował działania prezydenckiej administracji za brak merytorycznej debaty z udziałem specjalistów z zakresu spalania odpadów. Specjalistów, którzy są za oraz takich, którzy są przeciw. 

– Złożę wniosek o powołanie specjalnej komisji złożonej z radnych, którzy będą mieli możliwość przeanalizowania tych wszystkich dokumentów, którzy będą mieli możliwość monitorowania. Jako radni, w oczach mieszkańców, też będziemy ponosili za tą inwestycję odpowiedzialność. Jak już mamy za coś odpowiadać, to powinniśmy to zagadnienie znać – dodał radny Kwiecień. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOgłoszenie: Usuwanie folii pochodzącej z działalności rolniczej
Następny artykułZ Katowic na Margaritę hiszpańskim czarterem