A A+ A++

Robi się coraz bardziej nerwowo. Piętrzą się pytania o szanse na trzecią kadencję, o sposoby wyjścia z kryzysów, o rozwiązanie kluczowych konfliktów. Rację mają wszyscy, którzy mówią, że tylko jedność może zagwarantować prawicy wygraną w kolejnych wyborach. Rzecz jednak w tym, by zaczęto wyciągać wnioski z doświadczeń, które tę jedność złamały.

Powielanie błędów jest nie tylko niezrozumiałe, ale i śmiertelnie niebezpieczne. Tym bardziej dziwi więc forsowanie rozwiązań, zawierających daleko posunięte zewnętrzne ingerencje prawne w sprawy wewnętrzne Polski, bez wcześniejszego ustalenia wspólnej wersji obozu władzy. Dziwi także nazywanie rozwiązania przyjętego ws. KPO kompromisem. Jedyną stroną ustępującą (i to znacznie) z własnego stanowiska, jest w tej sprawie Polska. Bruksela nie cofnęła się nawet o krok. Przeciwnie, zakwestionowała skonsultowaną wcześniej ustawę, przedstawioną przez prezydenta Andrzeja Dudę Ursuli von der Leyen. Nowe wytyczne przyjęte przez ministra Szynkowskiego vel Sęka mocno wykraczają poza te założenia. Konieczne jest więc podjęcie prac nad nowelizacją ustawy. Pierwsze komunikaty, mówiące o tym, że w przywiezionym z Brukseli projekcie nie można zmienić ani litery, aby móc otrzymać środki z KPO, były co najmniej zdumiewające.

W tej sprawie także wyłania się powielony błąd z przeszłości. Jak można założyć, że prezydent, stojący na straży konstytucji, doktor prawa dbający o odpowiedni kształt wprowadzanych rozwiązań legislacyjnych, bezkrytycznie podpisze tak kontrowersyjne rozstrzygnięcia? W dodatku w atmosferze kompletnego pomięcia go w tworzeniu projektu nowelizacji, podważającej jego kompetencje. Niesmacznie brzmiały pierwsze odpowiedzi na słowa prezydenta, który oświadczył, że o zapisach zawartego w Brukseli porozumienia dowiedział się w tym samym momencie, co wszystkie media. Taka postawa budzi poważne wątpliwości. Po raz kolejny powtórzono ten sam błąd. Gdyby przy poprzedniej próbie reformy sądownictwa w 2017 roku uwzględniono uwagi prezydenta i wypracowano taki kształt ustaw, który z czystym sumieniem mógłby podpisać i nie musiał ich wetować, bylibyśmy dziś w zupełnie innym momencie. To samo dotyczy nowelizacji ustawy oświatowej. W dwóch jej wersjach nie wzięto pod uwagę kluczowego założenia prezydenta, zawartego w jego projekcie leżącym w Sejmie od dawna, a wskazującego na fundamentalną rolę rodziców w podejmowaniu decyzji dotyczących wychowania i kształcenia własnych dzieci. Jest to przecież prawo konstytucyjne. Krytycy weta nie rozumieją chyba, jak wielkie niebezpieczeństwo niesie ustawa, w której decyzja o kształcie zajęć pozalekcyjnych prowadzonych przez zewnętrzne organizacje przeniesiona zostaje głównie na kuratoria. Podobnie jak decyzja o błyskawicznym odwołaniu dyrekcji szkoły. A co po przejęciu władzy przez partie liberalno-lewicowe, które zideologizowanie szkoły mają w swoich programach? Jaki wpływ na polską edukację będzie miało takie upolitycznienie decyzji i czy rodzice będą wówczas w stanie obronić dzieci przed zalewem szkodliwej ideologii?

Wracając do KPO i ogłoszonego „kompromisu”, Bruksela gra z Polską po mistrzowsku. O tym, jak potężny potencjał konfliktogenny ma zaproponowany projekt nowelizacji ustawy o SN, świadczą pierwsze słowa Donalda Tuska, wypowiedziane tuż po ogłoszeniu tej decyzji, wraz z zastrzeżeniem przedstawicieli KPRM, by nie zmieniać w projekcie ani litery. „Nie trzeba aż tak na kolanach do Brukseli jeździć, jak to premier Mateusz Morawiecki teraz demonstruje” – powiedział Tusk. W podobnym tonie wypowiadają się także inni politycy opozycji. Co mamy w efekcie? 1. Opozycja kreuje się na obóz propolski, broniący rzekomo spraw wewnętrznych, zdolnego postawić warunki Komisji Europejskiej. Będzie tym grać na wiele sposobów. 2. Podziały w Zjednoczonej Prawicy zostaną jeszcze bardziej pogłębione. 3. Elektorat konserwatywny spoglądać będzie na te decyzje z rosnącą nieufnością, bo przecież dotychczasowa narracja o suwerenności wskazywała na obietnicę nieustępliwości. 4. Otwarcie konfliktu z prezydentem Andrzejem Dudą, który nie podpisze ustawy, mającej godzić w wewnętrzne bezpieczeństwo Polski.

Wszystkie te elementy sprawiają, że zbudowanie jedności będącej warunkiem utrzymania ciągłości władzy staje się znacząco utrudnione. Wyciągnięcie wniosków z doświadczeń jest więc absolutnie kluczowe. Dotyczy to zarówno komunikacji, spójności przekazu, postawy wobec nacisków zewnętrznych, jak i zdolności wypracowywania wewnętrznych rozwiązań. Granie na partykularne interesy zawsze się mści. W obliczu tak wielu potężnych zagrożeń, konieczna jest jednomyślność i wspólna walka o wartość najwyższą, jaką jest polski interes narodowy. Bo pewne jest jedno: Komisja Europejska nie przestanie grać w jednej drużynie z polską opozycją o odsunięcie od władzy prawicy i przejęcie pełnej kontroli nad Polską oraz włączenie nas w zaawansowaną już koncepcję unijnego superpaństwa.

CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: Porażająca korupcja w PE rodzi pytania, dokąd trafiło 300 mln dolarów z Rosji. Miały wpływać na decyzje polityczne

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDwa wigilijne spotkania dla potrzebujących i samotnych
Następny artykułŻyczenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2023