Jestem PigOut, a to jest Jackass prasówka celebrycka. Jedziemy:
“Antek Królikowski poprowadził opolski koncert z byłą dziewczyną obecnego chłopaka swojej byłej dziewczyny” -> to oczywiście cytat z najgorętszego w tym tygodniu pudelkowgo nagłówka, który równie dobrze mógłby być zadaniem na rozszerzonej maturze z matmy. Równanie tym trudniejsze, bo przecież każdy zna kogoś, kto zna kogoś, komu Antek Królikowski wpychał jęzor do buzi. Na szczęście z pomocą detektywa Rutkowskiego, udało się ustalić, że ostatnią “byłą” Antka jest Julia Wieniawa, która aktualnie buja się z Baleronem z Afromental, który kiedyś prowadzał się z Olą Szwed, która swego czasu występowała w “Rodzinie Zastępczej”, co sprawia, że w spisek zamieszany jest również Piotr Fronczewski oraz Maryla Rodowicz, a skoro Maryla Rodowicz, to i Dawid Kwiatkowski, co z kolei sprawia, że wśród podejrzanych są także Lady Gaga i Bradley Cooper. Na tym jednak nie koniec, bo wiadomo, że Bradley ma dziecko z Iriną Shayk, która kiedyś romansowała z Cristiano Ronaldo, który obecnie gra w Juventusie Turyn z Wojtkiem Szczęsnym, który aktualnie przebywa na wspólnych wakacjach z Robertem Lewandowskim, który to kumpluje się ze Sławkiem Peszko. I tutaj Rutkowskiemu urwał się film trop. Po prostu uznajmy, że Antek Królikowski jest pępkiem świata i można przez niego dotrzeć do dowolnej osoby na kuli ziemskiej. A co do Opola, to nie ma większego znaczenia, kto prowadził, bo i tak wyszła chooynia na maksa.
A tak w ogóle, to największą sensacją Opola był występ Szymona Wydry -> Long Story Short -> Rok 2017, Szymon Wydra wycofuje się z udziału w Opolu, gdyż ponieważ twierdzi, że: “Do reżimówki nie chodzę, bo jest mi nie po drodze” -> Rok 2019, Szymon Wydra: “Halo Opole, jesteście? Zróbcie hałas!” -> puenta: Jak się kończy hajs, to i reżimówka jest po drodze. Było tak, że Kurski przekręcił miesiąc temu do Szymona i zapodał tak: “Yoł Szymon, może w tym roku byś jednak wystąpił?”, na co Szymon już miał mówić: “Chyba Cię poebao”, wcześniej jednak zajrzał do portfela i po tym, jak ze środka wyfrunęła tylko ćma, odrzekł: “Jasne, dla mojego ulubionego prezesa wszystko”.
Jak powszechnie wiadomo, Meghan Markle ma w pytę obowiązków, np. codziennie o 7 rano musi odbić kartę na bramkach w Pałacu Buckingham, po czym wdrapać się na balkon i tam przez 8 godzin fejkowo się uśmiechać i machać rąsią do plebsu. Ten zapierdol niestety koliduje z opieką nad Archim, w związku z czym Meghan naradziła się z Harrym i jak wszystko sobie policzyli, to wyszło im, że po kupnie pieluch i kaszek, zostaje jeszcze kilka funtów na zatrudnienie niani. Jednak nie jakąś tam pierwszą lepszą lambadziarę, która wyczeka aż Maghan pójdzie do roboty, po czym zatka bombelka smoczkiem, a sama będzie zamulać na kanapie przy “Love Island”. Nope, Meghan ma wymagania. Otóż jej niania musi spełnić następujące warunki: mieć opanowane sztuki walki, znać się na psychologii, mieć obcykane conajmniej dwa języki obce i być rodowitą Brytyjką -> Kurła Meghan, nie chcę nic mówić, ale dziewucha z takim CV nadaję się o wiele bardziej na ksieżną niż Ty. Uważaj, bo jak się Elżunia o tym dowie, to tak zadziała, żebyś miała miesięczną audiencję w Nowej Zelandii, tymczasem Harry zostanie sam na sam z nianią, a wtedy wiadomo, jeden kieliszek Prosecco za dużo i masz pozamiatane -> Meghan chyba zdaje sobie z tego sprawę, bo z góry zapowiedziała, że niania nie może zostawać na noc. Sorry Harry, ale nocnego wstawania, bo “zaschło w gardle” nie będzie.
Skoro jest Meghan, to nie mogło zabraknąć Kejt -> Otóż Kejt wbiła ostatnio na jakieś party hard i pismaki w mig zwęszyły, że ubrała się w tę samą kieckę, co 2 lata temu. O dziwo nie wdeptali jej za to w ziemię, tylko nazwali Mistrzynią Recyklingu -> kurła, ludzie zapraszam do siebie. Niektóre koszulki mają kilkuletni przebieg, a jak pociśniemy temat głebiej, to w szafie mam jeszcze garniaka ze studiówki. Jak sypniecie pięcioma dyszkami, to mogę go nawet przymierzyć na potrzeby sesji. Tylko wtedy proszę przyjść w okularach spawalniczych, bo nie mogę zagwarantować, że guziki nie będą strzelały.
Apropos za małych ubrań, Plotek donosi, że Monika Zamachowska zaliczyła srogą wpadkę modową i na rozdanie nagród magazynu “Zwierciadło”, których zresztą była laureatką, przyszła w za ciasnym kostiumie. Konkretnie piszą, że góra jeszcze jako tako leżała, za to na dole strój ewidentnie był zbyt mały, przez co bardzo niefortunnie sie układał i niektóre częsci ciała uwypuklał lepiej niż odlew z gipsu. Jakby tego było mało, to dobrała jeszcze zamszowe szpileczki, które ni chu chu nie pasują do różowego kombinezonu. Redakcja sugeruje, że sandałki na szpilce sprawdziłyby się o wiele lepiej -> Taaa sandałki na szpilce! Jak się bawić, to się bawić. Proponuję iść na całość i zapodać crocksy na szpilce.
“Marina chce mieć własną lalkę” -> Jak donosi “Fakt”, Marina Łuczenko zapragnęła mieć lalkę na własne podobieństwo, która stanie się poważną konkurencją dla Barbie. Wiadomość jest sprzed kilku dni, ale szefostwo firmy Mattel nadal turla się ze śmiechu. “Chcę mieć lalkę Marinę… nie powiedziało nigdy żadne dziecko XD”, skwitował sytuację dyrektor handlowy Mattela -> Mattel może się śmiać, bo owszem lalka Marina zbyt dużo nie potrafi, ot możesz jej zginać ręce i nogi + robić kok z włosów, aczkolwiek w Matellu jeszcze nie wiedzą, że jeśli do Mariny dokupisz lalkę Wojciecha, to Marinna z automatu zyskuje nowe skille. Na przykład może nagrywać płyty, grać w serialach, mieć fejm na insta, albo polecieć do Kalifornii na festiwal Coachella -> I co Matell, zatkało kakało? Barbie już nie jest taka cwana, co nie? #TerazPolska
Wielki dramat w Wielkiej Brytanii -> otóż jakaś dziunia z okazji urodzin postanowiła zamówić sobie tort z facjatą Mariah Carey, tymczasem dostarczono jej biszkoptowca z licem Marii Curie (Skłodowskiej) -> True story! Brytyjska bulwarówa donosi, że babeczka ani trochę się nie uRADowała, wręcz przeciwnie, płaczów nie było końca-> W tym newsie nie ma celebrytów, ale daje refleksję w kwestii, co się dzieje, kiedy na rynku jest nadmiar magistrów, którzy z braku laku, muszą podejmować się pracy poniżej kwalifikacji -> z drugiej strony, chooyowy akcent też mógł mieć znaczenie, wszak zamówienie było składane telefonicznie.
A skoro już jesteśmy przy żarciu, to warto wspomnieć, że Uber Eats stał się nowym sponsorem ligi fracuskiej, która od przyszłego sezonu będzie nazywać się “Ligue 1 Uber Eats” -> Czujecie ten przypał? Za rok Neymar i Mbappe będą się pucować, że są mistrzami Uber Eats, na co wchodzę ja, cały na biało i mówię: “Jesteście leszcze. Ja byłem mistrzem Uber Eats zanim stało się to modne. Poza tym mam na kwadracie puchar Tymbarku, Pyszne.pl i PizzyPortal. Z czym do ludu?” -> Aczkolwiek skoro już Liga Francuska przetarła szlak, to nie widzę powodu, dla którego polska Ekstraklasa nie miałaby się przemianować na “Kabanosy Henryk Kania”. Nie dość, że pasuje jak ulał do poziomu sportowego, to pierwszy krok został już zrobiony.
Imba alimentacyjna pomiędzy Kazem a Izabel, wkracza na kolejny poziom. Otóż poetka z Brwinowa nadal nie dostaje kasiory od Kaza, a do tego ma zakaz sądowy na publiczne szkalowanie go na fejsie, więc postanowiła upomnieć się o swoje w inny sposób. Przez komornika. Ten rozmkinił, że Kaz od czasu do czasu bierze udział w zawodach triathlonowych, w których jedną z dyscyplin jest jazda na rowerze. “Czyli Kaz może nie mieć kasy, ale ma za to rower, który da się spieniężyć” — pomyślał komornik, po czym wyczekał do dnia startu i wymyślił sobie, że kiedy Kaz będzie zaliczał pływanie, to on cyk i zajuma mu rower. Ostatecznie okazało się, że Kaz pływa kraulem szybciej niż Otylia Jędrzejczyk i dotarł do roweru dosłownie na sekundę przed komornikiem. Ten jednak nie miał zamiaru dać za wygraną i puścił się za Kazem sprintem, co z kolei tak zdopingowało Kaza, że wykręcił nowy rekord powiatu -> I to jest zajebisty patent. Chciałbyś wrócić do formy, ale nie stać cię na trenera personalnego? Luzik, weź rozwód i nie płać alimentów.
Dramat Dominiki Tajner, która prawdopodbnie po pierwszej randce z Michałem Wiśniewskim, wydziarała sobie wielki na pół ręki napis “Michał”, w dodatku fontem Comic Sans, i ten teraz skubany nie chce zejść -> No kto mógł przewidzieć? -> Dominika odbyła już dwie sesje laserowego usuwania, ale nie poszło najlepiej i dziara nadal jest widoczna z kosmosu -> Widzę dwa rozwiązania: 1. Opcja ekonomiczna — Znaleźć sobie innego Michała 2. Opcja kreatywna — przedzwonić do Radzia Majdana i poprosić o kontakt do tatuażysty, który przerobił mu Dodę na Indianina.
I tutaj płynnie przeskakujemy do perfekcyjnej Małgoni Rozenek, która wysłała ostatnio swoją książkę o “In Vitro” Mariuszowi Szczygłowi -> smaczek jest taki, że książka zawierała odręczną dedykację Małgoni i wykwalifikowani grafolodzy z Pudelka na podstawie pisma, oszacowali jej prawdziwy wiek -> okazuje się, że wcale nie ma 63 lat, jak wszyscy podejrzewali, tylko 7. Pismo ewidentnie wskazuje, że przerabia właśnie swój pierwszy elementarz.
Na koniec przenosimy się za ocean, gdzie Kylie Jenner po raz kolejny udowodniła, że jest takim dzbanem, że dzbany z dynastii Ming, to przy niej dzbaneczki. Otóż Kylie, uwaga uwaga, urządziła imprezę w stylu “Opowieści podręcznej” -> Czyli, że co, musiała zaliczać zbliżenie wbrew swojej woli i rodzić dzieci bogatym, bezpłodnym małżeństwom? -> Nawet nie chcę sobie wyobrażać tej dłoni na licu Margaret Atwood (autorka “Podręcznej”), która się odcisnęła podczas robienia facepalma po przeczytaniu tego newsa -> No to teraz już tylko wycieczka do Czarnobyla i instagramowa sesja w bikini we wnętrzu reaktora.
To była prasówka celebrycka, w której niektóre historie są wymysłem mojej chorej wyobraźni, sprowokowanej pudelkowymi nagłówkami… niestety większość to prawda.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS