A A+ A++

Pożegnanie prof. dr hab. Andrzeja Schinzla


W sobotę 21 sierpnia 2021 roku, w godzinach wieczornych w Domu Seniora Polskiej Akademii Nauk w Konstancinie, po długiej chorobie zmarł prof. dr hab. Andrzej Schinzel, wybitny matematyk o olbrzymim dorobku naukowym, wysokiej pozycji w międzynarodowej społeczności uczonych.

Przez całe swe twórcze życie, które szybko weszło na orbitę prestiżu i różnorodnych honorów, ten wybitny „obywatel świata”, pozostał wierny tej jego niewielkiej cząstce, która nosi imię Sandomierz. Tu się urodził, wzrastał, stąd wyruszył w bogatą, twórczą drogę życia, zakotwiczoną – także tu, w rodzinnym mieście – w żyznym gruncie wiary i chrześcijańskiej etyki. Po latach Sandomierz obdarował go najwyższym wyrazem uznania, szacunku i wdzięczności: tytułem Honorowego Obywatela Sandomierza.

Sandomierskie dzieciństwo i młodość zbiegły Andrzejowi Schinzlowi na Wzgórzu Katedralnym, w rodzinnym mieszkaniu na piętrze kamienicy przy ul. Katedralnej 5. Z jego okien od zachodu widać było potężny masyw katedry pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i teren dawnego, nieistniejącego od przełomu XVIIII|XIX wieku, cmentarza kolegiackiego, obsadzonego na skraju rozrosłymi w ciągu lat drzewami i obwiedzionego ceglanym murkiem. W dali widać było bryłę Zamku Królewskiego (wtedy więzienia), kościół św. Jakuba Apostoła. Budowle, które stanowią syntezę historycznej, kulturowej, a dwie z nich religijnej drogi Sandomierza. Od wschodu zaś, z okien i balkonu, roztaczał się rozległy widok na zielone błonie Rybitw, nurt Wisły i dal za rzeką. Te dwa widoki: na dzieła wyrosłe na glebie ludzkiego ducha i na piękno stworzonego świata towarzyszyły sandomierskim latom Andrzeja Schinzla.

Jego ojciec, Zygmunt Schinzel (1887-1974), był sławnym sandomierskim lekarzem, dzięki swej postawie pełnej poświęcenia, sumienności i bezinteresowności wobec tych, którym służył, zyskał przydomek sandomierskiego „doktora Judyma”; jest w Sandomierzu ulica jego imienia. Matka, Wanda ze Świeżyńskich Schinzlowa (1905 – 2001) pochodziła z ziemiańskiego środowiska; córka Kazimierza Świeżyńskiego, dziedzica z Wilczyc, studiowała malarstwo w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych, w pracowni Tadeusza Pruszkowskiego, przez lata aktywna twórczo, prezentowa swe obrazy – pejzaże, portrety – na wystawach, pisała też wiersze, świadectwo swej duchowej wrażliwości, ich wybór, zatytułowany Kolorowe światłocienie, ukazał się drukiem w 1991 roku staraniem syna Andrzeja.

W 1934 roku miał miejsce ślub Wandy Świeżyńskiej i Zygmunta Schinzla, Andrzej był ich synem pierworodnym, drugim synem jest Władysław (1943), psycholog, a niegdyś znakomity szachista.

Wielki talent matematyczny Andrzeja Schinzla ujawnił się już we wczesnych latach szkolnych. On zaś, człowiek niezwykłej skromności, widział w tym zasługę swych sandomierskich nauczycieli matematyki, zarówno ze Szkoły Ćwiczeń (Aleksandry Gorzelewskiej), jak i z I Liceum Ogólnokształcącego (Karoliny Kwiecińskiej i Rościsława Zwolskiego). Po latach, w 2011 roku, w Słowie Laureata wygłoszonym z okazji nadania tytułu Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, przypomniał, wobec uczestników tamtej uroczystości, nazwiska swych sandomierskich nauczycieli, którzy odsłonili przed nim piękno matematyki.

W 1951 roku, jako 14-letni uczeń sandomierskiego liceum (Collegium Gostomianum), odniósł swój pierwszy wielki sukces – zwycięstwo w I Olimpiadzie Matematycznej. Studia uniwersyteckie stanęły przed nim otworem. Niestety… Kiedy w 1953 roku, po maturze, złożył podanie o przyjecie na nie, komisja rekrutacyjna Uniwersytetu Warszawskiego je odrzuciła. Prestiżowe zwycięstwo w ogólnopolskiej olimpiadzie przestało się liczyć. Miarodajną stała się opinii powiatowej komisji rekrutacyjnej, która, nie mając zastrzeżeń „do pracy szkolnej jako ucznia”, wydobyła straszną, dyskwalifikującą skazę sandomierskiego maturzysty – „fanatyk religijny”. A także stwierdziła: „nie powinien zostać przyjęty ze względu na to, iż wiedział o istnieniu na terenie szkoły tajnej wrogiej organizacji młodzieżowej pod nazwą „Białe Orły” i sympatyzował z nią, nie będąc co prawda członkiem”.

Ta podła decyzja ugodziła dotkliwie Andrzeja i jego rodzinę. Larum podniósł mój ojciec, Wincenty Burek, informują o tym co się stało Jarosława Iwaszkiewicza, wtedy i później przyjaznego Sandomierzowi, prosząc o pomoc. Udało się! Autor Czerwonych tarcz interweniował u prof. Kazimierza Kurnatowskiego, wybitnego matematyka, wtedy dyrektora Instytutu Matematyki UW. O pomyślnym finale donosił Ojcu: „Załatwienie sprawy zawdzięczamy Kuratowskiemu, wziął bardzo do serca twój list, z którego fragment czytałem. Byłem u niego przedwczoraj o dziesiątej rano, a wczoraj o dziesiątej rano telefonował, że wszystko będzie w porządku. Możesz sobie wyobrazić jak się ucieszyłem! Nawet – co mi się rzadko zdarza –wypiłem sobie dwa głębsze z tego powodu” (list z 28 sierpnia 1953).

Andrzej Schinzel mógł rozpocząć studia. Już na pierwszym roku został uczestnikiem seminarium prowadzonego przez prof. Wacława Sierpińskiego, jednego z twórców Warszawskiej Szkoły Matematycznej, wkrótce swego mistrza, mentora, opiekuna. Miał ledwie 17 lat, kiedy ogłosił drukiem trzy pierwsze prace naukowe. Studia matematyczne ukończył w 1958 roku. Szybka był ścieżka jego drogi naukowej: doktorat nauk matematyczno-fizycznych (1960), doktor habilitowany matematyki (1962), profesor nadzwyczajny (1967), profesor zwyczajny(1974), członek korespondent PAN (1979), członek rzeczywisty PAN (1994).

Od 1960 roku pracował w Instytucie Matematycznym PAN. Specjalizował się w teorii liczb, w tym obszarze dokonał swych najważniejszych naukowych dokonań. Miał także znaczące osiągnięcia – korzystam z laudacji prof. Mariana Turzyńskiego wygłoszonej podczas nadania Doktoratu Honoris Causa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego – w zakresie formułowania „przypuszczeń i problemów stanowiąc wyzwanie dla matematyki”. Świadectwem jak wysoko w świecie były cenione osiągnięcia naukowe Andrzeja Schinzla jest lista uczelni zagranicznych na których wykładał (m.in. na uniwersytetach w Columbus, Paryżu, Limoges, Pizie, Ann Arbor (Michigan), nagród, jakie otrzymywał, członkostwa, jakim został uhonorowany, był m.in. członkiem Niemieckiej Akademii Przyrodników – Leopolinda, Austriackiej Akademii Nauk, Węgierskiej Akademii Nauk, Polskiej Akademii Umiejętności, doktorem honoris causa uniwersytetów w Caen (Francja), Uniwersytetu Adama Mickiewicz w Poznaniu, wspominanego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Niegdyś Andrzej Schinzel spoglądał z balkonu sandomierskiego mieszkania na bezmiar świata – zawiślańska równinę, rozległą, aż po opłotki horyzontu. W ciągu swego życia ten bezmiar świata poznawał, nasycał się nim, rozeznawał jego różnorodność, historyczną, kulturową, społeczną. Obdarzony świetną pamięcią i zmysłem obserwacji zajmująco o tym opowiadał. Tak było w sandomierskim Rauszu, 25 kwietnia 2019 roku, podczas ostatniego – jak się okazało – pobytu Profesora w jego rodzinnym mieście. Wygłosił wtedy prelekcję zatytułowaną „Wspomnienia o życiu uniwersyteckim w Anglii, Francji, Stanach Zjednoczonych oraz w Szwecji” opartą na swych osobistych doświadczeniach i obserwacjach.

Przez 40 lat był redaktorem naczelnym periodyku „Acta Ariithmetica”, miał duże zasługi w organizacji życia naukowego i popularyzacja matematyk; kilkakrotnie przewodniczył Komitetowi Głównemu Olimpiady Matematycznej. Jego bibliografia liczy ok. trzystu publikacji naukowych, ich dwutomowym wyborem zatytułowanym Selecta grono przyjaciół i uczniów uhonorował 70-lecie urodzin Profesora.

W uchwale Senatu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie znalazło się stwierdzenie, ze prof. Andrzej Schinzel „cieszy się dużym autorytetem jako naukowiec i człowiek, który całe swoje życie budował na fundamencie wiary chrześcijańskiej”, na tej mocnej podstawie, która stanowiła rdzeń jego życia. odsłaniany i ukazywany, także w czasach trudnych. Jej zręby budował, to oczywiste w Sandomierzu, także tej scenerii wspomnianych wcześniej świętych pamiątek chrześcijańskiej tożsamości rodzinnego miasta, na które spoglądał z okna mieszkania przy ul. Katedralnej 5. Angażował się w różne dzieła pomocy i miłości miłosiernej Odsłanianie ich wymiaru byłoby nietaktem wobec właściwej mu dyskrecji.

Był protektorem czynnym Archikonfraterni Literackiej Niepokalanego Poczęcia NMP w Warszawie, założonej na początku XVI wieku, od 1669 r. działającej przy Archikatedrze pw. Świętego Jana Chrzciciela w Warszawie. Jej członkami są osoby angażujące się w działalność charytatywną i społeczną. Szczególnym przywilejem członków Archikonfraterni Literackiej jest to, że podczas procesji eucharystycznej w uroczystość Bożego Ciała, dzierżą drążki baldachimu osłaniającego monstrancję z Eucharystią; nieśli ją przez lata kardynałowie Stefan Wyszyński, Józef Glemp, Kazimierz Nycz… Nie raz takim „drążkowym” był Profesor.

Trzykrotnie (1993, 2001, 2003) Andrzej Schinzel był zapraszany przez św. Jana Pawła II do uczestnictwa w słynnych letnich seminariach w Castel Gandolfo, rozmowach, dyskusjach – w obecności Papieża – grona ludzi nauki i kultury o „sprawach istotnych”: m.in. relacjach między nauką a wiarą.

A Sandomierz? Przybliżył się, kiedy w 1966 roku, jego szlachetni Rodzice przenieśli się z Sandomierza do Warszawy. Zamieszkali na Starym Mieście, przy ul. Brzozowej. Znowu było jak kiedyś… Za oknem Wisła, w pobliżu katedra. Powracali stamtąd, ostatnią drogą, doktor Zygmunt Schinzel w 1974, Wanda Schinzlowa w 2001, na Cmentarz Katedralny w Sandomierzu, do pięknego rodzinnego grobowca w którym za kilka dni spocznie także prof. Andrzej. W Warszawie Sandomierz odzywał się echem podczas comiesięcznych spotkań Klubu Miłośników Sandomierza, których Profesor był skrupulatnym uczestnikiem, czasem prelegentem. W polu jego pamięci szczególne miejsce zajmowała jego średnia szkoła, za jego czasów I Liceum Ogólnokształcące, dla sandomierzan zawsze Collegium Gostomianum. Podtrzymywał przez lata serdeczne i przyjazne związki ze wspólnotą nauczycieli i uczniów; bywał na dorocznych uroczystościach wręczania maturalnych świadectw, wyróżniania matematycznych talentów. Uhonorowany został – jeden z jej najwybitniejszych uczniów – tablicą pamiątkową na szkolnym korytarzu. Takie na jubileuszowych zjazdach wychowanków tej słynnej szkoły. Po 1989 roku tych bywań Andrzeja Schinzla w Sandomierzu było więcej, bo i więcej było sposobności ku temu. Także tych nadzwyczajnych, historycznych. Spotkałem go 12 czerwca 1999 roku, u podnóża skarpy na dawnych Rybitwach, z głową przykrytą białą czapeczką, bo upał tego dnia był saharyjski, na pamiętnej sandomierskiej stacji VII Pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. Był z nami, kiedy tworzyło się Towarzystwo Naukowe Sandomierskie. Dwukrotnie spotykaliśmy się z Profesorem w Ratuszu, po raz pierwszy 3 września 2012 roku, w cyklu spotkań „Wybitni Sandomierzanie”, o drugim wspomniałem wcześniej. Dnia 30 października 2010 roku Profesor znalazł się w gronie trzech osób (pozostali dwaj śp. ks prałat Wiesław Wilk i dr Janusz Kamocki) uhonorowanych tytułem Członka Honorowego Towarzystwa Naukowego Sandomierskiego. Sześć lat później, 25 listopada 2016 roku, profesor Andrzej Schinzel oraz dr Janusz Kamocki zostali kreowani Honorowymi Obywatelami Miasta Sandomierza.

Zamknęła się karta pięknego, twórczego, szlachetnego doczesnego życia Andrzeja Schinzla. Dla mnie, którym go znał od mych dziecięcych lat, Jędrusia. Wielkiego uczonego, szlachetnego człowieka, wybitnego sandomierzanina. Requiescat in pace.

Krzysztof Burek

Źródło U.M. Sandomierz

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDawna przedborska porodówka
Następny artykułFestiwal Biegowy: Cztery konkurencje Masters w Biegu