A A+ A++

Niedawno zakończyły się konsultacje projektu rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Choć to jedynie rozporządzenie, czyli akt niższego rzędu od ustawy, to jednak był on drobiazgowo analizowany przez rynek deweloperski i prawników, takich jak pan, obsługujących tę branżę. Dlaczego ten projekt jest tak ważny?

Myślę, że śmiało można powiedzieć, że to rozporządzenie jest swego rodzaju konstytucją dla architektów i inwestorów. Przepisy techniczne, które tworzy ten akt, wskazują bowiem, w jaki sposób można i należy realizować inwestycje budowlane w całym kraju – w tym inwestycje mieszkaniowe wielorodzinne. Rozporządzenie pośrednio wpływa na koszty realizacji inwestycji, czyli na ceny naszych mieszkań. Im trudniejsze, im bardziej skomplikowane zasady realizacji inwestycji, tym koszty większe i ceny mieszkań wyższe.

Dlatego wszystkie środowiska zaangażowane w rynek nieruchomości: zarówno architekci, deweloperzy, jak i prawnicy, tak bacznie przyglądają się temu rozporządzeniu, bo jest okazja, aby przy dobrej współpracy z Ministerstwem Rozwoju – a wiem, że taka jest – udało się usunąć pewne usterki czy też uciążliwości, które w sposób niepotrzebny formalizują i ograniczają rynek inwestycji budowlanych, który – jak wiemy – jest kołem zamachowym naszej gospodarki.

Jaki jest zatem generalny odbiór tego projektu?

Środowiska oczekują pewnych zmian, więc podjęcie prac legislacyjnych oceniane jest pozytywnie. Już w aktualnych przepisach znajdowały się niedociągnięcia, które należało poprawić. Potrzebne są też nowe rozwiązania, których konieczność wprowadzenia dostrzega również resort.

Jakie przepisy w pana ocenie wymagają korekt?

Na pewno trzeba powiedzieć o pewnych założeniach. Jeżeli chcemy budować szybciej i taniej, nie można nakładać na inwestorów rozwiązań, które ograniczają możliwość inwestycji. Przyjrzyjmy się natomiast zaproponowanym przepisom dotyczącym nasłonecznienia i przesłaniania.

Znam głosy krytyczne formułowane przez niektóre środowiska aktywistów, które posługują się stwierdzeniem „patodeweloperki”, ale również wiem, że rynek potrzebuje inwestycji w małe mieszkania, bo jest na to popyt. Ludzie chcą kupować małe mieszkania i ich potrzebują. Jeśli teraz wprowadzimy ograniczenia dotyczące nasłonecznienia i włączymy do listy inwestycji, w których bada się promień słońca, również lokale użytkowe, to spowodujemy, że w śródmieściu, w zabudowie plombowej, nie da się zrealizować żadnej inwestycji – ani hotelowej, ani mieszkalnej. Wiadomo bowiem, że przy takiej zabudowie spełnienie trzech godzin nasłonecznienia jest niemożliwe.

Z drugiej strony nie ma takiej potrzeby, żeby nadregulowywać te kwestie, zważywszy, że to rynek i popyt decydują, jakie mieszkania powinny być budowane.

Jest pan za zniesieniem minimalnej powierzchni lokalu mieszkalnego?

Uważam, że to ograniczenie co do 25 metrów kwadratowych nie powinno być regulacją prawną. Dlaczego Japończycy mogą mieszkać w małych mieszkaniach i być w nich szczęśliwi, a młode polskie rodziny, na początku drogi, które stać jedynie na 20-metrowe mieszkanie, n … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFrankowicze w końcu w lepszej pozycji
Następny artykułZmiany w edukacji już niemal pewne. Sejm uchwalił nowelizację ustawy Prawo oświatowe