A A+ A++

Działania kierwonictwa Twittera wobec Donalda Trumpa głęboko poruszyły opinię publiczną na całym świecie. I choć nie wszyscy uważają ban dla prezydenta USA za cenzurę, wszyscy zgadzają się, że to krok mający poważne konsekwencje.

Nowy bolszewizm – tak odważnie działania amerykańskich koncernów, ale i banków skomentował na antenie telewizji wPolsce.pl Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia, który sam został zbanowany na Facebooku. Zjawisko nazwał “czarnym łabędziem”, zdarzeniem tylko pozornie niespodziewanym. I rzeczywiście mieliśmy dotąd szereg zdarzeń, które mogły zwiastować, że będzie dochodziło nie tylko do banowania anonimowych, konserwatywnych kont, ale także nawet swojego rodzaju wykluczenia technologicznego byłej już głowy światowej potęgi. Zlikwidowania konta, które miało 88 milionów obserwujących.

Czy takie działania można usprawiedliwiać regulaminem serwisu i własną polityką prywatnej firmy? Czym stał się dla nas Twitter już dziś, że brak dostępu do aplikacji równa się cenzurze? I jaka jest w całym procesie rola państwa, albo poszczególnych państw, jak powiedziała krytykując ruch Twittera Angela Merkel?

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje przepisy, które mają realizować konstytucyjne prawa do wolności słowa i służyć ochronie przed fałszywymi informacjami w internecie. Jak mówił Zbigniew Ziobro, użytkownik mediów społecznościowych musi mieć poczucie, że jego prawa są chronione. Nie może być też cenzury wypowiedzi. Wolność słowa i wolność debaty to istota demokracji.

Zgodnie z propozycją resortu, serwisy społecznościowe nie będą mogły według własnego uznania usuwać wpisów ani blokować kont użytkowników, jeśli treści na nich zamieszczone nie naruszają polskiego prawa. Projekt przewiduje też złożenie do serwisu społecznościowego skargi na publikacje zawierające treści niezgodne z polskim prawem – z żądaniem ich zablokowania. Powstanie działający także elektronicznie Sąd Ochrony Wolności Słowa. Do tego tzw. pozew ślepy, który będzie umożliwiał wytoczyć pozew o ochronę dóbr osobistym anonimowym kontom. Czy to wystarczy?

O ile idea jest słuszna i należy ją popierać obiema rękami, to diabeł, jak zwykle, tkwić będzie w szczegółach. I, jak dotąd, otarte pozostaje pytanie, czy państwu uda się w ten sposób kontrolować media społecznościowe. Dodatkowo, w serwisach internetowych pojawia się też coraz więcej fake newsów, a gdy ktoś chce się przed nimi bronić, nie może dochodzić swoich praw. Kwestią wymagającą zmian jest także hejt w sieci. Czy ustawa może nakreślić granice między hejtem, a wolnością słowa? Czy zrobi to dopiero sąd? Na pewno konieczne jest wyważenie, w tych nowych przepisach, zarówno swobody debaty publicznej, jak i ochrony dóbr osobistych i praw osób w tej debacie uczestniczących.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKętrzyńskie organizacje pozarządowe mogą sięgać po pieniądze
Następny artykułDeadpool 3 będzie w MCU z kategorią R