A A+ A++

Kiedy słyszycie informacje o tym, że polska tenisistka zagrała znakomite spotkanie i została bohaterką dnia, zapewne na myśl przychodzi wam myśl „wspaniała jest ta Iga Świątek”. Ano jest, lecz dziś to nie ona zagrała pierwszoplanową rolę w polskim tenisie. Bohaterką została Magda Linette, której zwycięstwo 2:1 w setach nad Jil Teichmann przypieczętowało awans Polski z grupy B turnieju United Cup.

Przed meczem Linette swoje zadanie wykonał też Hubert Hurkacz, który wygrał ze Stanem Wawrinką, i dlatego na dzisiejsze trzecie spotkanie pomiędzy Polską i Szwajcarią w mikście wyszli rezerwowi. I bardzo dobrze, bo na polskich tenisistów w następnej fazie czekają Włosi. Dzięki wygranej Magdy, Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz nie musieli rozgrywać swojego meczu, co pozwoli zachować im więcej sił.

Zacznijmy jednak od tego, co zdarzyło się we wczorajszych spotkaniach, gdyż rywalizacja pomiędzy Polską i Szwajcarią trwa właśnie od poniedziałku. Rozpoczęło się od meczu kobiet w singlu. Bez wątpienia obie reprezentacje wystawiły w nim swoje najmocniejsze punkty. W barwach Helwetów zagrała Belinda Bencić – aktualnie 12. rakieta rankingu WTA, która jednak w przeszłości najwyżej znajdowała się na pozycji numer 4. Ale w barwach Polski zaprezentowała się Iga Świątek. Czyli, parafrazując klasyka, nasza terminatorka, dominatorka. Absolutna maszyna z poprzedniego roku.

Wprawdzie Bencić postawiła Świątek trudne warunki – zwłaszcza w drugim secie – ale ostatecznie Polka wygrała to spotkanie 2:0. I bardzo dobrze, bo było bardzo prawdopodobne, że Biało-Czerwoni przegrają następne spotkanie. W nim Daniel Michalski stanął naprzeciwko Marca-Andrei Hueslera. Obu tenisistów dzieli w rankingu ATP ponad 200 miejsc na korzyść Szwajcara, stąd trudno było zakładać jego porażkę. Wszystko przebiegło zgodnie z zakładanym scenariuszem, Michalski przegrał swój mecz 3:6, 2:6.

Wobec tego dziś sytuacja była klarowna. Szwajcaria i Polska posiadały po jednym punkcie na swoim koncie i trzy bezpośrednie mecze przed sobą. Grę pojedynczą kobiet, mężczyzn, a także mecz w mikście. Zwycięstwo w dwóch spotkaniach dawałoby Polsce wyjście z grupy.

HURKACZ POKONAŁ WETERANA WAWRINKĘ

Rywalizację rozpoczął mecz mężczyzn, w którym mieliśmy o wiele ciekawsze zastawienie od wczorajszego. Po polskiej stronie siatki stanął Hubert Hurkacz, zaś Szwajcarów reprezentował Stan Wawrinka. Owszem, obecnie notowania jego kolegi – Hueslera – stoją w rankingu ATP znacznie wyżej, lecz magia nazwiska trzykrotnego zwycięzcy wielkoszlemowych turniejów wciąż działa.

Na samym korcie szwajcarski weteran udowodnił, że chociaż szybkość już nie ta, to z biegiem lat nie ubyło mu umiejętności, a potencjalne braki może nadrobić mądrym ustawieniem. Wynik 2:0 w setach dla Hurkacza nie oddaje w pełni przebiegu tej rywalizacji, ale liczba rozegranych gemów i długość meczu – już tak. Tenisiści spędzili na korcie godzinę i czterdzieści jeden minut, wzajemnie bombardując się serwisami, które były kluczem do ich dobrej, wyrównanej gry. W pierwszym secie obaj zdobyli po jednym przełamaniu, i tak partia musiała rozstrzygnąć się w tie-breaku. Tam lepszy okazał się Polak, który zwyciężył 7:5.

Set numer dwa nie różnił się dużo od pierwszego. Wciąż dominującym elementem u obu tenisistów był serwis. I bardzo dobrze, bo Hurkacz zwykle świetnie czuje się w prowadzeniu walki na to, kto mocniej uderzy z własnego podania. Polak zdołał przełamać Wawrinkę i ostatecznie wygrał drugą partię 6:4. A Polska prowadziła w meczu ze Szwajcarią 2:1 i wystarczyło zwyciężyć jeszcze w jednym meczu, by wyjść z grupy.

LINETTE BOHATERKĄ DNIA

Drugi mecz dziś zapowiadał się jako jeden najbardziej wyrównanych, bowiem naprzeciwko Magdy Linette (48. WTA) stanęła Jil Teichmann (35. WTA). Spotkanie nie zawiodło pod względem emocji oraz poziomu. Obfitowało w zwroty akcji, a w większości gemów wynik mógł pójść w każdą stronę. Dla obu tenisistek była to prawdziwa próba nerwów i charakteru.

Linette zaliczyła znakomity początek. W dobrym stylu przełamała rywalkę i prowadziła już 3:0 w gemach. Ale im dalej w set, tym bardziej Polkę zjadały nerwy. Każde niecelne zagranie kwitowała kwaśną miną, a w pewnym momencie w przypływie frustracji rzuciła rakietą o kort. Jej rywalka to widziała i sama potrafiła odpowiednio zareagować. Swoje podania zaczęła wygrywać bez problemu, zaś na returnie skutecznie naciskała naszą reprezentantkę. Gdy Teichmann przełamała Magdę na 6:5, Polka zupełnie się rozsypała i przegrała ostatniego gema do zera. A co za tym idzie, całego seta 5:7.

Jakież było nasze zaskoczenie, gdy Linette wyszła na drugą partię tak, jakby jej niepowodzenie w pierwszym secie w ogóle nie miało miejsca. Polka ponownie zaliczyła piorunujący start i kolejny raz szybko wyszła na prowadzenie 3:0 w gemach. Pisząc pół żartem, pół serio, Magda być może wyrzuciła z pamięci pierwszego seta, ale my niekoniecznie. Stąd trzymaliśmy kciuki za to, by tym razem nie wypuściła z rąk tak znakomicie rozpoczętej partii.

I owszem, Szwajcarka była groźna, popisywała się zwłaszcza dobrym forehandem. Ale zarazem podczas przerw pomiędzy wymianami, w jej poczynaniach widoczne były mikroskopijne oznaki zmęczenia. To przykucanie, jakby chciała rozgrzać mięśnie nóg. Delikatne utykanie na jedną kończynę. Następnie siedzenie podczas dłuższych przerw z ręcznikiem zawieszonym na głowę. Coraz bardziej widać było, że serce Jil chciało i było skore do walki, jednak ciało odmawiało posłuszeństwa.

Linette zwyciężyła w drugim secie 6:4, zaś w trzecim tradycji tego meczu stało się zadość. Czyli Polka zrobiła spokojne 3:0 w gemach. Być może to, że później w każdej partii rywalka Polki dochodziła do głosu, wynikało też z większej pasywności Magdy, która w taki sposób broniła przewagi. Ale kiedy zamęczyła Szwajcarkę oraz unikała własnych błędów, pozostało jej tylko obserwować jak wycieńczona Jil Teichmann przestrzeliwuje kolejne piłki, przybliżając Linette do zwycięstwa.

Ostatniego trzeciego seta nasza reprezentantka wygrała 6:1, nie pozostawiając rywalce żadnych złudzeń. Tym samym przypieczętowała awans Polski do następnej fazy United Cup. Ale co może nawet ważniejsze, zwycięstwo Linette pozwoli zaoszczędzić naszej najlepszej dwójce zawodników Świątek-Hurkacz więcej sił na mecze z Włochami z którymi Polska zmierzy się w następnej fazie zawodów.

Hubert Hurkacz – Stan Wawrinka 2:0 (7:6, 6:4)

Magda Linette – Jil Teichmann 2:1 (5:7, 6:4, 6:1)

Fot. Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułThe Last of Us 2 nie jest już najczęściej nagradzaną grą w historii. Elden Ring nie bierze jeńców
Następny artykułZarządzenie w sprawie otwartego konkursu ofert na realizację w 2023 roku zadań w zakresie tworzenia warunków sprzyjających rozwojowi sportu