A A+ A++

Bardzo dobrze reprezentowane są narodowe interesy Francji czy Niemiec, natomiast my jesteśmy głaskani po głowie i uważani za prawdziwych Europejczyków, kiedy wspieramy te propozycje płynące z Paryża lub Berlina, natomiast grillowani w sytuacji, gdy próbujemy bronić swoich własnych interesów, zwłaszcza wtedy, gdy są ewidentnie sprzeczne z polityką lansowaną przez Paryż i Berlin” – powiedział w programie „Gorące Pytania” na antenie telewizji wPolsce.pl prof. Tomasz Grosse, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

CZYTAJ TAKŻE: TOP 10 cytatów z wywiadu prezesa PiS dla „Sieci”. Jarosław Kaczyński: UE nie wykonuje swoich obowiązków wobec Polski, nie przestrzega reguł

Iluzją jest wierzyć, że Polska może w sposób znaczący wpływać na funkcjonowanie UE”

Michalina Szymborska, w kontekście m.in. wywiadu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dla tygodnika „Sieci”, zapytała swojego rozmówcę o los Polski w Unii Europejskiej.

Myślę, że trochę jest iluzją wierzyć w to, że Polska może w znaczący sposób wpływać na funkcjonowanie UE. Oczywiście mamy pewne wyjątki – jeśli chodzi o sankcje nakładane na Rosję, wynikające z kryzysu ukraińskiego, Polska rzeczywiście była liderem i w dużym stopniu nadawała ton dyskusjom na forum UE

— wskazał politolog.

Zdaniem gościa wPolsce.pl nasza skuteczność również w kwestii sankcji byłaby tak naprawdę niewielka, gdyby nie dwa czynniki:

Po pierwsze: wsparcie Stanów Zjednoczonych, po drugie – pewna korzystna koniunktura w opinii publicznej Europy Zachodniej, która wspierała takie stanowcze stanowisko Polski wobec Rosji

— dodał.

Kiedy jesteśmy „głaskani po głowie”, kiedy „grillowani”?

Czy nasze relacje z Unią Europejską wyglądałyby podobnie, gdyby u władzy był inny rząd niż obecny konserwatywny?

Generalnie rzecz biorąc, w sprawach europejskich najważniejszymi graczami są Francja i Niemcy i w gruncie rzeczy nawet, gdyby nie było rządu konserwatywnego w Warszawie, tylko liberalny, to w dalszym ciągu polityka wyglądałaby mniej więcej w ten sposób, że to Francja i Niemcy wysuwałyby swoje propozycje, a rządy liberalne prawdopodobnie by się z nimi zgadzały

— ocenił politolog.

W związku z tym ta przestrzeń na reprezentowanie polskich interesów w obecnym kształcie ustrojowym Unii jest niewielka. Bardzo dobrze reprezentowane są narodowe interesy Francji czy Niemiec, natomiast my jesteśmy głaskani po głowie i uważani za prawdziwych Europejczyków, kiedy wspieramy te propozycje płynące z Paryża lub Berlina, natomiast grillowani w sytuacji, gdy próbujemy bronić swoich własnych interesów, zwłaszcza wtedy, gdy są ewidentnie sprzeczne z polityką lansowaną przez Paryż i Berlin

— stwierdził prof. Grosse.

Kryzys nie tylko z Brukselą, ale i z Berlinem

Ten kryzys jest kryzysem w gruncie rzeczy nie tylko na linii z Brukselą, ale również na linii z Berlinem

— powiedział rozmówca wPolsce.pl.

Wynika on, w moim przekonaniu z tego, że rząd konserwatywny starał się – jak zapowiadał w kampanii wyborczej – wstać z kolan, czyli prowadzić bardziej podmiotową politykę zagraniczną

— stwierdził gość Michaliny Szymborskiej.

Dodał, że dotyczyło to nie tylko Brukseli, ale Waszyngtonu, jednak próba prowadzenia bardziej podmiotowej polityki „spotkała się z bardzo złym przyjęciem”.

aja/wPolsce.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWarto pamiętać o polsko-żydowskiej historii. Plenerowa wystawa “Pełno ich nigdzie” na placu Wolnej Ukrainy w Gdyni
Następny artykułAleż to były zapasy. Sędzia patrzy i nic? Jak to? Lewandowski okradziony z karnego? [WIDEO]