A A+ A++

Czy wypowiedź Angeli Merkel, w której wezwała do dialogu z polskim rządem, to istotny moment w relacjach Warszawy z Brukselą i Berlinem, czy też to tylko kolejna zasłona dymna? Czy kanclerz Niemiec – wciąż sprawującej władzę – naprawdę zależy na tym, aby „odejść od konfrontacji, a zamiast tego rozmawiać z rządem w Warszawie, aby znaleźć rozwiązanie trudności we wzajemnych stosunkach”? Na pewno są to słowa, które należy odnotować, i które można wciąć za dobrą monetę, zachowując jednocześnie daleko posunięto ostrożność. Gdyby Angela Merkel chciała pokoju, mogłaby go po prostu wdrożyć w życie, zapewne za pomocą kilku telefonów do najważniejszych graczy na poziomie unijnym. Sprawczość niemieckiej maszynerii sprawowania władzy w Europie nie powinna podlegać dyskusji.

Mimo wszystko sądzę, że Polska jest na dobrej drodze do odniesienie przynajmniej taktycznego zwycięstwa w relacjach z Unią. Decydują o tym zasadniczo dwa czynniki: Po pierwsze, obóz rządzący w Polsce kolejny raz okazał się zdumiewająco odporny na szantaż finansowy i sądowy. Presje, które rozłożyłyby na łopatki każdą stolicę – zapewne z wyjątkiem Budapesztu – nie wpłynęły ani na spójność wewnętrzną obozu władzy, ani na jej notowania. Demonstracje zwołane przez opozycję nie mogły imponować skalą. Bruksela też to widzi, i nie bardzo wie, co robić dalej. Być może po prostu eskalowałaby represje, gdyby nie sprawa numer dwa.

A więc po drugie, konflikt z Polską na tle tarczy konstytucyjnej, która ma nas chronić przeciwko ciągłemu, pozatraktatowemu rozszerzaniu uprawnień Brukseli, wywołał nadspodziewanie silne wibracje w całej Europie. Uruchomił dyskusję – choćby we Francji – która mocno podminowuje pozycję Brukseli i jej polityczno-sądowych narzędzi pacyfikowania oporu. Siły niezadowolone z obowiązujących reguł gry – a są one obecne w wielu krajach – dostały skrzydeł. Jeśli ten proces będzie trwał, może doprowadzić do poważnych zmian w Unii Europejskiej. Kierunek wskazany przez Polskę – a więc ustawienie linii obronnych za pomocą werdyktów sądów konstytucyjnych – jest relatywnie prosty do zastosowania, i dlatego bardzo zaraźliwy.

Dziś Bruksela znajduje się w trudnej, potencjalnie niebezpiecznej sytuacji. Dlatego tym razem konflikt wygasi. Moim zdaniem Polska wygra bitwę i osiągnie swoje średniookresowe cele: dostanie pieniądze i szansę na wynegocjowanie kompromisu np. w sprawie reform sądowych.

I kto wie, czy jednocześnie nie zarazi innych swoim przykładem? Tym razem dzielność i odwaga mogą się opłacić.

CZYTAJ: Mocne wsparcie dla Polski! Autorytet prawny nie ma wątpliwości: Francuskie sądy najwyższe mają podobne stanowisko do TK

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChiński myśliwiec rozbity w Afryce
Następny artykułKultura Dostępna – SKANDAL. EWENEMENT MOLESTY