A A+ A++

Rychlik urodziła się w Polsce, ale od 2012 roku jest związana z Wielką Brytanią – działa przede wszystkim w Londynie i Edynburgu. W tym drugim mieście ukończyła studia na wydziale filmowym Screen Academy Scotland i pracuje jako operator filmowy. Jednak wiele wskazuje na to, że autorskie fotografie będą dla Iness przepustką do międzynarodowej kariery.

Artystka fotografuje przede wszystkim swoje ciało, tworząc konceptualne autoportrety. Analizując jej prace, nie sposób uniknąć nawiązań do selfie-feminizmu, czyli nurtu, w ramach którego kobiety odzyskują podmiotowość używając w tym celu social-mediów. Eksponują ciała, bawiąc się spojrzeniem obserwatora w imię założenia, że ciało kobiety jest polem walki. Pragną odzyskać kontrolę nad własną cielesnością, samodzielnie nadawać jej znaczenie, a tym samym pokonywać narzucane z zewnątrz ograniczenia.

W pracach Rychlik z jednej strony widać inspiracje historią, przede wszystkim epoką wiktoriańską. Z drugiej strony tematem przewodnim jest skóra artystki, cierpiącej na jej nadwrażliwość. – Jako nastolatka często starałam się ją ukryć; nie chciałam, by pytano mnie, czy przypadkiem się nie poparzyłam. Z biegiem lat nauczyłam się postrzegać swoją skórę jako kanwę ekspresji, a nie jako brzydką niedogodność, którą należy ukrywać – mówi Iness.

– Używam własnego ciała, by zgłębić tematy samotności i uprzedmiotowienia, często wykorzystując ubrania lub rekwizyty “z epoki”. Chcę ukazać paralele między moimi doświadczeniami a podrzędną pozycją kobiety w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii. Hołduję koncepcji przekształcania ukrytego bólu w sztukę – odsłoniętą, niepokojącą i piękną – tłumaczy artystka.

– Piękno w fotografii jest dla mnie umiejętnością pobudzenia wyobraźni odbiorcy, a nie jej rychłego zaspokojenia. Staram się tworzyć przemyślane prace, na których tak trudne motywy jak nagość oraz ból, w dodatku często połączone ze sobą, nie przekraczają granicy dobrego smaku – dodaje.

Na zdjęciach Rychlik krostki, pręgi, zaczerwienienia czy odciski zaczynają przypominać piękne i misterne koronkowe wzory. Niepokój wprowadzają jednak zaczerwienienia, odsyłające raczej do fizycznego bólu i dyskomfortu. Całość tworzy mieszankę, która mocno zapada w pamięć.

Siłaczki. Cykl Klaudii Stabach. Dajemy kobietom wsparcie, na jakie zasługują

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBiałostockie kluby zamknięte w sobotę
Następny artykułW powiecie mieleckim mamy dziś 3 zakażenia COVID-19 i jeden zgon