A A+ A++


Zobacz wideo

Watykan dopuścił możliwość błogosławienia par homoseksualnych, a także par znajdujących się w sytuacjach nieregularnych np. będących w ponownych związkach po rozwodzie. Zastrzegł jednak, że ma się to odbywać poza jakimkolwiek rytuałem o charakterze liturgicznym. Żeby gest ten nie był utożsamiany z sakramentem małżeństwa. Stanowisko zostało przedstawione przez Dykasterię Nauki Wiary w ogłoszonej w grudniu deklaracji “Fiducia supplicans”.

Zmian nie chce przyjąć do wiadomości część polskich biskupów. Oficjalne polskie tłumaczenie dokumentu opublikowano dopiero na początku stycznia. I już trzy dni po publikacji na stronie Episkopatu Polski pojawił się komunikat rzecznika KEP ks. Leszka Gęsiaka, który stwierdza, że par jednopłciowych nadal błogosławić nie można. 

Rzecznik przekonuje w nim, że zgodnie z nową deklaracją i dotychczasowym stanowiskiem Kościoła “nie wyklucza się udzielania błogosławieństwa pojedynczym osobom o skłonnościach homoseksualnych, które przejawiają pragnienie życia w wierności objawionym planom Bożym, tak jak naucza Kościół”. “Błogosławieństwo ma stanowić dla człowieka pomoc i umocnienie w zerwaniu z grzechem i w prowadzeniu dobrego życia” – zaznaczył ks. Gęsiak.

Zdaniem Fundacji Wiara i Tęcza zrzeszającej chrześcijan LGBT+ twierdzenie, że deklaracja dotyczy wyłącznie “pojedynczych osób żyjących w całkowitej wstrzemięźliwości” w oczywisty sposób “zafałszowuje prawdziwą treść watykańskiego dokumentu i wprowadza wiernych w Polsce w błąd”.

“Papież nie dokonuje tu rewolucji, ale nauczanie Kościoła musi się zmienić”

Podobnego zdania jest dominikanin o. Maciej Biskup, który w rozmowie z tokfm.pl podkreślił, że stanowisko rzecznika KEP nie jest wypowiedzią całego Episkopatu. Publicznie odciął się od niej np. prymas Wojciech Polak, mówiąc, że nie było to z nim konsultowane. – Pytanie więc, z kim było konsultowane. Najprawdopodobniej z przewodniczącym Episkopatu, który, jak wiemy, jest dosyć nieufny wobec Franciszka i całej drogi synodalnej. Myślę, że ten dokument to część pewnego modelu synodalności, do którego zaprosił papież na jesiennej sesji. Konkretny wymiar tego słuchania różnych osób w ich, mówiąc językiem kościelnym, nieregularnych sytuacjach, czyli osób będących w związkach niesakramentalnych, osób LGBT+ – wskazał przeor zakonu dominikanów w Łodzi. 

O. Biskup dodał, że “papież nie dokonuje tu rewolucji”. – Jeśli chodzi o nauczanie Kościoła, to niewiele się zmieniło. W dokumencie zaznaczono, jaka jest nauka Kościoła o małżeństwie. Może w Polsce nie, ale w wielu krajach Zachodu błogosławieństwo par nieheteronormatywnych było już stosowaną praktyką – tłumaczył mój rozmówca.

Jak zaznaczył, w Biblii błogosławieństwo jest czymś oczywistym. – Jest bezwarunkowym aktem Boga. Nie jest uzależnione od sytuacji moralnej człowieka, od tego, że musi spełnić jakieś warunki. Po prostu Bóg chce błogosławić. I Kościół w tym dokumencie przypomina rzecz oczywistą, że chrześcijanie mogą się nawzajem błogosławić – mówił.

Zdaniem zakonnika zmiana podejścia duszpasterskiego będzie też powoli zmieniała nauczanie Kościoła. – Czekają rozmowy na temat nauczania dotyczącego seksualności w konfrontacji z nauką psychologiczną, psychiatryczną, seksuologią, z rozwojem człowieka. Tutaj jest pewien rozdźwięk. Co innego mówi świat nauki, co innego Kościół. Wiemy, że konfrontacja z odkryciami naukowymi w Kościele przychodzi bardzo powoli i po grudach, ale musi się dokonać. Traktowanie potrzeb osób LGBT+ jako skrzywionych, nienaturalnych to coś, czego nie da się obronić – podkreślił o. Biskup.

“Wiele osób w Kościele redukuje osoby LGBT+ do seksualności”

– Czyli gdyby przyszła do Ojca para gejów lub lesbijek, to by ich Ojciec pobłogosławił? – zapytałam wprost. 

– Pewnie najpierw bym z tymi osobami porozmawiał. Staram się niczego nie robić w sposób automatyczny. Chcę, żeby moje bycie duszpasterzem wynikało z rozmowy, słuchania. To jest najważniejsze. Abp Adrian Galbas powiedział kiedyś, że księża w Polsce nauczyli się przemawiać, ale nigdy nie nauczyli się słuchać. Przez towarzyszenie osobom skrzywdzonym przez naszego współbrata i towarzysząc od 10 lat duszpastersko osobom LGBT+ uczę się słuchania. Więc na pewno bym z taką parą porozmawiał. Już wysłuchanie, rozmowa jest jakąś formą błogosławieństwa – odpowiedział. – Ale potem po takiej rozmowie myślę, że nie miałbym oporów, żeby pobłogosławić – dodał.

Dominikanin – jak mówił – zrobiłby to także dlatego, że uważa, iż “to chore, że wiele osób w Kościele redukuje osoby LGBT+ do seksualności”. – A przecież osoby w takich związkach pielęgnują troskę o siebie nawzajem, uczą się wyrażania emocji, uczuć wobec siebie, starają się siebie zrozumieć, są dla siebie oparciem. To są te najważniejsze elementy. One są dobre – zaznaczył o. Biskup.

Duchowny wskazał, że w watykańskim dokumencie jest oczywiście powiedziane, jaka jest nauka Kościoła dotycząca seksualności (aczkolwiek nie tak wyraziście, jak w nauczaniu Jana Pawła II). – Natomiast papież mówi, że życie tych osób to jest coś więcej niż tylko seksualność. Że trzeba patrzeć na człowieka, widząc całe jego dobro, którym pragnie obdarzyć drugą osobę w takim związku – podkreślił.

Przychodzi gej do spowiedzi

– A co z potępieniem, grzechem? – pytam. Bo nauka Kościoła jest bardzo restrykcyjna. A trudno zrezygnować także z fizycznej formy bliskości. O. Biskup przyznaje mi rację. – Ważnym elementem, jeśli chodzi o zmianę duszpasterstwa w Polsce, i tego muszą się nauczyć i księża i świeccy, jest prymat sumienia. Bo wychowywaliśmy, teraz generalizuję oczywiście, do takiej powinności: “Musicie to, to i to”. Jest to często pielęgnowanie w ludziach świeckich, ale także i w księżach infantylizmu. Dojrzały chrześcijanin to dojrzały człowiek. A dojrzały człowiek nie boi się używać swojego sumienia, ma zaufanie do siebie. Człowiek ma godność. Ona oznacza, że ma prawo dokonywać wyborów i oceny moralnej swojej sytuacji – mówił. 

Według zakonnika ważne więc jest, by wychowywać ludzi do dojrzałego sumienia, którego nie będą się bali używać. – Św. Tomasz z Akwinu mówił: “Jak sumienie ci mówi, wystąp z Kościoła, to wystąp”. Bo nie wolno łamać sumienia. Oczywiście nad sumieniem trzeba pracować, ale to dotyczy każdego. Osoby niewierzące też pracują nad sumieniem – powiedział o. Biskup. 

Przekonywał też, że lepiej nie zastępować wiernych w podejmowaniu decyzji. – Jeśli złamie się sumienie sztywnymi nakazami i zakazami, to człowiek przestaje się rozwijać. Bo miłość, dobro i prawda potrzebują przestrzeni, wolności. Dlatego spowiadając osoby, też nie zastępuję ich sumienia. I dlatego często z nimi rozmawiam, bo chcę zobaczyć, jak one w swoim sumieniu rozstrzygają te sprawy – zaznaczył.

Dlatego, jak mówił, każdą sprawę stara się rozpatrzyć indywidualnie. – Mam tu do pomocy dokument Amoris laetitia (adhortację papieża Franciszka o miłości w rodzinie – red.), który mówi o towarzyszeniu osobom w związkach niesakramentalnych. Ale myślę, że to też dotyczy osób LGBT+ – wskazał. Zgodnie z adhortacją duszpasterz może – spotykając się z ludźmi przez dłuższy czas, wspólnie z nimi podjąć decyzję, na ile chcą się otworzyć na życie sakramentalne.

– Bo też jest ważne, żeby nie podchodzić do sakramentów w sposób magiczny. To, że ktoś do nich nie przystępuje, to nie znaczy, że jest pozbawiony łaski. Nawet katechizm mówi, że łaska jest wolna w działaniu i Kościół nie może jej ograniczać. Na to uwrażliwiam też te osoby. Natomiast jeśli one bardzo tęsknią i pragną sakramentów, to szukamy jakiegoś rozwiązania, w jaki sposób mogłoby się to dokonać – wyjaśnia mój rozmówca.

Duchowny podkreślił przy tym, że “sakramenty nie są nagrodą dla grzecznych dzieci”. – Sakramenty są pomocą we wzroście. Więc każda osoba, która wierzy w Jezusa, potrzebuje tego, żeby sakramenty wzmacniały ją w drodze wiary. Traktowanie ich jako nagrody za grzeczne sprawowanie to myślenie antychrześcijańskie – ocenił. 

“Jeśli ktoś przychodzi do kościoła i dostaje pałką, to jest to zaprzeczenie chrześcijaństwa”

Nie brakuje jednak relacji mówiących o tym, że księża traktują osoby LGBT+ zgoła inaczej. Anna Gmiterek- Zabłocka w swoim artykule opublikowanym na tokfm.pl cytuje wypowiedź Kazika Strzelca z książki “To jest także nasz Chrystus” Marcina Dzierżanowskiego: “W 2003 roku zmarła na raka moja mama, a dwa lata później bardzo przeżyłem śmierć Jana Pawła II. Znów co niedziela chodziłem do kościoła. Podczas jednej ze spowiedzi powiedziałem księdzu, że jestem osobą homoseksualną. Powiedział mi na to, że wolałby być psem niż moją duszą. To był dla mnie wstrząs. Na 12 lat odszedłem od sakramentów, chodziłem na msze, ale nie przystępowałem do spowiedzi ani komunii”.

– To nawet trudno skomentować, bo myślę, że to jest na poziomie wypowiedzi Jana Pietrzaka z TV Republika dotyczącej uchodźców i baraków w obozach koncentracyjnych. To są słowa niegodne człowieka. Nie tylko księdza, tylko człowieka – ocenił o. Biskup. W jego ocenie to słowa “uwłaczające, wykluczające, chamskie po prostu”. – To przykre, że osoby, które przychodzą, czyli szukają swojej drogi do Pana Boga, swojego miejsca w Kościele dostają taką pałką po głowie. To jest zaprzeczenie chrześcijaństwa. Ale też coś haniebnego, nieludzkiego, co dla mnie jest w ogóle nie do pojęcia. Niech to będzie nawet trudna rozmowa, ale z szacunkiem – mówił zakonnik. 

Polski Kościół otworzy się na osoby LGBT+?

Wydaje się, że o. Biskup ze swoimi poglądami wciąż jest w polskim Kościele w mniejszości. W maju 2023 r. na duchownego wylała się krytyka w związku z jego udziałem w ekumenicznym nabożeństwie z okazji Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii (IDAHOBIT). Odbyło się ono w warszawskiej parafii ewangelicko-reformowanej. Szczególne oburzenie wywołało to, że katolicki ksiądz wygłasza kazanie na ołtarzu, na którym wisi tęczowa flaga.

– Na szczęście po tym nabożeństwie nie spotkałem się z żadnymi karami ze strony władz zakonu czy prowincjała. To raczej była dobra rozmowa. Oczywiście pokazująca trudny kontekst społeczny i to, że on też doświadczył hejtu i nieprzyjemności jako przełożony – i ze strony biskupów i braci w zakonie oraz świeckich – wspominał o. Biskup. 

Duchowny nie przestał się wypowiadać w sprawie większej akceptacji dla osób LGBT+ w Kościele. – Chcę też siebie w tym wszystkim ocalić, swoje sumienie i osobę. Mieć przestrzeń dla myślenia i odczuwania. Jeżeli to mi zostanie odebrane, to wtedy trudno być kaznodzieją, to się mija z celem – powiedział mój rozmówca.

Jak dodał, także w ostatnim czasie był trudny moment. – Chcieliśmy zrobić dyskusję właśnie wokół książki “To jest także nasz Chrystus”. Prowincjał nam tej rozmowy na terenie klasztoru zakazał. Bał się kolejnego dużego niezadowolenia, jakie było po tamtym nabożeństwie. Taka była decyzja, choć ja myślę, że lęk przed społecznymi reakcjami nie powinien nas zatrzymywać – uważa zakonnik.

– Na szczęście udało się otwarcie u nas wystawy Daniela Rycharskiego. Nigdy wcześniej jego prace nie były wystawiane w przestrzeni kościelnej. One pokazują, że większość osób LGBT+, jeśli jest wierząca, czuje się bezdomnymi w Kościele – mówił przeor zakonu dominikanów w Łodzi. 

Wygląda więc na to, że podczas gdy Zachód i Watykan idą do przodu, w Polsce nie ma ani jednego oficjalnego duszpasterstwa osób LGBT+. Nawet sama dyskusja w przestrzeni kościelnej budzi lęk. Mój rozmówca nie traci jednak nadziei. – Myślę, że to się będzie zmieniało, wymuszą to zmiany społeczne – wskazał. – Kiedyś można było wciskać ludziom kit. Natomiast współcześni młodzi ludzie w Polsce nie dadzą sobie narzucać pewnych rzeczy. I albo będą wysłuchani i zrozumiani, albo obrócą się na pięcie i odejdą – podsumował dominikanin. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKluczbork – Olimpia 3:1
Następny artykułNBA: Mavs znaleźli brakujący element? Ten transfer ma zrobić z nich faworyta do mistrzostwa!