A A+ A++
Premium

Pół roku bez słowa po polsku? To wcale nie musi oznaczać czegoś złego

Zdjęcie: Łukasz Szeliga

– Cierpliwość jest najtrudniejszą częścią nauki języka obcego. Szczególnie dla rodziców i innych nauczycieli. Bo rodzice, co naturalne, chcą widzieć efekty, a inni nauczyciele, którzy niekoniecznie mają doświadczenie w pracy z obcokrajowcami, czasem oceniają pochopnie: “w ogóle nie widać skutków tego twojego uczenia” – mówi Łukasz Szeliga, specjalista od nauczania języka polskiego jako języka obcego i drugiego. I radzi, jak pomóc odnaleźć się w Polsce Ukraińcom.

– Chyba lubisz kwiaty. Ten słonecznik jest bardzo ładny.

– Myślę, że lubisz podróżować. O, bilet! Italia? Hiszpania?

– A ta figurka… Czy to prezent? Gdzie pan kupił?

– Na tym koncercie byłeś z przyjaciółmi. Tak jak w muzeum. A może nie. Nie wiem.

– Ma pan psa. Jak ma na imię?

Z pojedynczych przedmiotów, które Łukasz Szeliga włożył do ozdobnego, przypominającego prezent, pudełka można spróbować napisać historię jego życia. Coś zgadnąć. Coś sobie dopowiedzieć, dopisać.

I z tym pudełkiem można się też nauczyć języka polskiego. Nawet jeśli wcześniej znało się tylko kilka polskich słów albo żadnego. 

Łukasz od takiego kartonu ze “skarbami” zaczyna pierwsze lekcje języka z uczniami w międzynarodowych szkołach, gdzie w grupie każdy jest z innego kraju i na co dzień mówi w innym języku. I z przedszkolakami uczącymi się dopiero mówić poprawnie nawet w swoim ojczystym języku. Ale też z menedżerami wysokiego szczebla, którzy przyjechali do Polski na zagraniczny kontrakt.

Szeliga pracuje w Krakowie. Jest nauczycielem języka polskiego jako obcego i drugiego, tutorem dzieci i młodzieży, specjalistą od rozwijania kompetencji interkulturowej. Doświadczenie zdobywał, ucząc w Szkole Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w szkołach publicznych i prywatnych, w tym w jednostce edukacyjnej Ambasady Stanów Zjednoczonych w Polsce. Współpracował do tej pory z przedstawicielami przeszło 60 państw.

I najpewniej pudełko wyciągnie też teraz, gdy pod jego skrzydła trafią dzieci z Ukrainy, uciekające przed wojną. 

Zastanawiasz się, po co właściwie mu to pudełko? I czy można byłoby je zastosować w przeciętnej polskiej publicznej szkole tu i teraz?

***

Łukasz Szeliga: – Lekcje zaczynam od tego, żebyśmy się poznali. I to, czego się nauczyłem, ucząc polskiego jako języka obcego, jest trochę wbrew metodyce z książek, bo na studiach zachęcano nas, byśmy już od pierwszych zajęć wszystko mówili po polsku i pracowali w pełnym zanurzeniu w języku, co nazywamy pełną immersją. 

Jednak z dziećmi jest nieco inaczej – dla nich najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa. I jeśli znam język, którym ono mówi, to myślę, że warto, bym z niego korzystał. Niczego nie da się nauczyć, jeśli uczące się dziecko jest w strachu i czuje się niekomfortowo.

Justyna Suchecka: Pudełko ma w tym pomóc?

– To częsta metoda w edukacji. Ja ze swoim pudełkiem, które nazywam tutorskim, pracuję od 2016 roku. 

Wygląda jak prezent, od razu robi się miło.

– Właśnie! O to chodzi.

Czytaj bez ograniczeń

premium

Uzyskaj dostęp do tego artykułu i innych treści specjalnych. Za darmo

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPołączeni dla Ukrainy – Szlachetna Paczka uruchamia centrum informacyjne
Następny artykuł8 marca to dzień, w którym co roku obchodzimy Dzień Kobiet