A A+ A++
Warto się rozglądać – nierzadko mijamy wspaniałe relikty minionych lat. Relikty, które z pewnością rychło znikną na dobre z naszego otoczenia.

Podążając ulicą Żeromskiego, łączącą główną arterię miasta z ulicą Karniszewicką, mijamy pozostałości szeregu starych drewniaków, dawny stadion „Sokół”, komendę policji oraz okazały gmach dawnego szpitala fabrycznego Kindlera.

Od szpitala po szkołę

Jest to niezwykle piękny kompleks zlokalizowany w zadrzewionym ogrodzie; obiekty wybudowano w 1904 roku. W okresie pierwszej wojny światowej służyły wojsku, później przeszły pod zarząd powiatu. Po rozszerzeniu działalności w placówce mieściły się oddziały: wewnętrzny, chirurgiczny, dziecięcy, chorób kobiecych, położniczy, a także sala operacyjna, pracownia rentgenowska, elektroterapeutyczna, fizykoterapeutyczna i światłolecznicza.

Szpital działał prężnie aż do początku lat 80., kiedy oddano do użytku dzisiejszy gmach przy ulicy Jana Pawła II. Od tamtej pory rozpoczął się powolny proces marginalizacji placówki przy Żeromskiego. Wprawdzie w jednym z budynków wciąż pozostawały czynne punkty krwiodawstwa i przychodnia radiologiczna, niemniej ostatecznie do 1998 roku przeniesiono je do nowego szpitala.

W części kompleksu od 1994 roku zadomowiła się prywatna szkoła „Heureka”, która oferowała szeroki zakres nauczania – podstawowy i licealny. Stan ten trwał do roku szkolnego 2001/2002, który okazał się być ostatnim w budynkach szpitala Kindlera. Opuszczony obiekt popadał w coraz większą niełaskę. Fragment kompleksu zaadaptowano pod „Willę Impresję”, która funkcjonuje w tym miejscu do dzisiaj.

Zdecydowana większość budynków ulega stopniowej dewastacji, nie tyle czynionej przez człowieka, co postępowi wilgoci. Z całą pewnością do względnie dobrego stanu zachowania budowli przyczyniła się obecna za płotem jednostka policji.

Kompleks składa się z dwóch budynków. Pierwszy posiada dwa skrzydła przyległe do ulicy Żeromskiego z obszernym strychem. Do dalszej, piętrowej, nisko podpiwniczonej piętrowej części prowadzi długi łącznik. Drugi obiekt stanowi piętrowa bryła, w której znajduje się „Willa Impresja”.

Spacer po wnętrzu

Otwieram porośniętą pajęczynami, zardzewiałą kutą furtkę, która ustępuje z piskiem. Docieram do głównych drzwi, gdzie jeszcze kilka lat temu biegały dzieci. Wnętrze pachnie wilgocią. Staję na skrzyżowaniu dwóch skrzydeł – oba rozciągają się w lewą i prawą stronę.

Przede mną długi, ciemny korytarz. Skręcam w lewo mijając kolejne sale. W wielu posadzkę stanowi oryginalna, szpitalna mozaika płytkowa. Światło do wnętrza doprowadzają potężne, drewniane okna.

Wchodzę w drugie, północne skrzydło. Mijam świadectwa szkolnej przeszłości budynku – tabliczki na drzwiach oznaczają kolejne pracownie: biologiczna, sala prac biurowych itd. W jednej z nich wciąż wisi materiałowa tablica do przypinania materiałów edukacyjnych. Skrzydło zakręca tuż za pomieszczeniem palarni, nad którym wali się już strop. Na końcu korytarza mieszczą się toalety, szafa z probówkami chemicznymi i metalowe schody prowadzące na strych.

Wspinam się na górę. Tam rozpościera się niezwykle obszerna przestrzeń poddasza, która obnaża więźbę dachową i instalacje cieplną. Na podłodze leży mnóstwo artefaktów z epoki – stare gazety, klosze do lamp, szczątki urządzeń.

Wracam na dół, do skrzyżowania skrzydeł. Mijając malutką salę gimnastyczną docieram do okazałej klatki schodowej. Zejście na dół bije tajemniczym, zielonym światłem. Na górę zaś wiodą potężne, szerokie schody, u podnóża których wykuto rok budowy szpitala – „1904”.

Schodzę w dół. Wściekła zieleń pochłaniająca swym blaskiem całą przestrzeń podziemi okazuje się wydobywać ze świetlików, które całkowicie porosły mchem, a przez które przebija się słońce. Piwnice są niespotykanie niskie. Przemarsz przez kolejne, lekko zalane pomieszczenia wymaga nie lada gimnastyki. Na ścianach tkwią zardzewiałe przełączniki elektryczne, a do kolejnych izb wiodą solidne drewniane drzwi. Po oględzinach podziemi wychodzę na parter, a stamtąd wielkimi schodami na górę.

Tam spotykam się z kolejnymi reliktami pozostałymi po okresie bytu „Heureki” – licznymi ławkami szkolnymi starego typu. Piętro przedstawiało w miarę zadowalający stan. Było tam względnie czysto. Wyruszając na najwyższy poziom – wysoki strych – trzeba pokonać kolejne schody, by stanąć na obszernej, zakurzonej powierzchni, która pełna jest rur, zbiorników, skrzyń i zaworów. Światło do wnętrza doprowadzają nieliczne świetliki.

Z kart historii

Omamiony urokiem i pięknem kompleksu powracam na dół i z niesmakiem czytam wyrywek książki sprzed lat:

„Wewnątrz – bijąca w oczy czystość; doskonale wentylowane sale, ogrzewane zimą systemem pieców ogrzewania centralnego-parowego z aparatami nasycającymi powietrze w odpowiednią ilość wilgoci; sala operacyjna jakiej nie powstydziłoby się pierwszorzędne sanatorium zagraniczne; wszelkie najnowsze wynalazki na polu chirurgii zastosowano tutaj w najszczerszym znaczeniu tego wyrazu”.

Trzeba jednak przyznać, że duch tego miejsca pozostał, pomimo że w jego wnętrzach panuje już tylko chłód, ciemność i kurz.

Michał Kłosowski

(Fotografie wykonano 11 lutego 2011 roku lustrzanką analogową Zenit-E)

Korytarz w skrzydle na parterze Pozostałości po szkole Poddasze

CZYTAJ TAKŻE: Kinoteatr Mazur (ex Luna) – woń historii, woń przygody
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWAŻNE: Zaginął 15-letni Alan. Rodzina prosi o pomoc w odnalezieniu. [AKTUALIZACJA: Chłopiec odnaleziony]
Następny artykułKurów: Kocia mama w potrzebie