Czy przepisy prawa pozwalają na to, by zwykły płyn antybakteryjny, który nie ma 60% zawartości alkoholu, znalazł się na półce razem ze środkami do dezynfekcji? Okazuje się, że odpowiedź nie należy do łatwych, a każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, tym nie mniej Inspekcja Handlowa powinna przyjrzeć się sytuacjom na granicy przepisów.
fot. Tomasz Matusiak
Wątpliwość jednego z naszych czytelników wzbudziła sytuacja na jednej ze stacji benzynowych na terenie gminy Łowicz. Produkt jest zresztą lokalny, powstał w łowickim zakładzie. Chodzi mianowicie o płyn do rąk z formułą antybakteryjną. Jak czytamy na etykiecie: działa antybakteryjnie oraz odświeżająco, zawiera substancje, które “oczyszczają i pielęgnują skórę, pozostawiając uczucie czystości”. Jest też informacja, że produkt został przebadany dermatologicznie.
Wątpliwości osoby zgłaszającej wzbudziło natomiast to, że w składzie produktu wymieniono jedynie poszczególne substancje (wszystkie nazwy, włącznie z wodą podane są po łacinie), bez określania ich stężenia czy masy. Dlatego wiemy, że zawiera alkohol, ale wątpliwe jest to, czy jest jego 60% (zapach na to nie wskazuje), a tyle powinien mieć środek dezynfekcyjny, jeśli miałby być skuteczny w walce z koronawirusem. Rzecz bowiem w tym, że na stacji paliw znalazł się akurat w sąsiedztwie środków, które ten wymóg spełniają. Więcej na ten temat, w tym stanowisko instytucji kontrolujących, a także producenta specyfiku – w ciekawym artykule w najnowszym Nowym Łowiczaninie, także dostępnym w wydaniu cyfrowym na komórkę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS