Całkiem ciekawie było w 9. kolejce PlusLigi. Ta rozpoczęła się od tie-breaka w Suwałkach, a oprócz tego punktami podzieliły się ekipy z Lubina i Bełchatowa, a także Barkom Każany Lwów z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Komplet punktów wywalczyli za to Jastrzębianie i Asseco Resovia, co pozwoliło im utrzymać pozycję lidera i wicelidera tabeli. Podium zamyka Aluron CMC Warta Zawiercie, która wyprzedza Ślepsk Suwałki i ZAKSĘ. Poza pierwszą ósemką są natomiast siatkarze z Bełchatowa, Warszawy czy Olsztyna.
9. runda zaczęła się w Suwałkach, gdzie punktami podzielili się siatkarze Ślepska i Cerrad Enei Czarnych Radom. Praktycznie wszystkie partie były wyrównane, a najwięcej emocji przyniósł tie-break. W nim po walce na przewagi minimalnie lepsi okazali się podopieczni Dominika Kwapisiewicza. – Na pewno możemy być zadowoleni z tych dwóch punktów Tym bardziej, jeżeli to jest kolejny mecz zwycięski z rzędu. Teraz chwila przerwy i oby tak dalej – podsumował szkoleniowiec Ślepska. O sile jego zespołu stanowili Bartosz Filipiak oraz Paweł Halaba, zdobywcy odpowiednio 25 i 21 oczek. Po stronie gości dobre zawody rozegrali Piotr Łukasik oraz Bartosz Firszt, ale nadal ich zespół zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, Ślepsk plasuje się natomiast wysoko, bo na 4. miejscu.
Zdecydowanie mniej emocji przyniósł pojedynek Trefla Gdańsk z LUK Lublin. Dopingowani przez ponad 6 tysięcy kibiców gospodarze nie dali najmniejszych szans graczom z Lublina. Od początku do samego końca dyktowali warunki na parkiecie, dominowali przede wszystkim w ofensywie, imponowali również w polu zagrywki, bo przy 9 błędach, 8 razy punktowali tym elementem. – Przeciwnik był wymagający, jak każdy. Daliśmy wszystko, co mamy, mimo naszych problemów zdrowotnych. Staraliśmy się skupić głównie na meczu i pójść po zwycięstwo – podsumował Mikołaj Sawicki, który miał na swoim koncie 17 oczek i został wyróżniony statuetką MVP. Jego zespół zamyka pierwszą ósemkę tabeli.
Od mocnego uderzenia starcie w stolicy rozpoczął lider tabeli. Jastrzębski Węgiel wysoko wygrał premierową odsłonę, ale Projekt szybko się pozbierał i wygrał drugiego seta. Potem to jednak wicemistrzowie Polski dyktowali warunki gry i ze stolicy wyjechali z kompletem punktów. Absolutnie rewelacyjnie zagrał Stephan Boyer. Francuz miał na swoim koncie 32 oczka, przy 74% skuteczności i 71% efektywności swojego ataku. – To był bardzo dziwny mecz, bo z boku mogło wyglądać, że mieliśmy wszystko pod kontrolą, że było miło, przyjemnie i pewnie. Ja mam jednak takie wrażenie z boiska, że strasznie się męczyliśmy w przyjęciu, że nie było najlepiej w tym elemencie i paru innych i nie było to takie proste, jak się wydaje. Ale wszystkie trzy sety, które wygraliśmy, to w miarę pewnie i to jest bardzo ważne – ocenił Jakub Popiwczak. Jego zespół jest liderem tabeli, stołeczni są dopiero na 10. lokacie.
Niedziela z PlusLigą rozpoczęła się od małej niespodzianki. Siatkarze Barkomu Każany Lwów prowadzili już 2:1 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ale mistrzowie Polski byli w stanie doprowadzić do tie-breaka i w nim triumfować. W szeregach kędzierzynian kulało przyjęcie, ale dobra dyspozycja w ataku Łukasza Kaczmarka i Aleksandra Śliwki wystarczyła, aby ZAKSA mogła cieszyć się ze zwycięstwa. – Nie gramy na ten moment najlepszej siatkówki, na jaką nas stać, ale trzeba podkreślić, że zespół z Lwowa w PlusLidze zaskakuje na plus. Lwowianie są bardzo groźni, to nie jest ta sama drużyna, z którą graliśmy jeszcze tydzień przed startem ligi i w zasadzie po tym spotkaniu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie jestem zaskoczony tym, jakie ostatnio rezultaty osiąga ten zespół – przyznał po spotkaniu Wojciech Żaliński. Lwowianie są na 12. miejscu w ligowej tabeli, a ZAKSA to aktualnie 5. drużyna.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS