A A+ A++

Gabriela wyjechała kilkanaście lat temu z Bielska-Białej do Holandii. Poukładała sobie tam życie, do Polski przyjeżdża w odwiedziny do rodziny i przyjaciół. W tym roku zdecydowała się przyjechać na święta Bożego Narodzenia. Gdy na dzień przed wigilią wsiadała w Holandii do samochodu, przygotowane już tam były specjalne hangary z lodówkami do przechowywania szczepionek przeciwko koronawirusowi.

W Holandii szczepienia rozpoczną się później niż w innych krajach Unii Europejskiej, bo dopiero 8 stycznia. Wśród pierwszych grup, które zostaną zaszczepione, będą osoby starsze i schorowane. Od 4 stycznia rozsyłane będą do nich zaproszenia, każdy, kto otrzyma takie zaproszenie, będzie mógł umówić się telefonicznie na szczepienie. Punkty szczepień będą działać przez 7 dni w tygodniu.

– Wszędzie propagują szczepienia, bo odzew społeczeństwa jest zbyt mały – mówi bielszczanka.

W Holandii zdiagnozowano u Gabrieli poważną chorobę serca. Opowiada, że tamtejsi kardiolodzy uważają, że nie po to tak się natrudzili, by ocalić jej życie i doprowadzić jej organizm do jako takiego porządku, by miała zniweczyć to grypa, której dzięki szczepieniu można uniknąć. – Co roku dostaję wezwanie na szczepienie przeciwko grypie – opowiada Gabriela.

62-letnia Barbara z Bielska-Białej ma dwóch braci, 65-latka i 68-latka. Obaj mieszkają w Niemczech. Jeden na południu kraju, drugi przy granicy z Francją. W Niemczech szczepienia zaczęły się w poświąteczną niedzielę, ale administrator domu spokojnej starości w Halberstadt Tobias Krueger nie chciał czekać, tam już w sobotę zaszczepiło się 40 pensjonariuszy i 10 pielęgniarek.

– Jestem z braćmi w stałym kontakcie. Mówią, że wszystko jest tam dokładnie poukładane. Wiadomo, ile punktów szczepień jest w którym landzie, w jakiej kolejności ludzie będą wzywani na szczepienia. To wszystko jest jasne i klarowne. Policzyli sobie, że jeden z nich zostanie zaszczepiony w czerwcu, a drugi w lipcu – opowiada Barbara.

Niemcy podchodzą do szczepień racjonalnie. Jeśli ktoś opowiada, że razem ze szczepionką dostaniemy czipy, to głównie mieszkający tam Polacy. – Czasem mi za nas najnormalniej w świecie wstyd. Na pewno ma to swoje przyczyny, Niemcy podchodzą do obostrzeń bardziej racjonalnie i w zależności od regionalnej sytuacji epidemicznej wprowadzają je poszczególne landy – mówi Katarzyna, która od czterech lat mieszka w Berlinie.

Grecy zwracają uwagę osobom bez maseczek

Piotr przed świętami Bożego Narodzenia przyleciał z Grecji, gdzie spędził kilka ostatnich miesięcy. Wybrał się na spacer po centrum Bielska-Białej, poszedł na zakupy. Mówi, że jest przerażony tym, co zobaczył – ludzie bez maseczek, pchający się na siebie, nie dezynfekujący rąk. – W Grecji, jeśli w sklepie ktoś nie ma zasłoniętych ust i nosa, od razu dostaje reprymendę od innych kupujących. Tam jest to nie do pomyślenia – mówi Piotr. – Nie wejdzie się do sklepu bez dezynfekcji rąk – dodaje.

Opowiada, że w Grecji na początku listopada został wprowadzony twardy lockdown, wszystko jest zamknięte poza sklepami spożywczymi i aptekami. – Do tego stopnia, że duże supermarkety, w których są stoiska z odzieżą czy butami, musiały je czasowo zamknąć. Przedsiębiorcy dostają rekompensaty. Rząd uznał, że lepiej je płacić niż ponosić ogromne koszty masowych zachorowań i śmierci ludzi – opowiada Piotr. Bielszczanin mieszka na jachcie zacumowanym przy jednej z greckich wysp. Mówi, że wolno mu go opuścić tylko w kilku wypadkach, np. gdy chce się wybrać na zakupy, do lekarza czy na spacer, w dodatku można to zrobić tylko w godzinach od 6 do 21. – Muszę najpierw wysłać SMS z numerem sprawy i czekać na odpowiedź, że mogę wyjść – opowiada Piotr.

Mówi, że coś za coś – w Grecji obecnie stwierdza się około tysiąca nowych zakażeń dziennie, mimo że przybyło tam około 5 milionów przyjezdnych, m.in. Niemcy i Brytyjczycy. Piotr opowiada, że na początku zdarzało się łamanie obostrzeń. Grecka policja za brak maseczki czy wyjście bez pozwolenia nakłada mandaty w wysokości 300 euro. – Mój znajomy dostał mandat za to, że nie miał założonej maseczki podczas wyrzucania śmieci. Na wyspę, gdzie mieszam, na początku ściągnięto policję z innego rejonu, żeby po koleżeńsku nie przymykano oczu na to, co robią mieszkańcy – opowiada Piotr.

Grecki rząd poinformował, kto kiedy zostanie zaszczepiony. – Pierwszą zaszczepioną grupą są bojownicy pierwszej linii, nasi bohaterowie, ci codzienni, pracownicy służby zdrowia, którzy są stale narażeni na wirusa, a zatem narażeni są na ponad trzykrotnie większe ryzyko w porównaniu z populacją ogólną – można przeczytać w materiałach informacyjnych greckiego rządu na temat szczepień.

W ślad za nimi pójdą osoby starsze przebywające w domach opieki lub obiektach zamkniętych dla osób przewlekle chorych. Kolejna partia szczepionek trafi do osób w wieku powyżej 85 lat. – Zrozumiałe jest, że im więcej szczepionek trafia do naszego kraju, tym bardziej można zmodyfikować te oceny i zalecenia dotyczące szczepień – wyjaśnia grecki rząd. Piotr mówi, w Grecji czuje się znacznie bezpieczniej niż w Polsce. Czeka już, żeby tam wrócić.

– Przy poprzednim przylocie miałem zrobiony jeszcze na lotnisku test, za darmo – opowiada Piotr. Gdy jechał z lotniska, na odcinku 450 km cztery razy kontrolowała go policja, czy ma wszystkie odpowiednie dokumenty i pozwolenia.

W Polsce wychowujemy egoistów

Wielka Brytania była pierwszym na świecie państwem, w którym dopuszczono do użytku szczepionkę opracowaną przez zespół Pfizera i BioNTechu, to było jeszcze na początku grudnia. Lek zaczęto podawać w szpitalu uniwersyteckim w Coventry, w telewizji pokazywano 90-latkę oraz 81-latka, którzy na oczach kamer poddali się szczepieniu. Zaszczepili się już także pierwsi mieszkający na Wyspach Polacy, to np. pracownicy ośrodków opieki.

– Moja koleżanka pracuje w takiej placówce, została wysłana na szczepienie przez kierownictwo. Nie słyszałam, żeby ktokolwiek kwestionował sens szczepień, więc przeciwnie, ludzie czekali na to jak na zbawienie, wiedząc, że to jedyna nadzieja na choć częściowy powrót świata sprzed pandemii – opowiada Jagoda, która od siedmiu lat mieszka w Londynie.

Dodaje, że ludzie złoszczą się na obostrzenia i zakazy, są nimi zmęczeni, ale starają się ich przestrzegać, nawet jeśli są bardzo dotkliwe. – Koronawirus pokazał, czego tak naprawdę brakuje naszej edukacji. Nie uczymy, że człowiek żyje w społeczeństwie, wychowujemy strasznych egoistów – uważa Jagoda. – To nie jedyna nauczka. Koronawirus pokazał także, jak ważne jest, by obywatele mieli poczucie, że ich rząd wie, co robi, że jest przygotowany na wyzwanie. Myślę, że mieszkańcy Wysp takie poczucie mają, i w przypadku obostrzeń, i planu szczepień. Mając realną nadzieję na poprawę, można znieść wiele – dodaje.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŻYĆ Z PASJĄ – MAŁA TĘCZA PASJĄ HENRYKI STAROSTY Z OLBRACHTOWA
Następny artykułBarcin. 16-latka bez prawa jazdy i pod wpływem narkotyków kierowała autem bez ważnych badań technicznych