A A+ A++

Wizualizuje sobie pan konkurs w Tokio? Śni się panu?
Wizualizacja nigdy nie była moją mocną stroną, jeżeli chodzi o sport. Raczej staram się myśleć pozytywnie i nie zaczynam zbyt wcześnie tego analizować. Na pewno będą to inne igrzyska niż w Rio de Janeiro, a także inne niż mistrzostwa świata bądź Europy. Nie będzie kibiców, będziemy zamknięci, a obostrzeń pojawi się więcej. Wiadomo, że nie da się tego zupełnie wyrzucić z głowy. Na tę chwilę podchodzę do tego jednak z ciekawością, a nie konkretnym celem.

Paradoksalne jest to, że w ostatnich latach medalu nie przywiózł pan z imprezy, na której skoczył najwyżej. 5,90 w Berlinie dało czwarte miejsce. Niższe wysokości dawały medale mistrzostw świata. Statystyka jest kluczem do tego, żeby przewidzieć, co wydarzy się w Japonii?
Nie ma sensu zastanawianie się, kto ile skoczył w tym sezonie, a także ile skakał wcześniej. Pewnie, że można teoretyzować i szukać odpowiedzi w statystyce, ale to jest sport. Gdyby był on aż tak przewidywalny, to nie dawałby nam tyle emocji. Na pewno trzeba będzie skakać wysoko, ale trudno dziś powiedzieć, jaka wysokość da medal.

Gdyby sport był aż tak przewidywalny, Amerykanin Sam Kendricks nie pokonałby w Dausze w 2019 roku Szweda Armanda Duplantisa na mistrzostwach świata.
Dokładnie. To dobry przykład. Renaud Lavillenie w Pekinie w 2015 roku zaczynał od 5,80 i był przygotowany na wzięcie złota lekką ręką, a razem ze mną stał na najniższym stopniu podium. Przypadków i wypadków jest bardzo wiele. Możemy zarysować czołówkę, bo forma i dotychczasowe wyniki coś pokazują. Nie chcę powiedzieć, że piłka jest w grze, ale nasze nogi wciąż biegają. Sporo może się wydarzyć.

W ostatnim czasie startów było już nieco mniej. “Podbijaliście” z trenerem Marcinem Szczepańskim formę?
Raczej szlifowaliśmy to, co udało się wypracować w ostatnich miesiącach i latach. Trzeba to pozbierać w całość. Treningi nie są łatwe, bo ciężko teraz już zrobić coś, co na pewno przyniesie wymierną korzyść. To nie jest moment na eksperymenty. Budować należało wcześniej. Jestem przekonany, że forma jest, ale trzeba ją okiełznać. Najważniejsze pytanie olimpijskie jest banalne: czy wykorzystam to, co zbudowałem przez te lata kariery. Nie zadaję sobie jednak tego pytania tylko ja.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGrzegorz Schetyna: Ciężko, by jedna partia pokonała PiS
Następny artykułAirbusy wsparły Francję na Pacyfiku. Przerzut na 17 tys. km