A A+ A++

Pinokio w reżyserii Guillermo del Toro to prawdopodobnie jedna z lepszych animacji, jakie obejrzycie w najbliższym czasie. To przejażdżka w tak osobliwej formie, że nie poznacie swojej ulubionej bajki.

Źrodło fot. Pinokio, reż. Guillerom del Toro, Netflix 2022

i

Prawda jest taka, że już rzadko kiedy cieszymy się z premiery jakiejś bajki lub animacji. Fakt, jeszcze niedawno triumfowały takie tytuły, jak Coco albo Co w duszy gra, jednak przy większości tytułów zdarza nam się marudzić. Niektóre są po prostu dobre, ale nie jawią się jako oryginalne. Wiele z nich – z dojrzało-filmowego punktu widzenia – bardzo zawodzi…

Oczywiście musimy być w pełni obiektywni: zazwyczaj z nostalgią patrzymy na starsze tytuły, przy których się wychowaliśmy, ale nie oszukujmy się – nostalgia jest zła dla naszych kinowych odczuć. Nie tylko źle wpływa na perspektywę (nieustannie porównujemy, frustrujemy się, że coś nie jest takie, jak kiedyś), ale i utrudnia czerpanie krystalicznie czystej przyjemności z dużej dawki dobroci, jaką daje nam bajka animowana. Ciekawi bohaterowie, poczucie uczestniczenia w przygodzie, ładnie zaimplementowany wątek moralizatorski – kto tego nie lubi?

Dziś dzieciaki wciąż czerpią sporo frajdy z oglądania nowych (choć może nieco bardziej infantylnych) bajek, co jedynie udowadnia, że był, jest i zawsze będzie popyt na tego typu produkcje. Nic dziwnego, że del Toro postanowił spróbować swych sił w adaptacji bajki o Pinokiu. Co więcej, reżyser wychodzi z tego obronną ręką, ponieważ do dobrze znanej opowieści dodaje swoje trzy magiczne grosze!

Ta sama bajka, a jakby inaczej…

Pinokio od Del Toro to film, który pozwoli Wam uwierzyć w moc współczesnych bajek - ilustracja #1

Pinokio, reż. Guillermo del Toro, Netflix, 2022

Od początku filmu zdajemy sobie sprawę, że mamy do czynienia z zupełnie inną adaptacją tej klasycznej już przypowieści. Choćby bajkowy prolog nakreśla nam nieco postać Gepetta i powód, przez który w ogóle zdecydował się na stworzenie swojego „nowego syna”. Co więcej, w prologu otrzymujemy też interesujący portret Włoch sprzed ery Mussoliniego (którego ideologia gra tu notabene pierwsze skrzypce). Bowiem kiedy del Toro i jego ekipa współtwórców przesuwają czas narracji do przodu, to okazuje się, że włoska społeczność została już zindoktrynowana przez faszyzm. I to właśnie w tych realiach – naprzeciw wykluczeniu – będzie musiał odnaleźć się nasz Pinokio.

Posmak bajki jest tu słodko-gorzki: wesołe momenty (humor jest po prostu wspaniały) nieraz zostają przykryte dość trudnymi tematami. Ojcowskie dylematy, miłość do nowego dziecka, problem z akceptacją samego siebie (i własnego fizycznego „ja”), trudności z podejmowaniem dobrych decyzji – Gepetto i Pinokio staną naprzeciw wielu nieoczekiwanym wyzwaniom.

Del Toro skupia się zarówno na łapaniu chwil, jak i upływie czasu. Pinokio jest w końcu chłopcem z drewna, a postaci, które go otaczają – Świerszcz, Gepetto, małpa (nowy antybohater) – są żywe, a to oznacza, że kiedyś w końcu umrą. Ogólnie cała bajka często skupia się na kwestii przemijania – to tylko kolejny element, który „pogłębia” warstwę oryginalnej opowieści. Natomiast teza tego Pinokia jest jedna i ta sama – z życia trzeba czerpać, bo rzadko kiedy otrzymujemy drugie szanse.

Żywa sztuka

Pinokio od Del Toro to film, który pozwoli Wam uwierzyć w moc współczesnych bajek - ilustracja #2

Pinokio, reż. Guillermo del Toro, Netflix, 2022

Wszelakie elementy kosmetyczne również zasługują na uwagę: animacja wygląda znakomicie (a wiele momentów jest przepięknych i zasługuje na zatrzymanie filmu na chwilę). Do tego nie zapomnijcie zwrócić uwagi na wygląd tego Pinokia – to nieoczywisty chłopiec z drewna, taki, jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie widzieliśmy!

Przy okazji nie zapominajmy, że także i aktorzy zostali znakomicie dobrani. David Bradley pasuje jako troskliwy, ale też pełen własnych demonów (koniecznie sprawdźcie sami, o jakie demony chodzi!) Gepetto, Christoph Waltz bryluje jako filmowy antagonista, Ewan McGregor jest prześmiesznym i empatycznym Świerszczem, a debiutujący Gregory Mann w roli Pinokia czaruje swoim niewinnym wdziękiem. Każdego z tych aktorów mamy wręcz ochotę przytulić po seansie – nie wyobrażamy sobie, aby kto inny miał wcielić się w każdą z tych idealnie rozpisanych ról. Dlatego kłaniam się osobie odpowiedzialnej za casting – chapeau bas!

Jeśli kochacie żywą sztukę, a także brakowało wam fantastycznie zrealizowanej ekranizacji o Pinokiu, to najnowszy film Guillermo del Toro już czeka na waszych Netfliksach. Rzecz jasna lepiej obejrzeć ten film wraz z widownią przed wielkim kinowym ekranem (wiem, co mówię – to przeżycie jest już za mną), ale ciepły seans pod kocykiem nie brzmi jak zła opcja. W końcu nowy Pinokio to film, który pozwoli wam uwierzyć w moc współczesnych bajek.

Od autora

Zapewne większość z kinowych sceptyków stwierdzi, że niepotrzebna nam kolejna bajka o Pinokiu. Niemniej – to nie jest po prostu „kolejny” film bazujący na książce Carlo Collodiego. To dzieło, które stanie się nowym klasykiem; to chwilami wybitna animacja, którą (tym razem) pokochają zarówno najmłodsi, jak i ci, którzy wiele lat temu wychowywali się na Disneyowskiej bajce. Jeśli tylko macie okazję – nawet dziś albo jutro wieczorem – koniecznie zapoznajcie się z tym małym arcydziełem.

Ocena: 8/10

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTata chorej Zosi napisał do Wojciecha Szczęsnego. “Też chcę wejść z córeczką na boisko. Pomóż, proszę”
Następny artykułJacek Kurski sprawdzi się w bankowości. Nowa posada byłego szefa TVP