Pink Floyd nagrali utwór z ukraińskim wokalistą
Historia tej współpracy sięga 2015 roku, gdy Khlyvnyuk i David Gilmour, gitarzysta Pink Floyd spotkali się w Londynie podczas koncertu charytatywnego na rzecz Białorusi. Gdy przyjaciele pokazali Gilmorowi nagranie Khlyvnyuka, muzyk postanowił zareagować.
Gilmour już w połowie marca poinformował, że wycofuje nagrania Pink Floyd z serwisów streamingowych w Białorusi i Rosji. Kilka dni później zaprosił do współpracy dawnych przyjaciół z zespołu. W teledysku do „Hey Hey Rise Up” obok Gilmoura zobaczymy wieloletniego basistę Pink Floyd – Guya Pratta i Nick Mason – perkusistę, a zarazem jedynego członka Pink Floy, który występował z zespołem bez przerwy. Zespołowi akompaniuje klawiszowiec Nitin Sawhney. W nagraniu zobaczymy też przebitki z bombardowań ukraińskich miast i wsi, dramatyczne sceny z pogranicza Polsko-Ukraińskiego i tłumy protestujące w obronie Ukrainy na całym świecie.
Dla Gilmoura sprawa ma zarazem wymiar osobisty. Żona jego syna jest Ukrainką, jej rodzina do niedawna żyła w Charkowie, skąd przedostała się do Polski. Artysta komentując sprawę powiedział „Podobnie jak wielu innych odczuwamy wściekłość i frustrację z powodu tego nikczemnego aktu, jakim jest inwazja na niezależne, pokojowe państwo. Cierpimy, patrząc na mordowanie jego mieszkańców przez jedno z największych światowych mocarstw”.
Gdy Pink Floyd nagrywali utwór, próbowali się skontaktować z Khlyvnyukiem. Przez kilka dni nie było z nim kontaktu. Gdy wreszcie się udało, Gilmour na ekranie telefonu zobaczył poranioną twarz wokalisty, którego postrzelono moździerzem, przeżył. –Nasze problemy to banał w porównaniu z tym co dzieje się w Ukrainie – mówi Gilmour dziennikarzom The Guardian.
Czytaj też: Jak artyści wspierają Ukrainę? Posłuchaj podcastu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS