A A+ A++

Przed wejściem dezynfekuję ręce i czekam na wskazanie stolika. Jeśli jest kolejka, trzeba czekać w odległości dwóch metrów, ale pierwszego dnia odmrożenia restauracji, kawiarni i barów kolejek nie ma. W wielu miejscach wciąż trwają remonty, odkurzanie, rozwieszanie żarówek w ogródkach.

Przy stolikach siedzą przeważnie sąsiedzi restauracji albo znajomi właścicieli, którzy chcą pomóc zrobić jakikolwiek utarg. Poza tym miasto jeszcze je i pije w domu.

Z kelnerem rozmawiam w maseczce, ja w maseczce i on. Każde zdanie po dwa razy i z nadstawianiem ucha. Nie mogę stać, muszę siedzieć, chyba że idę do baru albo do toalety. Nie mogę zamówić kawy przy barze i odebrać jej sama, wszystko musi mi podać kelner. Do toalety mogę iść bez maseczki, ale do baru muszę już podejść w maseczce. Jeśli jem przy stole, mogę zdjąć maseczkę, jeśli nie jem i nie piję, tylko rozmawiam, muszę ją włożyć. Uff.

Policja będzie musiała sprawdzić gości w domu

Przy wejściu do Cafe Baru Havana na Żoliborzu ze ściany wystaje dozownik z płynem dezynfekującym, nad nim instrukcja nowego knajpianego życia, m.in. przy stolikach siada tylko wspólne gospodarstwo domowe, w innym przypadku półtora metra dystansu i nie naprzeciwko siebie. W klubokawiarni może przebywać tylu gości, ile jest miejsc siedzących. A tych jest o połowę mniej, podobnie na tarasie.

– Na razie nie przyjmujemy rezerwacji, bo mamy ograniczoną liczbę miejsc, nie więcej niż 32 osoby. Nie ma spożycia przy barze, wszystko jest donoszone na tacy, co jest głupotą – wylicza Agata Macios-Zielińska, właścicielka. – Jeśli chodzi o osoby z tego samego gospodarstwa, to jest pusty przepis. Ja nie mogę nikogo wylegitymować, mogę tylko zapytać i wierzyć na słowo. Nie będę rozsadzała ludzi, nie mogę też powiedzieć “a nie wyglądacie mi, jakbyście mieszkali razem”. Jeśli przyjdzie tu kontrola, to chyba muszą tych ludzi zabrać do ich mieszkania.

Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

Przed pandemią w porze lunchu w Havanie nie zawsze znajdował się wolny stolik, a wieczorami bez rezerwacji zostawał tylko stołek przy barze. W poniedziałek do godz. 13 przez klubokawiarnię przewinęło się kilka osób. Gdy jestem w środku, dwóch gości rozmawia przy szerokim stoliku, ale nie mogę do nich podejść i zapytać, czy się nie boją, bo nie mogę podchodzić do stolika z ludźmi, którzy nie są z mojego gospodarstwa domowego.

Właściciele Havany prowadzą też Resort i Peweks w pawilonach przy Nowym Świecie. – W Resorcie słyszymy odgłos stóp, tak jest pusta po rozsunięciu stołów, Peweks działa symbolicznie, tam zmieściło się tylko 6 stolików. Czas jest przedziwny – dodaje Agata Macios-Zielińska. – Ale poczekajmy na weekend i ocieplenie. Jesteśmy dobrej myśli.

Może będzie DJ, ale bez tańca

Kulturalna i Bar Studio też otworzyły się w poniedziałek. W Kulturalnej menu jest okrojone, tylko sprawdzone dania. W Barze Studio menu też zmienione. Jak na razie ceny zostały po staremu, bo dostawcy też nie podnieśli cen produktów.

Z kilku knajp, które odwiedziłam, największy ruch był w Barze Studio. Nad wejściem wisi ogromna płachta z napisem “Tęsknimy”. W ogródku jeden gość z piwem bez maseczki i dwie rodziny z dziećmi w maseczkach. Gość z piwem nie jest rozmowny, rodziny z dziećmi mówią, że się nie boją, bo często się myją.

Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

– W ciągu dnia nasz ruch jest uzależniony przede wszystkim od osób pracujących w Pałacu Kultury. Spodziewaliśmy się, że będzie zupełna pustka, ale do godz. 13 pojawiło się kilkanaście osób. Są pierwsze rezerwacje, największa na 4 osoby – opowiada Justyna Kuśnierz, menedżerka. – Na razie imprez nie możemy robić. Myślimy o wieczorach z DJ-em, który będzie gdzieś grał w tle, bez tańców.

Z drinkiem poczekam tydzień albo dwa

Podchodzę do dziewczyny, która chciała wejść do Baru, ale zrezygnowała. – Najtrudniejsze jest kontrolowanie odruchów bezwarunkowych. Dotykanie twarzy, pamiętanie o tym, że jeśli dotknęłam futryny, muszę natychmiast zdezynfekować ręce. Boję się, że zapomnę – tłumaczy. – Dwa miesiące siedziałam w domu. Poczekam jeszcze tydzień, dwa. Jeśli liczba zachorowań nie wzrośnie, pójdę na drinka.

Na stołach w Cafe Kulturalna, przy których nie można siadać, są ustawione kwiaty w doniczkach. Agnieszka Łabuszewska, właścicielka: – Bardzo cieszymy się z otwarcia, ale zdaję sobie sprawę, że to jeszcze nie oznacza, że przetrwamy. Czy wróci frekwencja, która nas utrzyma? Kiedy wrócą wydarzenia artystyczne i kulturalne? To jest nasza główna działalność. Obecnie pomieścimy 42 osoby, normalnie było to dwa razy więcej. Dla mnie, żeby odbić się finansowo, potrzebne jest około roku normalności.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułXII wirtualna Kutnowska Noc w Muzeum
Następny artykułDorota Segda ponownie rektorem Akademii Sztuk Teatralnych