A A+ A++

Od czasu ogłoszenia piątki mieliśmy już bunt koalicyjnych przystawek, rebelię w samym PiS, zapowiedź weta prezydenta, wściekłych rolników na ulicach i skierowanie genialnego pomysłu do parlamentarnej zamrażarki. Na tym koniec? Nic z tego – sprawa nie została zamknięta, a piątka odbija się w PiS czkawką.

Jarosław schyłkowy

Jej ostatni atak mogliśmy obserwować w poniedziałek na youtubowym kanale portalu „Świat rolnika” – medium związanego z królem branży futrzarskiej i jednym z najpotężniejszych przeciwników „piątki”, Szczepanem Wójcikiem. Tego samego dnia, wywiadu Ewie Zajączkowskiej-Hernik udzieliło tam dwóch głównych „anyt-zwierzęcych” buntowników: były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski oraz poseł Lech Kołakowski.

Obaj politycy raz jeszcze skrytykowali piątkę jako ustawę głęboko szkodliwą dla polskiej wsi, opartą na fałszywych przesłankach i czarnej propagandzie organizacji, tylko pozornie mających na sercu dobro zwierząt. Zarówno Kołakowski, jak i Ardanowski zadeklarowali, że zdania nie zmienią i będą głosować także przeciw ewentualnej nowej piątce. Poseł Kołakowski oświadczył też, że – wbrew temu co wydawał się sugerować kilka dni temu – opuszcza PiS na dobre.

Już sama ta postawa dwójki polityków pokazuje, że Kaczyński ani trochę nie przekonał wewnętrznej opozycji wobec kontrowersyjnej ustawy. Jeszcze mniej korzystny obraz dla prezesa PiS wyłaniał się ze słów Ardanowskiego. Według byłego ministra rolnictwa, Kaczyński naciskał na przyjęcie piątki, gdyż całe życie zależało mu na zakazaniu w Polsce hodowli zwierząt na futra, oraz zabijania zwierząt bez ogłuszenia – a dziś ma najwyraźniej świadomość, że to może być jedna z ostatnich rzeczy, jaką zrobi przed ewentualną polityczną emeryturą. Zdaniem Ardanowskiego, partyjni działacze (nie podał którzy), znający tę wyjątkową wrażliwość prezesa na los zwierząt podawali mu nieprawdziwe informacje na temat tego, jak naprawdę wygląda sytuacja zwierząt hodowlanych, oraz na temat skutków pro-zwierzęcych ustaw. Np. rzeczywistych rozmiarów odszkodowań, jakie należałoby płacić hodowcom pozbawionych możliwości zarabiania na uboju rytualnym.

Choć dociskany przez dziennikarkę Ardanowski zaprzeczał, że prezes nie ma pojęcia co dzieje się w jego własnej partii, to właśnie takie można było odnieść wrażenie. Z pewnością obraz Kaczyńskiego – sentymentalnego, kochającego zwierzęta starszego pana, któremu źli ludzie podsuwają nieprawdziwe informacje – znacząco różni się od na ogół przedstawianego przez aktywistów PiS obrazu Kaczyńskiego jako wielkiego stratega, oczywistego przywódcy swojego obozu i państwa. Kaczyński z opowieści Ardanowskiego to schyłkowy, zmęczony polityk, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że władza wymyka się mu z rąk.

Problem PiS-u z Kaczyńskim

Oczywiście, ogląd Ardanowskiego może wypaczać jego konflikt z prezesem, żal za utratę stanowiska w rządzie oraz zignorowanie jego sprzeciwu wobec piątki. Tym nie mniej, nawet najbardziej życzliwi prezesowi Kaczyńskiemu obserwatorzy muszą przyznać, że w 2020 roku popełnił on całą serię politycznych błędów i że z kluczowego atutu PiS, coraz częściej staje się dla swojej partii źródłem problemów.

Piątka dla zwierząt najlepiej pokazuje na czym polega problem PiS z Kaczyńskim w 2020 roku. W jej nieszczęśliwej historii widać sześć głównych problemów z zarządzaniem obozem władzy przez jego lidera. Pierwszy to podejmowanie kluczowych politycznych ofensyw tylko i wyłącznie w oparciu o wolę i intuicję jednego człowieka. Kaczyński zawsze kochał zwierzęta i chciał ulżyć ich cierpieniu. A że uznał, iż czas na ruch ku młodym i centrum, nagle wrzucił całemu swojemu obozowi kontrowersyjną ustawę, dla której oczekiwał wyłącznie entuzjastycznego poparcia.

Tu pojawia się drugi problem, utrata przez Kaczyńskiego społecznego słuchu. Nawet w kwestii tego, co tak naprawdę myśli jego własny elektorat i partyjny aktyw. Za tym problemem idzie kolejny: traktowanie wszelkich krytycznych głosów nie jako uprawnionego stanowiska w debacie, ale jako aktu politycznej zdrady. A krytyka czasem realnie by się przydała, gdyż – to czwarty problem – Kaczyński i jego najbliższe otoczenie nie wiedzą wszystkiego i nie na wszystkim się znają. Tymczasem często zdarza się im formułować polityczne rozwiązania w oparciu o tą wybiórczą wiedzę, błędne przesłanki, własne przesądy i obsesje.

Wszystkie te cztery problemy składają się na piąty: tworzenie obciążonej licznymi wadami prawnymi, niepraktycznej, często wewnętrznie sprzecznej legislacji, nie tylko wywołującej gwałtowne protesty społeczne, niepewność i koszty, ale także prowokującej pęknięcia w obozie władzy.

Dokładnie ten sam mechanizm obserwowaliśmy w przypadku wyborów pocztowych w maju i wyroku Trybunału w sprawie aborcji. W tym pierwszym wypadku Kaczyński ignorował twarde, logistyczne ograniczenia, które gdyby wybory faktycznie udało się zorganizować w maju, skazałyby ten projekt na kompromitującą państwo klęskę. Nie przewidział też sprzeciwu Gowina. W sprawie wyroku TK z kolei dramatycznie źle wyczuł nastroje społeczne.

„Szarża pocztowa” nie przeszkodziła kandydatowi PiS, Andrzejowi Dudzie, wygrać wyborów prezydenckich latem. Jednak zarówno za piątkę, jak i za wyrok Trybunału rządzący obóz płaci cenę społecznych protestów i topniejącego poparcia. Jak pokazują poniedziałkowe występy buntowników przeciw piątce, Kaczyńskiemu jest też coraz trudniej gasić pożary we własnym obozie.

Wystarczy czekać?

Wszystko to tworzy potencjalnie bardzo niebezpieczną koniunkturę dla partii władzy. W ostatnich sondażach przewaga PiS nad PO topnieje do wartości bliskich błędowi statystycznemu. Jeśli ta tendencja się utrzyma i PiS straci pierwsze miejsce, głosy podważające przywództwo Kaczyńskiego w partii będą coraz głośniejsze. Tym bardziej, że spadkowa tendencja może się utrzymać, bo rząd nie przygotował Polski do pandemii ani organizacyjnie, ani gospodarczo. Ludzie, którzy przez jesień i zimę stracą bliskich albo przejdą przez szpitalną gehennę, zostaną bez pracy i bez dochodu, będą jeszcze bardziej wściekli na PiS niż dziś Strajk Kobiet.

W tej sytuacji przywództwo Kaczyńskiego w stylu, jaki zaprezentował przy okazji piątki, będzie dla partii coraz większym obciążeniem. A jednocześnie scenariusz, w którym partia odsuwa Kaczyńskiego od władzy albo negocjuje z nim inny, bardziej kolegialny styl przywództwa jest niewyobrażalny. Dziś koniec jedynowładzy Kaczyńskiego w PiS pewnie byłby końcem PiS.

Czy z tego wynika, że opozycji wystarczy czekać, aż PiS się sam wykończy? Tak łatwo nie będzie. Kaczyński nie raz już wychodził z głębokiego politycznego dołka. Komentatorzy ogłaszali już koniec PiS, gdy Ziobro odchodził na początku dekady, by utworzyć Solidarną Polskę. I ten kryzys prezes może przezwyciężać. Choć dawno oddał już takiej serii strzałów we własne stopy jak w ostatnich miesiącach i trudno powiedzieć, co miałoby go otrzeźwić i wymusić zmianę kursu.

Czytaj więcej: Prof. Marek Migalski: Jarosława Kaczyńskiego coraz łatwiej odpalić

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZUS zaprasza na bezpłatne webinarium
Następny artykułDzienny raport o koronawirusie na dzień 24 listopada 2020 r.