A A+ A++

Od wielu lat na rynku piłkarskim liczą się tak naprawdę tylko dwie firmy – EA i Konami. Można wręcz powiedzieć o nudzie, bo nie ma firm chętnych wejść na rynek z nową wirtualną piłką nożną (nie licząc tytułów indie i gier pokroju Captain Tsubasa: Rise of New Champions). W czasach pandemii stagnacja jest jeszcze większa, a dane spływające z całego świata pokazują, że ludzie odwracają się od sportu. Jak to wpłynie na rynek gier?

Widzowie odchodzą od ekranów 

Największe emocje wzbudził tegoroczny finał Super Bowl, który do tej pory był co roku prawdziwym świętem w Ameryce. Ze względu na pandemię spekulowano, że w wariancie pesymistycznym mecz finałowy ligi obejrzy około 95 milionów widzów. Dane były jednak jeszcze gorsze – pojedynek Kansas City Chiefs vs. Tampa Bay Buccaneers obejrzało bowiem zaledwie nieco ponad 91 milionów fanów, co oznaczało spadek o blisko 9% względem poprzedniego roku. A skoro NFL traci to jasne, że tracą też inne dyscypliny popularne w USA jak golf, tenis, baseball, hokej czy koszykówka.

Zwłaszcza „basketball” oberwał bardzo mocno, bo według wszelkich szacunków oglądalność finałów NBA spadła aż o 49 procent! Choć tutaj wielu zauważa, że poza pandemią na spadki wpłynęły coraz mocniejsze powiązania koszykarzy z polityką. Europa to oczywiście piłka nożna, ale nawet w takich krajach jak Włochy ta dyscyplina przeżywa kryzys. W Italii oglądalność meczów w pewnym momencie spadła według niektórych danych aż o 40 procent. Anglicy i Niemcy chwalili się rekordami, ale są to nieco zakłamane dane, bo aby ratować sytuację giganci telewizyjni zaczęli udostępniać mecze w otwartych, a nie tak jak wcześniej, kodowanych stacjach.

Nie ma się jednak czemu dziwić – gdy przy pierwszej fali stanęły wszystkie ligi większości kanałów sportowych zaliczyła historyczne spadki, również w Polsce. Eurosport 1 miał 0,02% udziału w rynku, a Canal+ Sport i Eleven Sports 1 po 0,01%… Czemu tak się dzieje? Dla części osób piłka nożna i w ogóle sport, w czasach koronawirusa przestały mieć takie znaczenie jak wcześniej. Nie pomaga też brak kibiców na stadionach, którzy przecież zawsze przyciągali do telewizorów budując atmosferę i emocje w kluczowych momentach. 

Piłka nożna naszych czasów 

Bayern Covid

Mniejsza liczba kibiców i spadek zainteresowania sportem może również wpłynąć na wyniki sprzedaży FIFY, Pro Evo i każdej innej gry sportowej. Z drugiej strony z takimi wnioskami trzeba poczekać, bo w czasach pandemii i lockdownów gry nie popadły w kryzys, a wręcz radzą sobie całkiem nieźle. Zamknięci w domach i unikający większych spotkań ludzie coraz częściej sięgają po gry wideo. Rozmawiałem niedawno z Norbym, który prowadzi sklep z grami i w czasach COVID-a trafia do niego masa klientów, którzy nigdy w życiu nie mieli konsoli, ale obecna sytuacja sprawiła, że zainteresowali się tą formą rozrywki. Gry sportowe to również e-sport. Choć ten również dostał mocno rykoszetem ze względu na odwołane imprezy największego kalibru i odsunięcie się części sponsorów, to jednak online’owa rywalizacja przyciąga coraz większą liczbę graczy i widzów. 

Pro Evo i FIFA to wciąż bardzo dobre gry, ale ich rozwój wyhamował. Ostatnia odsłona serii EA była mocno krytykowana przez fanów i nie zaoferowała zbyt wielu nowości. Tak pod kątem trybów jak i samej rozgrywki. Jeszcze gorzej wypadła seria Konami, która w ogóle zrezygnowała z pełnoprawnej odsłony i zaoferowała swoim fanom update na rok 2021. Co osobiście uważam za dobre posunięcie, jeśli miałoby to oznaczać dopracowanie next-genowej odsłony. Inne firmy na rynku niezbyt ochoczo palą się do tworzenia gier traktujących o piłce nożnej zwłaszcza teraz, gdy sport jest w odwrocie. W ostatnich latach w przypadku piłki nożnej skazani jesteśmy więc głównie na FIFĘ i PES-a.

Małym powiewem świeżości był w temacie Captain Tsubasa od Namco Bandai, ale to tytuł specyficzny, dla fanów anime i mocno arcade’owy. Mamy jeszcze menadżery, w których bardziej zarządzamy drużyną niż gramy, a ku mojemu zaskoczeniu, zapowiedziano nawet zupełnie nową produkcję w tym gatunku – We Are Football – gdzie zarządzamy zespołem piłkarskim jako trener i menager. Na razie jednak tylko na PC. Dlatego z łezką w oku wspominam czasy, gdy serii piłkarskich na rynku było przynajmniej kilka i praktycznie każda oferowała coś unikatowego.

Kiedyś to było

Actua Soccer

W czasach Amigi królowały Kick-Off i Sensible Soccer, ale to w okresie polygonalnej rewolucji i debiutu takich konsol jak PlayStation i Sega Saturn gracze mieli naprawdę ogromny wybór. To były złote czasy wirtualnej piłki nożnej i wielu dużych wydawców chciało mieć w swoim portfolio taki tytuł. Poza FIFĄ mieliśmy aż dwie piłeczki od Konami (jedną, bardziej symulacyjną od KCET, i bardziej arcade’ową od KCEO). Fani ligi angielskiej zagrywali się w Actua Soccer promowaną choćby twarzą Alana Shearera. Zarówno dynamiczna rozgrywka jak i odpowiednie ujęcia kamery doskonale imitowały tempo i styl gry w Premier League. W bardzo udanym Libero Grande sterowaliśmy tylko jednym piłkarzem na boisku, co potem podłapały inne serie dołączając do kolejnych odsłon odpowiedni tryb gry. Z Adidas Power Soccer zapamiętałem padający śnieg i radość, gdy udało mi się strzelić gola za pomocą specjalnego strzału – Predator Shoot. W Ronaldo V-Football na trybunach kibice odpalali z kolei race, a swoją serię piłkarską wydawało nawet Sony. 

Tak, Sony, i to całkiem długo, bo This is Football doczekało się łącznie aż 9 części (w tym menadżera). Za grę odpowiadał Team Soho, który później stworzył głośne The Getaway. Seria UEFA Champions League wydawana przez Eidos skupiała się na licencji na europejskie puchary do współpracy zapraszając Michaela Owena. Nie brakowało też eksperymentów, bo każda produkcja chciała się czymś wyróżniać na tle konkurenci. Virgin Interactive wzięło pod skrzydła Viva Football. W grze brały udział wszystkie drużyny międzynarodowe od Mistrzostw Świata w 1958 roku do Mistrzostw Świata w 1998 roku, łącznie 1035 drużyn i ponad 16 000 prawdziwych graczy! W RedCard Soccer od Midway mogliśmy wykonywać brutalne wślizgi i ruchy specjalne po naładowaniu dedykowanego wskaźnika. A przecież mieliśmy jeszcze choćby David Beckham Soccer, UEFA Striker od Infogrames, World Fantasista sygnowane logiem SquareSoftu czy Virtua Striker Segi. 

Nie ma się co łudzić – dzisiaj żadna duża firma nie zdecyduje się raczej na wejście na rynek piłki nożnej z nową rozbudowaną produkcją aspirującą do tego, by konkurować z FIFĄ i Pro Evo. Fani footballu muszą więc zaspokoić głód wydawanymi co jakiś czas tytułami stawiającymi na arcade’ową zabawę, jak wspomniany Captain Tsubasa, czy choćby serię Inazuma Eleven, która łączy grę sportową z RPG. I liczyć na to, że pod koniec roku zarówno EA jak i Konami godnie wykorzystają moc konsol nowej generacji. Choć patrząc na przeszłość obu serii trochę czasu zajmowała przesiadka na nowe systemy. Oby tym razem było inaczej – czego sobie i Wam z całego serca życzę. I niech jeszcze tylko kibice powrócą na stadiony, bo nawet najlepszej jakości tekturowi kibice ustawieni na siedzeniach nie zastąpią emocji, jakie daje żywo reagująca publiczność. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJCIiER Jelenia Góra: Jeżycjada – quiz cz .III
Następny artykułMCK Ruda Śląska: Operetkowa Lista Przebojów – zaprasza Sylwester Targosz-Szalonek