Perez wykręcił w kwalifikacjach trzeci czas, ale po karze dla Maxa Verstappena ruszał do niedzielnego wyścigu z drugiego pola. Świetny start pozwolił trzymać się blisko Charlesa Leclerca i szybko uporać z kierowcą Ferrari.
Meksykanin prowadził przez szesnaście okrążeń. Wtedy właśnie dopadł go zespołowy partner. Perez dojechał drugi, czyli na miejscu, na którym „powinien”, biorąc pod uwagę formę samochodu z Milton Keynes. Rozpatrując tylko wyścigi główne – bez sprintów – kierowca z Guadalajary finiszował za plecami Verstappena pierwszy raz od majowego Grand Prix Miami.
– To był dobry wyścig dla zespołu – przyznał Perez. – Wyczucie było odpowiednie i zaliczyliśmy udany start. Uporałem się z Charlesem, co było jednym z celów na dzisiaj. Od tamtej pory jechałem swój własny wyścig, a Max szybko mnie dogonił w trakcie drugiego stintu. Niewiele mogłem zrobić.
– Później chodziło tylko o to, by dowieźć bezpiecznie samochody do mety.
Perez ma za sobą trudny okres, podczas którego zanotował znaczną obniżkę formy, przede wszystkim w kwalifikacjach. Pięć razy z rzędu nie udało mu się awansować do Q3, a późniejsze odrabianie strat na długim dystansie nie zawsze dawało wysoką pozycję.
Tuż przed letnią przerwą – i tydzień po wizycie na Hungaroringu – Meksykanin zanotował jednak drugie z rzędu podium. Sugestię odzyskania pewności za kierownicą, Perez skomentował następująco.
– Odzyskałem. Z pewnością. Zamierzam już do końca roku nie schodzić z podium. To był trudny okres.
Pytany o potrzebę wakacyjnej przerwy, odparł:
– Na pewno jej potrzebuję. Ostatnie tygodnie były intensywne. Nie mogę doczekać się odpoczynku i wrócę silny w Zandvoort.
Po dwunastu weekendach sezonu strata Pereza do Verstappena wynosi 125 punktów.
Polecane video:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS