A A+ A++

– Na początku czuliśmy się trochę obco. Wszędzie kamery. Wsiadamy do samolotu, a moja koleżanka Paulina wskazuje palcem mały kwadracik na przednim siedzeniu i pyta co to. No jak co? Kamera! – opowiada Paula Rakowska, 28-letnia uczestniczka telewizyjnego programu „Down the Road”.

O co w nim chodzi? Szóstka osób z zespołem Downa rusza w podróż po Europie z Przemkiem Kossakowskim. To dla wielu z nich pierwsza zagraniczna wycieczka. Niektórzy nie mieli też nigdy możliwości podróżowania bez rodziców. Każdego dnia nie tylko uczestniczą w kolejnych przygotowanych przez produkcję atrakcjach, ale też, a może i przede wszystkim, przekraczają swoje kolejne bariery.

Dla Pauli czymś takim była jazda na rowerze. Pomimo, że na starcie pojawiły się nawet łzy, dała radę. – Chciałam zrezygnować, ale pomyślałam, że chodzi o to, żeby przezwyciężać lęki. Mama będzie za mnie dumna jak to zobaczy – mówiła podczas przejażdżki. I była. – Tyle razy ją do tego namawiałam i po prostu nie szło. Duma mnie rozpierała, jak zobaczyłam ten odcinek – opowiada Beata Rakowska.

Przygoda życia

Do udziału w programie nie trzeba było długo Pauli przekonywać. Pierwsza edycja „Down the Road” spotkała się ciepłym przyjęciem widzów, więc i rodzina do pomysłu była pozytywnie nastawiona. Tym bardziej, że Paula jeździła już sama na wyjazdy szkolne czy kolonie. – Mama obejrzała pierwszą edycję i pokazała mi co to za program. Spodobało mi się i wiedziałam, że chcę tam być. Najpierw casting online, później już właściwy casting w Warszawie. Musiałam opowiedzieć o sobie i jakoś poszło – mówi dziewczyna.

Dwa miesiące później była już w samolocie do Chorwacji. To był jej pierwszy lot w życiu, ale zniosła go bardzo dzielnie. Potem produkcja przetransportowała się też do Grecji. Rodzice wówczas w internetowym komunikatorze stworzyli wspólną grupę, by przekazywać sobie informacje o tym co dzieje się u ich dzieci. Paula za często do domu nie dzwoniła. Za dużo się działo. – Zadzwonić mogła, ale czy chciała – śmieje się mama. – Oczywiście żartuję. Cieszę się, że tak dobrze się bawiła i nie miała czasu – szybko dodaje.

Atrakcji podczas kręcenia programu nie brakowało – piękne widoki, plażowanie nad ciepłym morzem, rejs statkiem, biwak czy przejazd motocyklami – to tylko niektóre. Pauli najbardziej podobała wycieczka harleyami. – Przyznaj się, że chodzi o tego przystojnego harleyowca – żartuje mama. Dziewczyna, mimo, że zaprzecza, o miłości mówi odważnie, bo chciałaby się zakochać. Najlepiej w chłopaku bez niepełnosprawności, bo to ułatwiłoby drogę do samodzielności.

Trochę więcej luzu

Podczas programu uczestnicy często rozmawiają o codziennych troskach i marzeniach. Na pierwszy plan najczęściej wychodzą te dotyczące właśnie samodzielności. – Potrafiłabym zrobić wszystko. Wstaję rano, biorę tabletkę, jem śniadanie, robię obiad, nawet małe zakupy jestem w stanie zrobić. Gorzej z urzędowymi sprawami. No ewentualnie rachunki ktoś musiałby za mnie zapłacić – wylicza Paula.

Jej mama jest jednak nieco innego zdania i dodaje, że największy problem dotyczy braku orientacji w terenie. – Jak dobrze zna drogę to trafi wszędzie, gorzej, jeśli musiałaby coś załatwić w nowym miejscu. Kontrola i opieka są potrzebne. Dobrym rozwiązaniem byłoby mieszkanie treningowe, w którym z pomocą wolontariuszy można uczyć się dorosłości, ale w Bydgoszczy ich nie ma – mówi Beata Rakowska. – Nie wszystkie osoby z zespołem Downa są tak świadome i mają lepiej – żyją w swoim świecie i aż tak bardzo się nie przejmują. Paula nie wierzy w siebie, bo chciałaby pójść na studia czy założyć rodzinę. Ma wiele marzeń, ale wydaje jej się, że one nigdy się nie spełnią – dodaje. 

Tych marzeń, poza mieszkaniem samemu, jest sporo. Paula lubi uczyć się języków obcych, śpiewać, gra na instrumentach, pisze teksty – wiersze, książki. – Zamiast zabrać się za jeden tekst, co chwilę zaczynam coś nowego. Mam za dużo pomysłów. Uwielbiam też śpiewać. Czuję, że moje miejsce jest na scenie – opowiada.

Możemy rządzić światem 

W szkole uczyła się dobrze, jednak dla osób z zespołem Downa studia są nieosiągalne. Z przedmiotów humanistycznych zawsze radziła sobie lepiej, gorzej z tymi ścisłymi. – W szkole był nauczyciel wspomagający, ale w domu i tak na naukę trzeba było poświęcić sporo czasu. Czasem pojawiały się łzy, ale dałyśmy radę. Najgorszy był wybór szkoły średniej, a w zasadzie jego brak. W Bydgoszczy nie ma żadnej oferty dla osób z zespołem Downa – opowiada Beata Rakowska. 

Paula walczy też o prawa kobiet. W programie przedstawiała się jako feministka. – Kobiety mogą rządzić światem. Dlaczego mężczyźni mają to robić? Chcę, żeby kobiety miały takie same szanse – mówi Paula i odważnie wyraża też swoje zdanie na temat prawa do aborcji. – Kobiety zawsze powinny o sobie decydować – zaznacza. 

Ma jeszcze jedno szczególne marzenie. – Chciałabym podróżować z Martyną Wojciechowską. Najlepiej na kraniec świata, a jeśli nie, to chociaż po Polsce. Byłoby super. Czasem wypytywaliśmy Przemka Kossakowskiego o Martynę, ale nie chciał za wiele mówić – śmieje się. 

Kawa w każdym mieście 

Udział w programie telewizyjnym niesie za sobą rozpoznawalność, która w dzisiejszych czasach przekłada się na internetowe zainteresowanie. – Przed programem rozmawiałam z Paulą o hejcie i starałam się ją na wszystko przygotować. Te komentarze są jednak bardzo pozytywne. Kiedy pojawia się coś negatywnego po prostu usuwamy i blokujemy, bo szkoda na to czasu. Takich komentarzy jest jednak niewiele, większość osób bardzo wspiera Paulę – mówi mama dziewczyny. – Ludzie zapraszają mnie do swoich miast. Myślę, że teraz gdziekolwiek nie pojadę mogłabym tam wpaść do kogoś na kawę. Internauci piszą, żebym uwierzyła w siebie, bo jestem piękna i mądra. To miłe – opowiada.

Po programie Paula zyskała też jeszcze coś. Przyjaźń. Uczestnicy są w stałym kontakcie – spotykają się, rozmawiają przez telefon. – Najgorsze są te odległości. Najbliżej mam do Janka do Gdańska, ale niestety do innych jest już dużo dalej. Mimo to staramy się się odwiedzać i rozmawiać przez internet. Marzę o prawdziwej przyjaźni tu na miejscu. Większość moich rówieśników zakłada już rodziny, mają dzieci. Nie utrzymuję zbytnio kontaktu z koleżankami ze szkolnej ławy, więc brakuje mi takiej prawdziwej kumpeli od serca, której mogłabym wszystko powiedzieć, ale kto wie może ktoś taki jeszcze się pojawi. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZiobro: premier zmienił zdanie, przekonał PiS. Nas nie
Następny artykułNa Żoliborzu samochody na chodniki, a chodniki na trawniki? Spór o płatną strefę