A A+ A++

12 maja zakończyły się prowadzone u wybrzeży Norwegii ćwiczenia niemieckiej marynarki wojennej pod kryptonimem „Andøya”. Celem manewrów było przećwiczenie procedur prowadzenia ognia w warunkach maksymalnie zbliżonych do rzeczywistych. W ćwiczeniach wzięła udział fregata Hamburg typu F124 (na zdjęciu powyżej), zaopatrzeniowiec Main samolot P-3C Orion oraz pododdziały lądowe z marynarki wojennej i wojsk lądowych.

W czasie ćwiczeń z Hamburga odpalono do celów pozorowanych dwadzieścia pocisków woda–woda i woda–powietrze. Dodatkowo załoga fregaty wystrzeliła z działa okrętowego około 150 pocisków kalibru 76 milimetrów do celów lądowych. Także marynarze z Main ostrzelali cele lądowe z działka kalibru 27 milimetrów. Ponadto mniejsza jednostka służyła do odbierania sygnałów telemetrycznych z odpalanych rakiet.

Za koordynację ostrzału celów lądowych odpowiadali działający na lądzie obserwatorzy artyleryjscy z wojsk lądowych i marynarki wojennej. Podawali oni koordynaty celów, pozostając w bezpiecznej odległości na stanowiskach obserwacyjnych.

– W czasie ćwiczeń sprawdziliśmy nasze okręty i załogi w strzelaniu do celów powietrznych, lądowych i morskich – tłumaczy komandor porucznik Florian Feld. – Z powodu pandemii obowiązywały nas restrykcje w bezpośrednim fizycznym kontakcie z naszymi partnerami z Norwegii. Niemniej byliśmy w stanie przećwiczyć nowe scenariusze obrony oraz zademonstrować sprawne funkcjonowanie łańcucha dowodzenia i systemów okrętowych. Dziękuję wszystkim zaangażowanym, szczególnie żołnierzom wojsk lądowych, dzięki którym przećwiczyliśmy i pogłębiliśmy interoperacyjność, którzy zademonstrowali swój profesjonalizm w tegorocznych trudnych warunkach.

Ćwiczenia „Andøya” odbywały się po raz drugi z rzędu na Morzu Północnym w rejonie wyspy o tej samej nazwie w archipelagu Lofotów.

Sachsen-Anhalt w służbie

17 maja niemiecka marynarka wojenna wcieliła do linii fregatę Sachsen-Anhalt – trzecią z serii czterech zamówionych jednostek typu F125. Pierwszym dowódcą został komandor porucznik Elmar Bornkessel. W ograniczonej liczebnie uroczystości udział wzięli między innymi premier landu Saksonia-Anhalt Reiner Haseloff i komisarz do spraw obrony w Bundestagu Eva Högl.

– Bardzo się cieszę z wcielenia tego okrętu do służby – powiedział dowódca 2. Flotylli, kontradmirał Ralf Kuchler. – Okręt jest nam pilnie potrzebny z jednej strony po to, żeby odciążyć w realizacji zadań pozostałe jednostki, a z drugiej strony do szkolenia załóg, ponieważ nie mamy odpowiedniej infrastruktury szkoleniowej na lądzie.

Niemiecka marynarka wojenna przyjęła do służby prototypową jednostkę typu F125 (Baden-Württemberg) w czerwcu 2019 roku. Rok później do Marine wcielono drugą jednostkę serii – fregatę Nordrhein-Westfalen. Po wcieleniu Sachsen-Anhalt także czwarta fregata (Rheinland-Pfalz) powinna wejść do służby jeszcze w tym roku.

Fregaty typu F125 zaprojektowano od podstaw. Ponad 20 tysięcy różnego rodzaju czujników pozwoliło na znaczne zautomatyzowanie wielu procesów i ograniczenie załogi mniej więcej o połowę w stosunku do podobnych okrętów poprzedniej generacji. Około 90% systemów opracowano specjalnie dla tych okrętów. Załoga składa się ze 120 oficerów i marynarzy (starsze fregaty F124 mają 243 osoby załogi), a na pokładzie jest miejsce dla kolejnych siedemdziesięciu pasażerów, którymi w zamyśle mają być żołnierze oddziałów specjalnych. Dzięki wysokiej automatyzacji i koncepcji wielu załóg okręty mają mieć możliwość działania przez dwa lata bez konieczności wchodzenia do stoczni na przeglądy i remonty.

Do obsługi czterech okrętów zostanie utworzonych osiem załóg. Żadna z nich nie będzie przypisana do konkretnego okrętu, a ich zmiany będą realizowane w strefie działania, niezależnie od tego, czy będą to Niemcy czy dowolny inny zakątek świata. Dzięki dużej liczbie załóg każda z nich będzie mogła służyć na misji ekspedycyjnej jedynie przez cztery miesiące z rzędu. Z jednej strony zapewni to lepsze warunki służby marynarzom, a z drugiej pozwoli na efektywniejsze wykorzystanie posiadanych okrętów wojennych i możliwość ich dłuższego przebywania w rejonie operacji.

Fregaty F125 mają 149,5 metra długości i wyporność 7200 ton. Napęd zbudowany w układzie CODLAG obejmuje dwa silniki elektryczne o mocy 4500 kilowatów, dwie turbiny gazowe o mocy 20 tysięcy kilowatów i cztery silniki wysokoprężne o mocy 2900 kilowatów każdy. Prędkość marszowa wynosi 20 węzłów, a maksymalna – ponad 26 węzłów. Zasięg wynosi w przybliżeniu 4 tysiące mil morskich przy prędkości 18 węzłów.

Fregaty typu 125 są jednak krytykowane za zbyt słabe uzbrojenie – okręty o wyporności 7200 ton nie otrzymały na przykład systemu przeciwlotniczego średniego zasięgu. Projektowane z myślą o działaniach ekspedycyjnych i konfliktach asymetrycznych jednostki w obecnej konfiguracji mają ograniczoną przydatność w przypadku konfliktu pełnoskalowego. Główne uzbrojenie artyleryjskie stanowi uniwersalna armata Oto Melara 127/64 Lightweight kalibru 127 milimetrów o donośności 60 kilometrów, a przy wykorzystaniu amunicji Vulcano – nawet 120 kilometrów. Ponadto uzbrojenie obejmuje dwie poczwórne wyrzutnie pocisków Harpoon, dwa działka morskie kalibru 27 milimetrów, dwa karabiny maszynowe kalibru 12,7 milimetra, dwie wyrzutnie przeciwlotnicze RAM i dwie wyrzutnie celów pozorowanych MASS.

Lübeck dołącza do SNMG2

Fregata Lübeck wyszła z portu w Wilhelmshaven aby na Morzu Śródziemnym dołączyć do 2. Stałego Zespołu Morskiego NATO (SNMG2). W składzie zespołu okrętów zastąpi inną niemiecką jednostkę – okręt zaopatrzeniowy Werra, który uda się do bazy w Kilonii.

Głównym zadaniem zespołu jest patrolowanie Morza Śródziemnego i dbanie o bezpieczeństwo żeglugi. W tym okresie zespół szczególnie ściśle współpracuje z europejską agencją ochrony granic FRONTEX oraz strażami wybrzeża Grecji i Turcji przy nadzorowaniu nielegalnego ruchu migrantów do Europy.

Lübeck to ostatnia pozostająca w służbie w niemieckiej marynarce fregata typu F122.
(US Navy / Mass Communication Specialist 1st Class Kyle Steckler/Released)

– Z powodu pandemii przygotowania do misji przebiegały pod znakiem unikania kontaktów i utrzymywania wysokiego poziomu higieny, co w przypadku niewielkiej przestrzeni na okręcie nie było łatwe – powiedział dowódca okrętu, komandor porucznik Kai Röckel. – Załoga myślami znajduje się już na Morzu Egejskim  i jest skoncentrowana na realizacji postawionych zadań. Marynarze są dumni z utrzymywania w gotowości i sprawności najstarszego okrętu bojowego w marynarce wojennej.

Pandemia koronawirusa oznacza pewne utrudnienia dla załogi w czasie realizacji misji. Między innymi w czasie wizyt w portach marynarze nie będą mogli schodzić na ląd. Zgodnie z założeniami okręt ma przebywać na misji przez 122 dni i powrócić do Wilhelmshaven w połowie września. Okręt ma być wycofany ze służby w 2022 roku.

Zobacz też: Co kryje się za przedstawicielstwem rosyjskiego MON w Serbii?

(seawaves.com)

Allied Joint Force Command Brunssum

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTYLKO U NAS. Rozwiązania prorodzinne w Polskim Ładzie
Następny artykułPrawie tyle samo mandatów, ile pouczeń dla „mistrzów parkowania” w Katowicach