– Aż 800 zarzutów korupcyjnych usłyszało małżeństwo lekarzy z woj. lubuskiego – on ginekolog, ona okulistka – napisała w oficjalnym komunikacie policja. Za każdym z zarzutów kryje się jeden pacjent. Śledztwo w sprawie małżeństwa medyków trwało kilka lat. Zakończyło się w lutym br. Prowadzili je policjanci z wydziału do walki z korupcją KWP w Gorzowie i miejscowa prokuratura rejonowa we współpracy z Lubuskim Oddziałem Wojewódzkim Narodowego Funduszu Zdrowia. Do wykrycia sprawy w znacznym stopniu przyczyniło się cyfrowe narzędzie udostępnione pacjentom przez NFZ – Internetowe Konto Pacjenta (wcześniej Zintegrowany Informator Pacjenta). Umożliwia ono pacjentom m.in. przegląd rozliczonych przez Fundusz świadczeń udzielonych w placówkach medycznych i zgłaszanie wątpliwości. Dzięki temu możliwe było ustalenie okoliczności wizyt u okulistki i ginekologa w latach 2012–2016.
Na ławie oskarżonych
To była jesień 2016 r. Pacjentka zajrzała do swojego internetowego informatora. W pierwszej chwili pomyślała o pomyłce. Przecież nie była u żadnego ginekologa. Owszem, cztery dni wcześniej odwiedziła gabinet, tyle że okulistki. Wątpliwości zgłosiła do lubuskiego NFZ. Komórka, która sprawdza, jak lekarze rozliczają świadczenia, przyjrzała się gabinetom ginekologa i okulistki. Do pacjentów wysłano ponad tysiąc ankiet z pytaniem o wizyty u dwójki lekarzy. Lawina ruszyła. Mąż – wskazywano – korzystał z danych żony. Ta rewanżowała się tym samym. To dlatego pierwsza podejrzliwa pacjentka dziwiła się, że badała się u ginekologa, którego nie widziała na oczy. Fikcyjnych wizyt u obojga medyków uzbierało się kilkaset. NFZ, wylicza dziś prokuratura, miał stracić na fikcyjnych usługach ok. 120 tys. zł. Małżeństwo nie miało małych kontraktów z Funduszem. Oboje legalnie dostali w cztery lata 1,5 mln zł.
Ginekolog usłyszał 674 zarzuty, a okulistka 158. Wszystkie są związane z „poświadczeniem nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej poprzez wyłudzenie refundowanych świadczeń medycznych”. Akt oskarżenia trafił do sądu. Lekarzom grozi 8 lat więzienia.
– Podczas postępowania przygotowawczego śledczy na poczet przyszłych kar zabezpieczyli mienie tych osób w wysokości 230 tys. zł – mówi podinspektor Marcin Maludy, rzecznik KWP w Gorzowie.
„Oświadczam, u stomatologa nie byłem”
Ponad 800 zarzutów o fikcyjne wizyty to bardzo dużo, ale to nie jest rekord w historii NFZ. Dwa razy więcej wykryto w gabinecie lubuskiej nefrolożki, specjalistki od schorzeń nerek. Naliczono ich 1624. Mechanizm był podobny, choć źródło danych pacjentów inne. Lekarka współpracowała z ZUS jako orzeczniczka i wykorzystywała bazę adresową państwowego ubezpieczyciela. Wpisywała „zusowskich” petentów w rozliczeniach z wizyt w gabinecie, choć nigdy do nich nie doszło. Fundusz oszacował je na ok. 200 tys. zł. Kontrakty nefrolożki z NFZ sięgnęły 824 tys. zł w latach 2008–2014.
Podejrzenia o oszustwa potwierdziły się także w przypadku stomatologa z północy regionu, który od pacjentów brał pieniądze za usługi komercyjne, a potem umieszczał ich w rozliczeniach w ramach kontraktu z NFZ (ponad 410 tys. zł przez pięć lat). Podwójny zarobek wykryto, gdy swoimi wizytami zainteresował się jeden z pacjentów leczących zęby. Potem skalę oszustw potwierdziło 1,5 tys. ankiet, które wysłano do pacjentów. Fundusz wyliczył straty na 160 tys. zł.
– Tego typu przypadki niestety się zdarzają, choć absolutnie być ich nie powinno. W konsekwencji potwierdzenia takich nieprawidłowości kontrakty są rozwiązywane – mówi Piotr Bromber, dyrektor NFZ w Zielonej Górze. – Trudno o jakiekolwiek wyjaśnienie takiej postawy lekarzy. Przypomnę, że LOW NFZ od kilku już lat płaci za wszystkie nadwykonania nie tylko w poradniach specjalistycznych.
Według Brombera tego typu nadużycia są łatwiejsze do wykrycia dzięki powszechnemu stosowaniu teleinformatycznego IKP. Tam jest wszystko podane: historia wizyt w przychodni, informacje o wystawionych e-receptach, e-skierowaniach i e-zwolnieniach, lista zrefundowanych wyrobów medycznych, a także koszty leczenia pacjenta. Tym samym pacjent zajrzy i może stwierdzić, że coś jest nie tak.
– Fundusz wykorzystuje również inne instrumenty identyfikacji nadużyć i nieprawidłowości, takie jak: weryfikacje i walidacje sprawozdanych przez podmioty lecznicze raportów statystycznych, kontrola składanych przez podmioty medyczne dokumentów rozliczeniowych oraz kontrola instytucjonalna. Przypomnę również, że na skutek zmian legislacyjnych w NFZ tworzony jest wyspecjalizowany korpus kontrolerski.
Ale i tak najważniejsza w tym wszystkim jest współpraca NFZ z pacjentem oraz z policją i prokuraturą.
– Takich oszustw jest mimo wszystko mało. Nie wiem, dlaczego to robią, chyba z głupoty. Podwójnego rozliczania nie da się schować w systemie – uważa zielonogórski lekarz.
Sąd lekarski zawiesza
– Osobiście nie potrafię tego zrozumieć. Wykonujemy zawód zaufania publicznego. Postrzeganie lekarzy, nasz wizerunek, zależy w dużym stopniu od postawy etycznej – tłumaczy dr Marzenna Plucińska, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Zielonej Górze. – Zajmujemy się nadużyciami, gdy zgłoszą je organy ścigania czy NFZ. Nie jest ich dużo. W niektórych przypadkach sąd lekarski decyduje o zawieszeniu prawa wykonania zawodu. Mnie w pamięci utkwił jeden, kiedy lekarz wypisywał nadmierne ilości leków. Był uzależniony. Ale to inna historia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS