Wjeżdżacie na autostradę lub drogę szybkiego ruchu i ceny paliwa na stacjach wzrastają o kilkadziesiąt groszy na litrze. Zastanawialiście się kiedyś, skąd biorą się te różnice? Wbrew pozorom, nie chodzi wcale o żerowanie na lenistwie spieszących się kierowców.
Wydawać by się mogło, że w dobie galopującej elektromobilności inwestycja w stację benzynową nie jest dobrym pomysłem. Tymczasem dane rynkowe sugerują że branża ma się dobrze, a stacji benzynowych przybywa. Na czym zarabia stacja benzynowa, jakie są marże i skąd biorą się gigantyczne – sięgające niekiedy kilkudziesięciu groszy – różnice w cenach?
Ciekawe światło na funkcjonowanie stacji paliw rzucił Adam Sikorski – prezes polskiego giganta paliwowo-energetycznego – Grupy Unimot. W rozmowie z Łukaszem Kijkiem – autorem youtubowego kanału “Biznes Klasa” – Sikorski odpowiedział na wiele pytań związanych z funkcjonowaniem stacji benzynowych. Nie unikał też trudnych tematów, jak chociażby tego, dlaczego kierowcy płacić muszą więcej za tankowanie zlokalizowanych na stacjach przy drogach ekspresowych i autostradach?
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z kosztów, jakie wiążą się z prowadzeniem stacji benzynowej przy drogach ekspresowych i autostradach. W przypadku popularnych Miejsc Obsługi Podróżnych, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozpisuje przetargi na prawa do ich obsługi. Umowa dzierżawy terenu zawierana jest na konkretny czas (np. 10 lat). Po stronie najemcy – koncesjonariusza, oprócz opłat koncesyjnych na rzecz GDDKiA znajdują się też koszty wybudowania konkretnych obiektów (stacja benzynowa, lokal gastronomiczny itd.). W przypadku większych obiektów wydatki liczone są w milionach złotych.
Sam obiekt musi też spełniać szereg wymogów stawianych stacjom chociażby przez europejskie przepisy o elektromobilności. Przykładowo – zgodnie z obowiązującymi już przepisami AFIR (od Alternative Fuels Infrastructure Regulation) – w 2025 roku na autostradach i drogach ekspresowych (drogi transeuropejskiej sieci transportowej TEN-T) – przypadać musi przynajmniej jedna stacja ładowania aut elektrycznych, co maksymalnie 60 km.
To oczywiście wymaga od dzierżawcy zabezpieczenia przyłącza energetycznego dużej mocy, co w przypadku MOP-ów, oddalonych często od najbliższych zabudowań miejskich o wiele kilometrów, oznacza gigantyczne koszty. Mówiąc wprost – wyższa marża na stacjach benzynowych nie wynika wcale z chęci dodatkowego zysku, lecz konieczności pokrycia opłat koncesyjnych czy kosztów modernizacji obiektów.
W jego opinii właścic … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS