A A+ A++

Birmańska armia, Tatmadaw, aresztowała w poniedziałek przywódców kraju, w tym Aung San Suu Kyi, której Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) zwyciężyła w listopadowych wyborach parlamentarnych. W wyniku puczu władzę przejął dowódca armii gen. Min Aung Hlaing.

Guterres określił podważenie wyniku demokratycznych wyborów jako „absolutnie nie do zaakceptowania”. „Mam nadzieję, że uda się uświadomić wojsku w Birmie, że to nie jest (właściwa) droga rządzenia krajem ani podążania naprzód” – powiedział.

„Zrobimy, co w naszej mocy, by zmobilizować wszystkie kluczowe podmioty państwowe i społeczność międzynarodową, by wywrzeć na Birmę wystarczającą presję, aby upewnić się, że ten przewrót się nie powiedzie” – oświadczył sekretarz generalny ONZ w rozmowie z dziennikiem „Washington Post”.

Reklama

Guterres wezwał również wojskowe władze Birmy, aby uwolniły wszystkie osoby zatrzymane w czasie puczu i przywróciły porządek konstytucyjny w kraju. Wyraził przy tym ubolewanie, że Rada Bezpieczeństwa ONZ nie była w stanie uzgodnić wspólnego oświadczenia w sprawie puczu na spotkaniu kryzysowym zwołanym na wniosek Wielkiej Brytanii.

W Birmie wojskowi wypuścili do domów około 400 zatrzymanych osób, w tym posłów NLD, ale Suu Kyi i prezydent U Win Myint pozostają w areszcie domowym w stolicy kraju, Naypyidaw, mimo licznych międzynarodowych apeli o ich natychmiastowe uwolnienie.

Policja oskarżyła demokratycznie wybraną przywódczynię kraju o posiadanie szmuglowanego sprzętu radiowego, a prezydenta – o złamanie przepisów przeciwepidemicznych, co może formalnie umożliwić przetrzymywanie ich w areszcie do 15 lutego – podał w czwartek dziennik „Myanmar Times”.

PAP - mini

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZ PFRON dojedziesz na szczepienia
Następny artykułStrażak z Malborka – najpierw podpalał, później gasił. Straty oszacowano na 200 tys. zł