Nie ma dla mnie tematów tabu, za co regularnie dostaję po tyłku, ale też uważam, że niektóre tematy nie powinny być tabuizowane i już. Jednym z nich jest miesiączka. Okres w szkole to zupełnie niepotrzebne tabu!
Pierwszej miesiączki nie sposób przewidzieć. Niby są jakieś tam znaki, po których można się jej spodziewać, ale zazwyczaj przychodzi z zaskoczenia. A że to zaskoczenie przypada na okres szkolny, to łatwo o “wypadki”. Czerwoną plamę na spodniach, stres, wstyd.
Oh, jak mnie wkurza stygmatyzowanie zupełnie normalnej, ludzkiej sprawy. Połowa populacji przez jakąś część swojego życia miesiączkuje. Zupełnie nie widzę powodu, dla którego w reklamach krew miałaby by być niebieska a cały temat spowity aurą wstydu.
Co mnie wkurza?
To jest wyjątkowa lekcja dla dziewczyn, chłopcy możecie iść do domu
Już pomijam to, że w szkołach powinna być rzetelna edukacja seksualna a nie prowadzone przez niekompetentnych ludzi , że pęka głowa. Ale dlaczego chłopcy są wykluczani z lekcji o miesiączce? To jest zupełnie normalna, ludzka sprawa i na pewno łatwiej byłoby im zrozumieć koleżanki, gdyby też mogli o tym posłuchać.
Brak podpasek i tamponów w szkole
Jak już wspomniałam, okres przychodzi jak sraczka – z zaskoczenia. I to nie tylko ten pierwszy, ale u nastolatek on nie jest od samego początku regularny. I byłoby super, gdyby szkolna higienistka czy pielęgniarka po prostu awaryjne podpaski czy tampony dla dziewczyn w potrzebie miała. Tak samo, ja ma się bandaże i plastry. Tymczasem dostałam kilka wiadomości od dziewczyn, które były w takiej sytuacji i zostały potraktowane, jakby przyszły wyłudzić 10 milionów złotych ze spółki należącej do skarbu państwa. Jasne, w takim momencie podpaska dla zaskoczonej okresem dziewczyny jest bezcenna, ale z ludzkiej empatii fajnie byłoby, gdyby szkoły o te awaryjne zestawy zadbały. A może to miejsce na mały apel do firm, produkujących jednorazowe artykuły menstruacyjne? Jakoś ładnie obrandować gabinet i wyposażyć w zestawy? Kobiety zazwyczaj pozostają długo wierne tej marce, która okazała się niezawodna, więc wy sobie wychowacie wieloletnie, stałe konsumentki, a dziewczyny będą się czuły w szkole pewniej i bezpieczniej.
Te nieszczęsne edukatorki
Do mojej szkoły przyszły dwa razy. Za pierwszym były to panie od podpasek, które rozdały nam po podpasce i dość infantylnej książeczce o ciele. Pamiętam, że demonstrowały niebieską krew zamienianą we wnętrzu podpaski na bezpieczne, trzymające wilgoć granulki. Opowiadały o tym, że podpaski są bezpieczniejsze od tamponów i dały nam “dyskretne opakowania” na podpaski. Takie wiecie, że jak wypadnie z plecaka, to nikt się nie zorientuje.
Innym razem przyszły panie od tamponów. Też z jakimiś książeczkami i informacją o skręconych rowkach, dla lepszego trzymania krwi. Mówiły o tym, że tampony są lepsze od podpasek, bo można chodzić na basen i wystaje jedynie dyskretny sznureczek, więc nie czujesz się jak w pampersie. No i że podpaski są gorsze od tamponów, bo można sobie odparzyć cipkę. Znaczy pewnie okolice intymne albo jakieś inne delikatne określenie tam padło. No i dostałyśmy tampony opakowane jak cukierki, żeby wiecie – jak wypadną z plecaka, to chłopcy się nie zorientują co to jest.
Ja przepraszam, czy miesiączka to jest jakiś Voldemort? Słowo, którego nie wolno wypowiadać?
Za moich czasów (zawsze chciałam to napisać!) dziewczyny mówiły, że przyjechała ciocia (na okres brzydko mówiło się “ciota”). Jaka znowu ciocia? Już wtedy nie uważałam, że to urocze, a raczej absurdalne. Miesiączka, menstruacja, okres, krwawienie miesięczne – zupełnie normalne i neutralne określenia. Wstydząc się miesiączkowej nomenklatury same współtworzymy kulturę wstydu. Masz okres, a nie dłubiesz w nosie publicznie – nie ma się czego wstydzić.
W-F i ta nieszczęsna jedna niedyspozycja w miesiącu
Tak wiem, miesiączka to nie choroba, ale są dziewczęta, które przechodzą ją wyjątkowo boleśnie. Są takie, które nie chcą używać tamponów, a z podpaskami czują się niepewnie i niekomfortowo podczas intensywnego wysiłku. Więc na Bogów! Niechże wuefiści przestaną wyliczać jedną niedyspozycję miesięcznie i rzucać tekstami w stylu “ty masz już drugi okres w tym miesiącu!” bo tak, takie rzeczy się zdarzają, młode dziewczyny miewają nieregularne i nieprzewidywalne miesiączki. A jeśli większość uczennic unika lekcji w-f, to może warto zastanowić się dlaczego? Ludzie to proste istoty – z reguły dążą do tego, by zaznawać jak najwięcej rzeczy przyjemnych a unikać tych nieprzyjemnych. Może ten w-f jest po prostu kiepsko prowadzony?
Brak koszy na śmieci w kabinach toalet
To jest podstawa! Zapewnijmy dziewczętom jakąś podstawową godność, ok? Żeby nie musiały biec z zakrwawioną podpaską przez całą toaletę. Żeby mogły umyć ręce i czuć się komfortowo. Nie rozumiem, czemu to nie jest norma. To powinno być absolutne minimum.
Presja okresu
Tabuizowanie miesiączki sprawia, że dziewczęta, które dostają pierwszego okresu (w ich poczuciu) za wcześnie, udają, że wcale nie. Dziewczęta, które jeszcze nie menstruują a mają wrażenie, że wszystkie inne koleżanki już dawno – udają czasami, że też już tak. Potem ten sam schemat dotyczy pierwszych doświadczeń seksualnych. A przydałaby się normalna, rzetelna edukacja seksualna, dzięki której nastolatki zrozumieją, że mieszczą się w normie i wszystko jest ok.
Macanie dziewczyn czy mają podpaskę
To jest temat, o którym nagram osobny odcinek, ale mam w przypiętych relacjach sporo o molestowaniu seksualnym w szkole i nie można tłumaczyć tego obrzydliwego zjawiska “bo chłopcy tacy są”, tylko trzeba wyciągać z tego tytułu stanowcze konsekwencje.
Marzy mi się, by nie robić z miesiączki jakiegoś tabu, bo to zupełnie normalna ludzka sprawa. A do dziewczyn apeluję – bądźcie dla siebie dobre, ratujcie się nawzajem zapasową podpaską, tamponem czy tabletką przeciwbólową!
wersja filmowa:
Uściski, Ania
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS