To obóz propolski, dostrzegając wady obecnej Konstytucji, w przeszłości częściej podnosił postulat jej zmiany. Ale zawsze natrafiał na mur sprzeciwu: bo uchwaloną w 1997 roku przez obóz liberalno-postkomunistyczny ustawę zasadniczą przedstawiano jako świętość i doskonałość. Stąd żadne próby, także ostatnia, prezydencka, nie miały większych szans powodzenia.
Ale na naszych oczach Donald Tusk porzuca ten dogmat, wybija w murze zmian dużą dziurę.
CZYTAJ O SPRAWIE: Tusk składa projekt zmian w polskiej Konstytucji: Powstanie żelazna gwarancja, że Polska pozostanie w UE. Tu nie ma czego negocjować
Odłóżmy na bok specyficzny ton Tuska, sprawiający wrażenie jakby był prezydentem, parlamentem i referendum w jednym. Nie jest i raczej nie będzie. Podobnie niepoważny jest sam pretekst do złożenia wniosku – nikt w Zjednoczonej Prawicy nie chce żadnego Polexitu. Redukcja do tego hasła oporu wobec coraz bardziej szkodliwego dla naszej gospodarki i państwowości deptania Traktatów przez instytucje unijne jest zwykłą manipulacją.
Istotne jest to, że Tusk – jako lider największej partii opozycyjnej – wrzuca temat zmiany Konstytucji. Otwiera te drzwi. To jest najważniejsze w tym politycznym ruchu, bo polityk ten nie ma prawa ani mocy by narzucać wszystkim Polakom zakresu i tematyki zmian. Dlatego uważam, że obóz propolski powinien skorzystać z tej okazji. Do polskiej Konstytucji trzeba przecież pilnie wpisać kilka spraw.
Po pierwsze, jasne podkreślenie, że Unia Europejska i jej instytucje mogą w Polsce współdecydować tylko w tych obszarach, które nasze państwo przekazało do wspólnego zarządzania odpowiednimi traktatami. Reszta pozostaje wyłączną kompetencją Rzeczypospolitej Polskiej.
Po drugie, z doświadczeń ostatnich lat jasno wynika, że nadmierna obecność kapitału zagranicznego w kluczowych, newralgicznych obszarach jest dla państwowości polskiej niebezpieczna. Powinniśmy wprowadzić w Konstytucji odpowiednie ograniczenia – od mediów przez banki po infrastrukturę krytyczną.
Po trzecie, finansowanie działalności publicznej z zagranicy w sprawach w których mamy do czynienia z wpływem na polską politykę powinno być zakazane.
Po czwarte, wciąż nam grozi powrót szału wyprzedaży majątku narodowego, zatem Konstytucja powinna jasno określać obszary, które nie mogą temu procesowi podlegać.
Po piąte, powtarzające się próby ataków na polskie dziedzictwo chrześcijańskie, coraz bardziej wulgarne, wymagają wzmocnienia ochrony tego dziedzictwa w zapisach Konstytucji. W sferze wartości konieczne jest także bardziej jednoznaczne odcięcie od przeszłości komunistycznej.
To moje propozycje. Lista jest niepełna, ale przecież na tym polega debata Konstytucyjna, że można zgłaszać własne propozycje. Ma je od dawna Paweł Kukiz, ma środowisko Prawa i Sprawiedliwości. Zaproszenie do debaty warto przyjąć. Dyktatu nie będzie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS