A A+ A++

Akcja bramkowa Barcelony z 37. minuty idealnie streściła występ Roberta Lewandowskiego przeciwko PSG. Zszedł niżej, przyjął piłkę już w kole środkowym, łatwo odskoczył od obrońców, obrócił się w kierunku bramki i ruszył przed siebie. Rozejrzał się i oddał piłkę do Lamine Yamala, a sam pobiegł w pole karne. Gdy nastolatek dośrodkował, był już na miejscu. Gianluigi Donnarumma uprzedził go o ułamek sekundy, ale odbił piłkę prosto pod nogi Raphinhi. I nie zdążył się pozbierać. Bramkę PSG zastawiało tylko dwóch obrońców, więc Brazylijczyk bez trudu strzelił gola. 

Zobacz wideo
Feio mówi o konfliktach z sędziami. “To są konkrety”

I taki właśnie był Lewandowski w tym meczu: spinał grę Barcelony w ofensywie, zgłaszał się do każdego podania i rozgrywał – raz do lewej, raz do prawej strony. Wiedział, kiedy akcję przyspieszyć, a kiedy zwolnić. Grał jak fałszywy napastnik, by odciągać środkowych obrońców PSG od bramki i tworzyć na ich połowie przestrzeń dla skrzydłowych – Lamine Yamala i Raphinhi. Xavi w podobny sposób wykorzystał go już pod koniec lutego w wygranym 4:0 meczu z Getafe. Ale od tamtej pory forma Polak jeszcze wzrosła. W Paryżu był bardzo aktywny i inteligentny. Imponował grę plecami do bramki, harował za dwóch i udowodnił, że wbrew sloganom napastników rozlicza się nie tylko z goli. Do bramki nie trafił, a i tak zasłużył na brawa i pochwały.

Miejsca na boisku, które najczęściej zajmował Robert Lewandowski w meczu z PSG. Xavi miał dla niego specjalną rolę screen SofaScore

Mecz tysiąca podtekstów. Robert Lewandowski znów w Paryżu

Lewandowski dotychczas miał słodko-gorzkie skojarzenia z Paryżem. Pokonanie PSG w finale Ligi Mistrzów w 2020 r. było spełnieniem jego marzeń. Z pucharem w rękach, owinięty polską flagą, płakał ze wzruszenia. Za to porażka rok później w samym sercu francuskiej stolicy – w Theatre du Chatelet, gdzie “France Football” wręcza Złotą Piłkę najlepszemu piłkarzowi na świecie, nie pozwoliła mu postawić pieczątki na dwóch najlepszych sezonach w karierze. W 2020 r. Polak byłby murowanym faworytem do zwycięstwa, ale plebiscyt się nie odbył. Rok później jego szanse nie były już tak duże, ale do Paryża i tak leciał ze sporymi nadziejami – jako strzelec 41 goli w Bundeslidze, mistrz Niemiec, klubowy mistrz świata i zdobywca Superpucharu Europy. Za sobą miał wywiad, jaki zwykle francuski magazyn zawczasu przeprowadza z przyszłym zwycięzcą. Zabrał ze sobą najbliższych. Usiadł w pierwszym rzędzie, obok Leo Messiego i Kyliana Mbappe. I to z Argentyńczykiem ostatecznie przegrał o włos.

Do tej pory stadion Parc des Princes też opuszczał rozczarowany – jeszcze w barwach Bayernu Monachium przegrywał tam 0:3 w fazie grupowej sezonu 2017/2018, a cztery lata później kontuzjowany obserwował, jak jego zespół nie potrafi odrobić strat z pierwszego meczu i odpada z Ligi Mistrzów w ćwierćfinale. Teraz wreszcie udało mu się wygrać.

To był mecz jeszcze tysiąca podtekstów: z historycznym transferem Neymara w tle, z Luisem Enrique kochającym Barcelonę, ale mającym wreszcie spełnić marzenie PSG o triumfie w Lidze Mistrzów, z Xavim, który do objęcia Barcelony przygotowywał się, pracując na chwałę Katarczyków i z ich polemiką na konferencjach prasowych, kto bardziej reprezentuje wartości klubu. Wreszcie to historia epickiego zmartwychwstania Barcelony w 2017 r., gdy w rewanżu odrobiła czterobramkową stratę i wygrała 6:1, ostatnie trzy gole strzelając po 88. minucie. “El Pais” napisało, że było to wydarzenie tej rangi, że każdy pamięta, gdzie i z kim był, gdy do niego doszło. Jak 11 września i zamachy terrorystyczne w USA.

Inna rola Lewandowskiego. Tylko Raphinha został oceniony lepiej

Katalońskie media, zapowiadając to spotkanie, nadziei na pokonanie PSG upatrywali głównie w Lewandowskim. “Sport” pisał, że Polak podchodzi do najważniejszych meczów w najlepszej formie. Dziennikarka Adria Albets z “SER Catalunya” dodała, że w zeszłym tygodniu przeszedł badania, które wykazały, że w tym sezonie jeszcze nie był tak dobrze przygotowany pod względem fizycznym, a “Mundo Deportivo” przekonywało, że wolny ostatni weekend i dziesięć dni na przygotowanie się do meczu z PSG najbardziej przydadzą się właśnie jemu, bo odpocznie po barażowych meczach reprezentacji Polski i w odpowiednim momencie wdroży indywidualne treningi, dzięki którym odbudował się po słabej końcówce 2023 r. 

W dużej mierze się to potwierdziło. Lewandowski był jednym z najlepszych zawodników Barcelony i miał bardzo duży wpływ na jej grę. Sporo dobrego robił samym ustawieniem i poruszaniem się po boisku. Najlepiej było to widać już w 6. minucie, gdy podobnie jak przy akcji bramkowej, przesunął się do środka boiska i zabrał ze sobą obu środkowych obrońców PSG, a przestrzeń, która powstała za ich plecami wykorzystał Raphinha, który w ciemno ruszył za piłką wybitą przez Marca-Andre ter Stegena. Przed sobą miał tylko Donnarummę i już wtedy powinien wyprowadzić Barcelonę na prowadzenie. 

Lewandowski wydawał się zadowolony ze swojej roli, mimo że nie miał wielu okazji do zdobycia bramki. Najbliżej był w 20. minucie, gdy po rzucie rożnym wyskoczył wyżej niż Marquinhos i uprzedził niepewnie piąstkującego Donnarummę. Uderzył piłkę głową, trafił w światło bramki, ale tuż sprzed linii wybił ją jeden z obrońców PSG. W dwóch innych akcjach Polak rozżalony rozkładał ręce: za pierwszym razem nie podał mu Joao Cancelo, a za drugim Lamine Yamal. Kończył mecz z drugą najwyższą notą w serwisie “Sofa Score” – został oceniony na 7,5. Oddał dwa strzały (jeden celny), miał 50 kontaktów z piłką, aż 91 proc. jego podań było celnych (29 z 32), wygrał sześć z ośmiu pojedynków, trzy razy był faulowany, a sam raz faulował. 

Co za zmiany Xaviego! “Odmienił mecz” 

Kolejnego bohatera tego meczu Barcelona miała poza boiskiem. Xavi trafił z taktyką, idealnie rozpisał rolę dla Lewandowskiego i Raphinhi, dzięki czemu do przerwy prowadził 1:0, a później – w najtrudniejszym momencie, gdy PSG zaraz po przerwie strzeliło dwa gole – pomógł zespołowi zmianami. Odmienił mecz. W 61. minucie wpuścił na boisko Pedriego, a Hiszpan już minutę później asystował przy wyrównującym golu. W 75. minucie wprowadził Andreas Christensen, który już pierwszym dotknięciem piłki zdobył bramkę na 3:2.

Wtorkowe ćwierćfinały Ligi Mistrzów zachwyciły i rozbudziły apetyty. Mecz Realu Madryt z Manchesterem City będzie wspominany latami. Spotkanie PSG z Barceloną nie było aż tak nieprzewidywalne, nie zostało też uświetnione aż trzema fenomenalnymi golami, ale nie zabrakło w nim dobrego tempa i zwrotów akcji. Zachwyca coś innego – rozkwit Barcelony w ostatnich miesiącach. Jej rosnąca pewność siebie i umiejętność reagowania na niepowodzenia. Już nie przewraca się po byle dmuchnięciu. Potrafi wręcz przetrwać huragan wywołany dryblingami Dembele i szybkością Mbappe. Jak trzeba, to zaciska zęby i desperacko broni własnej bramki, ale nawet wtedy nie przestaje polować na kontrataki. Dlatego przed rewanżem ma cenną zaliczkę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułЛига чемпионов: “Барселона” обыграла ПСЖ в Париже, “Атлетико” справился с “Боруссией”
Następny artykułOd czwartku zniżki na narzędzia w Lidlu! Co kupisz w promocji?