A A+ A++

Mama Agnieszka Pazera jest psychologiem. Córka Daria studiuje zootechnikę. Ich pasją i miłością są dwie piękne alpaki Ptyś i Chrupek. Zwierzęta mieszkają w stajni w Maciejowie.

* Po co w Polsce hoduje się alpaki?

W Polsce hoduje się je przede wszystkim na wełnę. Tym zajmują się głównie duże hodowle. Ale trzyma się je także dla przyjemności i terapii. Alpaki są tak fajne i słodkie, że trudno przejść obok nich obojętnie. Są to bardzo przyjazne zwierzęta, które nie mają zachowań agresywnych. Powszechnie krążą opinie, że alpaki plują. Owszem, ale przede wszystkim na siebie, podczas stadnych i koleżeńskich „dyskusji”, na człowieka bardzo, bardzo rzadko. Plujkami są natomiast lamy. Alpaki to zwierzęta stadne, płochliwe. Tylko w stadzie z innymi alpakami czują się zrelaksowane, spokojnie wypasają się na trawie, odpoczywają i budują harmonijne relacje.  Kontaktu z człowiekiem trzeba je nauczyć. Gdy coś im się nie podoba, czegoś się boją, po prostu odchodzą lub uciekają. Są łagodne i nie gryzą, bo jako pseudoprzeżuwacze nie mają górnych siekaczy. Nie są więc w stanie ugryźć, mogą najwyżej uszczypnąć, próbując wyciągnąć z ręki smakołyk. Gdy nagle dotknie się je z tyłu i się wystraszą, mogą kopnąć.  Ale nie jest to bolesne, choć małe dzieci na pewno to poczują i mogą się przestraszyć. Korzyścią z ich hodowli i poszukiwanym towarem są nawet odchody alpak, które uchodzą za świetny nawóz. Często zabieram je znajomym do pracy, do wykorzystania w ich ogrodach.

* Skąd macie alpaki?

Przyjechały do Zabrza w czerwcu. Miały niespełna rok. Mamy je z małej, przydomowej hodowli Alpaki Cudaki Radzymin pod Warszawą. Przy okazji dowiedziałyśmy się, że jest bardzo duży popyt na młode alpaki, z dobrych, dbających o zwierzęta hodowli. Szukałam ich od lutego ubiegłego roku, wszędzie mówiono mi, że są już pozamawiane i że kolejne urodzą się za rok, więc do odbioru byłyby za półtorej. Bo samice alpaki przez rok chodzą w ciąży i rodzą tylko po jednym młodym. Paradoksalnie pomógł nam koronawirus, bo osoby, które wcześniej zarezerwowały, zrezygnowały i dzięki temu maluchy trafiły do nas. Chrupek i Ptyś nie są braćmi, tylko kolegami, znają się od małego, razem byli odstawiani od mam, trafili do wspólnej, swojej pierwszej, dorosłej zagrody. Gdy zwierzęta przyjechały do nas, były bardzo młode, dzikie, nienauczone pracy z ludźmi. Przy karmieniu odskakiwały, uciekały od zbliżającego się w ich stronę człowieka. Wystarczył przypadkowy gwałtowny ruch, by zniechęcały się do kontaktu. Od tamtego czasu trenujemy z nimi systematycznie, socjalizujemy je. Teraz chodzą już bez problemu na spacery, są w stanie przebywać z człowiekiem i czerpać z tego przyjemność. Dla człowieka przebywanie z alpakami to duża radość. Wystarczy dotknąć ich niesamowitego futra…

* Jak zaczęła się Wasza przygoda z tymi zwierzętami?

Będąc na wakacjach, miałyśmy okazję je zobaczyć z bliska, dotknąć i… zrobiło to na nas niesamowite wrażenie – były mięciutkie, w ich głębokim runie zatapiała się cała dłoń, naprawdę efekt wow! Zaczęłam o nich czytać. A ponieważ z zawodu jestem psychologiem, pomyślałam, że może jest to szansa na spróbowanie czegoś nowego. Docelowo chłopaki mają pracować w alpakoterapii. Na razie uczymy się tego, skończyłyśmy z córką odpowiedni kurs.  Udział w nim dużo nam dał, zajęcia wprawdzie były online, ale potem mieliśmy sporo indywidualnej praktyki. Musieliśmy też znaleźć weterynarza, który zna te zwierzęta, co nie było łatwe, bo jedyna taka specjalistyczna lecznica jest pod Warszawą. Ale tamtejsi weterynarze oglądali już nasze zwierzęta, mówili, że są w dobrej formie. To ważne, bo alpaki długo nie pokazują chorób. A gdy już pokażą, często jest za późno. Żyją średnio 15 – 20 lat.

Fakt – sierść mają naprawdę niesamowitą!

Będą ją zapuszczać do kwietnia. Potem planujemy strzyżenie, mamy już zamówionych strzygaczy. Bez nich nie dałybyśmy rady, bo jest to dla zwierząt bardzo stresujące. Trwa dyskusja w domu, co powstanie z tej pierwszej wełny…

Są chętni na spacery z alpakami?

Jest ich bardzo dużo, terminarz mamy zapełniony na kilka dni do przodu. Jak mówiłam, to płochliwe zwierzęta, ale też bardzo ciekawskie, dzięki czemu mogą, pokonując własną naturę, nauczyć się pracy z człowiekiem. Z tym, że nie mogą pracować zbyt długo. Półtora godziny to maksymalny dla nich czas w kontakcie z człowiekiem. Potem tracą zainteresowanie, potrzebują czasu dla siebie. Śmiejemy się, że wyczerpują im się baterie społeczne. Z tego powodu na więcej niż 2 spacery dziennie nie pójdą. A potem muszą mieć dzień lub dwa przerwy.

* Co taki spacer daje ludziom?

Uczy ich cierpliwości, ale daje też dużo radości i dobrego samopoczucia. Alpaki są płochliwe, wymagają powolnego przyzwyczajania się, oswajania. Uciekają od osób zbyt gwałtownych. Człowiek musi być wytrwały, jeśli chce je pogłaskać lub przytulić. Ostatnio oswoiły się z suszarką, dzięki czemu gdy zmokną na spacerze, możemy je bez problemu wysuszyć. W grudniu Ptyś i Chrupek byli bohaterami dłuższych sesji zdjęciowych. Było to dla nich spore wyzwanie,  widziałam, że po jakimś czasie były zmęczone. Nie planujemy już takich akcji, by nie zniechęcić ich do kontaktu z człowiekiem.

* Kto przyjeżdża na spacery z alpakami?

Bardzo różne osoby. Rodziny z dziećmi, młodzież, pary, które chcą wziąć zwierzęta na romantyczny spacer. Umawiamy się zazwyczaj przez Facebooka. Zwykle spotkania są umawiane pod kątem dzieci, ale na miejscu często okazuje się, że większą frajdę mają rodzice. Przyjeżdża też sporo fotografów. Ale trudno jest kierować tymi zwierzętami, ustawiać je, więc takie sesje są wyzwaniem dla wszystkich uczestników.

* Z tego, co mówicie, posiadanie alpak, choć przyjemne, musi być też dosyć problemowe.

W mieście rzeczywiście tak jest.  Cieszę się, że zwierzęta mogą mieszkać w Klubie Jeździeckim Maciejówka (stajnia MOSiR-u przy Kąpielisku Leśnym w Maciejowie), dla nas to fajne miejsce. Gdyby nie to, miałybyśmy problem.

* Na ogródku trzymać się ich nie da.

Na ogródku nikt nie mieszka, a one muszą być pod okiem człowieka cały czas. Przyjeżdżamy do nich codziennie, rano i wieczorem na karmienie, ale często też w ciągu dnia, na spacery albo po to, by je potrenować. Robimy to z przyjemnością, ale jest to też ważny element budowania relacji, zaufania. Gdy nie możemy do nich przyjechać, bo np. wyjeżdżamy, możemy liczyć na pomoc i opiekę pracowników stajni.

* Czyli absorbują Wasz czas prawie jak dzieci.

Myślę, że nawet bardziej. Ale w zamian dają dużo, dużo radości. Na razie, z perspetywy ponad pół roku, uważam, że ich zakup to była bardzo dobra decyzja. Cieszę się, że się na to zdecydowałyśmy. Choć obawy były – czy damy radę, czy nas polubią. Czytałyśmy, że to zwierzęta idealne do rekreacji lub terapii, ale nie byłyśmy pewne, czy sprawdzi się to w naszym przypadku.

* Czy jako psycholog, będzie Pani chciała rozwijać tę działkę terapeutyczną, z wykorzystaniem alpak?

Docelowo na pewno tak. Chciałabym móc z nimi jeździć do potrzebujących, do szkół, przedszkoli, DPS-ów, by dawać radość innym osobom. Alpaki naprawdę potrafią otwierać głowy. Wydaje się, że jest spore zapotrzebowanie na takie usługi.

* Jakim dzieciom może pomóc terapia z wykorzystaniem alpak?

Dzieciom autystycznym, z zespołem Aspergera, z ADHD. Pomagają wszędzie tam, gdzie osoby mają problemy z kontaktem, z nadpobudliwością, z cierpliwością. Mogą wspierać leczenie depresji, działają uspokojająco, ale i bardzo motywująco. Często obserwujemy dzieci, które przyjeżdżają do nas nakręcone, naładowane energią. Chłopaki na początku nawet nie dają się im pogłaskać. Dzieci zauważają, że muszą się dostosować i po chwili ich zachowanie często się zmienia. A są i dzieci, które już po chwili są zaprzyjaźnione ze zwierzętami. A jeszcze inne się boją kontaktu z tymi czworonogami.

* Dziękuję za rozmowę i okazję do poznania tych niezwykłych zwierząt!

DARIUSZ CHROST

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Estonii pierwsza kobieta na czele rządu
Następny artykułŁosia trzeba dobić, a łabędź odpłynął na krze