A A+ A++

Nicholas Eberstadt, znany amerykański ekonomista i demograf wraz z Ashtonem Verderym, demografem ze stanowego Uniwersytetu Pensylwanii, opublikowali na łamach „The Foreign Affairs” artykuł o demograficznej przyszłości Chin i wpływie rysujących się trendów na globalną rozgrywkę między mocarstwami. Nie traktują przy tym o kwestiach dość już dobrze znanych – starzeniu się chińskiego społeczeństwa, nadreprezentacji liczby mężczyzn nad kobietami czy migracji ze wsi do miast, ale poruszają temat nowy, do tej pory niemal niezauważony, jakim są przemiany chińskiej rodziny.

Nawiasem mówiąc możemy mówić o rysującym się, a intrygującym trendzie w debacie międzynarodowej, jakim jest nagłe dostrzeżenie wagi przemian demograficznych dla układu sił na świecie. Otwarcie mówi o tym np. Nikołaj Patruszew, szef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa w wywiadzie opublikowanym wczoraj w dzienniku „Kommiersant”, retorycznie pytając jak Stany Zjednoczone, państwo, które nie poradziło sobie z pandemią i odnotowało w jej wyniku „straty w ludziach” większe niźli poniosło w obydwu wojnach światowych może nadal chcieć dyktować innym, jak ci mają organizować swoje życie. Na uwagę dziennikarki, że nawet oficjalne statystyki mówią w przypadku Rosji o liczbie 500 tys. „ponadmiarowych” zgonów w czasie Covid-19, co notabene jest porównywalną wielkością do liczby osób, które zmarły w Stanach Zjednoczonych w wyniku pandemii, przy niemal trzykrotnie mniejszej liczbie ludności Patruszew odparł, że Rosja pomaga innym państwom dostarczając szczepionki, a Amerykanie to egoiści, dbają wyłącznie o własne interesy.

Rewolucyjne zmiany w Chinach

Wracając jednak do rozważań Eberstadta i Vardery’ego na temat demograficznych perspektyw Chin i wpływu rysujących się zjawisk na sytuację w Państwie Środka w następnych dziesięcioleciach, to warto zwrócić uwagę, że amerykańscy badacze nie piszą o sprawach już dość dobrze znanych. W amerykańscy badacze, zbudowali, pierwszy w światowej nauce, bo nie mają go nawet chińskie ośrodki badawcze, model chińskiej rodziny i prześledzili jej ewolucję w perspektywie najbliższych 30 lat, do umownego 2050 roku. Wnioski, do jakich doszli są niezwykle interesujące. Ich zdaniem mamy do czynienia z rewolucyjnymi zmianami, kończy się pewien cykl społeczny, który w Chinach zaczął się na kilka lat przed zwycięstwem komunistów, a teraz kraj powraca do zjawisk, które dominowały na początku ubiegłego stulecia. Wówczas z innych powodów, tj. wysokiej śmiertelności wśród dzieci, obecnie z powodu trendów demograficznych, polegających na zmniejszaniu się liczby rodzących się dzieci, przypadających na rodzinę zmienia się model chińskiej rodziny, polegający na zmierzchu „wielkiej rodziny”.

Ich zdaniem chińska duża rodzina, złożona z rodziców, dzieci, ale też sporej liczby kuzynów, siostrzeńców, wujów i ciotek, a także ich powinowatych będzie w najbliższych latach w ekspresowym tempie „odchudzać się”. Zmiany te wywołane zostały realizowaną w latach 1979 – 2015 polityką „jednego dziecka”, ale również naturalnymi tendencjami w Azji, polegającymi na spadającej liczbie dzieci w rodzinach. Zresztą w Chinach, zaraz po odejściu władz od polityki hamującej rozrodczość odnotowano krótkotrwały wzrost wskaźnika „dzietności”, obrazujący ile dzieci przypada na statystyczną rodzinę, ale po kilku latach znów trend spadkowy powrócił, podobnie zresztą jak praktycznie we wszystkich państwach Azji Południowo-Wschodniej, nawet uboższych i demograficznie młodszych, takich jak Wietnam. Chiny będą w nadchodzących dekadach odczuwały skutki tego, że w ciągu ostatnich 35 lat rodziny miały, w efekcie polityki władz, po jednym dziecku. Teraz naturalne procesy powodują, że trend ten być może ulegnie pewnemu złagodzeniu, ale nie odwróceniu. A zmiany są głębokie. I tak, jak piszą Amerykańscy badacze o ile w latach 50-tych tylko 25 proc. Chińczyków miało dziesięcioro i więcej żyjących kuzynów, to obecnie, co jest wynikiem boomu demograficznego z czasów komunizmu, 90 proc. mieszkańców Państwa Środka ma taką liczbę krewnych. Oznacza to, że funkcjonuje w rodzinnej sieci bezpieczeństwa społecznego, co zresztą potwierdzają wszystkie badania socjologiczne chińskiego społeczeństwa pokazujące, że więzi rodzinne należą do najcenniejszych wartości. Ta sieć bezpieczeństwa rodzinnego wpływa na społeczne funkcjonowanie statystycznego chińczyka, redukując też wpływ potencjalnie opresyjnej polityki władz. W świecie, który rządzi się systemem znajomości, koneksji, wsparcia w ramach „wielkiej rodziny” złożonej z kilku pokoleń kuzynów, wujków, ciotek i ich powinowatych władza „jest oddalona”, mniej obecna w codziennym życiu, a przez to mniej dolegliwa. Taki system społecznego funkcjonowania Chińczyków miał też niemały wpływ na ich skłonność do podejmowania ryzyka i rozpoczynania własnego biznesu. System „dużej rodziny” i w tym wypadku funkcjonował jak nieformalny mechanizm pozyskiwania informacji i kapitału, łagodząc ryzyko związane z pierwszymi krokami w biznesie. To, zdaniem specjalistów, znakomicie zwiększało w ostatnich latach skłonność Chińczyków do podejmowania odważnych decyzji życiowych. Ten świat w nadchodzących dwóch dziesięcioleciach odejdzie w przeszłość. O ile bowiem dzisiaj statystyczny Chińczyk w wieku 30 – 39 lat ma ponad 50 kuzynów, ciotek i wujków, relacje z którymi tworzy społeczny świat w którym funkcjonuje, o tyle w 2050 roku będzie ich miał statystycznie rzecz biorąc szesnaścioro. A to oznacza, że rodzinna sieć kontaktów, ten network, czy używając chińskiej terminologii guanxi ulegnie redukcji w 2/3. Towarzyszyć temu będą inne, nie mniej rewolucyjne zmiany. O ile w ubiegłych latach i nadal właściwie nie ma, w gronie dorosłych Chińczyków takich osób, które nie miałyby rodzeństwa, to w roku 2050 liczba jedynaków wynosiła będzie ok. 50 proc. populacji. To zjawisko będzie miało fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania chińskiego systemu emerytalnego. Dziś opiera się on na symbiozie systemu państwowego i pomocy rodziny. Emerytury państwowe, w świetle badań pokrywają około połowy potrzeb ludzi w wieku poprodukcyjnym, resztę dostarczają im rodziny. Tylko, że obecnie statystyczny pracujący Chińczyk, mając rodzeństwo musi też zarobić na wsparcie swoich rodziców. W umownym 2050 roku 40-letni pracujący Chińczyk będąc jedynym dzieckiem w rodzinie sam, bez pomocy rodzeństwa będzie musiał zarobić na wsparcie swych rodziców. 90 proc. pracujących będzie miało na utrzymaniu przynajmniej jednego rodzica, a 2/3 oboje. Niemała część rodzin pracujących 40-latków, będzie wspierała czwórkę żyjących seniorów. Na dodatek, jak się oblicza 15 proc. populacji to będą samotni starsi mężczyźni, którzy nigdy, z powodu „niedoboru” kobiet nie ożenią się i nie będą mieli dzieci. Ze społecznego punktu widzenia w najbliższym 30-leciu nie tylko potroi się liczba osób w wieku emerytalnym, ale również w przyspieszonym tempie erozji podlegać będzie społeczna, nieformalna, sieć wsparcia dla nich. Będzie to miało fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania zarówno chińskiej gospodarki jak i perspektywach inwestycyjnych władzy, która może dysponować porównywalnymi zasobami, ale będzie też mierzyła się z lawinowo rosnącymi potrzebami społecznymi. Rodzinne sieci wsparcia i powiązań będą maleć w oczach, a to oznacza gruntowne zmiany w chińskim środowisku biznesu i konieczność zastąpienia nieformalnych relacji sformalizowanymi regulacjami. Obiektywnie rzecz biorąc ta zmiana społeczna działać może jak czynnik hamujący wzrost gospodarczy.

Więcej socjalu w Państwie Środka?

To wszystko wpłynie na ambicje geostrategiczne Pekinu. Społeczeństwo i państwo chińskie modernizują się w przyspieszonym tempie, ale zdaniem amerykańskich naukowców, jeszcze szybciej następują tam zmiany społeczne. Nowoczesna gospodarka dawać będzie większe stopy zwrotu i nie wymaga już dostępności taniej i licznej siły roboczej, ale na skutek rysujących się zmian rewolucyjnym przemianom będzie podlegała przede wszystkim struktura wydatków chińskiego rządu. Władze, pod presją zmian społecznych będą zmuszone, po to aby utrzymać pokój społeczny, zwiększyć wydatki na cele socjalne co spowoduje, w dłuższej perspektywie zmniejszenie puli środków, które mogą zostać wydane na cele geostrategiczne. Nawet jeśli nie zmienią się ambicje chińskiej elity, to mniejsze wolne zasoby, mogą je ostudzić a przynajmniej spowolnić ich realizację. Starzenie się chińskiego społeczeństwa i spadek liczby pracujących powoduje też zazwyczaj zmianę jeśli chodzi o stosunek do konfliktów. Życie ludzkie staje się cenne, co oznacza spadek poziomu akceptacji dla polityki mogącej doprowadzić do „strat w ludziach”. Chińskie społeczeństwo, w opinii amerykańskich badaczy dojrzewa, ewoluuje upodabniając się do świata Zachodu, czy bogatszych państw Azji, takich jak Japonia. Musi to wywołać zmianę sytuacji wewnętrznej, spowolnienie tempa wzrostu, zmniejszenie ekspansywności tamtejszego modelu gospodarczego i zmiany w zakresie preferencji wydatkowych. Wszystkie te powolne, acz nieuchronne zmiany powodować będą, w dłuższej perspektywie, w opinii Eberstadta i Verdery’ego „stępienie” ekspansywności Pekinu. I to jest z punktu widzenia świata, ale przede wszystkim Stanów Zjednoczonych pozytywna wiadomość.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolicjanci zatrzymali 31-latka, który znęcał się nad swoją matką
Następny artykuł“Polska tarcza należy do jednych z najbardziej szczelnych”. Szef Polskiego Funduszu Rozwoju