Wczoraj, 10 stycznia (15:54)
Zanim Dawid “Cygan” Kostecki zmarł, wielu ekspertów wróżyło mu wielką karierę sportową. Ważnym przystankiem na drodze do mistrzowskiego pasa w boksie miał być pojedynek z Royem Jonesem Jr. z 2012 r. Do walki nie doszło, bo polski bokser musiał zostać w areszcie. W ramach zemsty na jego facebookowym profilu pojawiły się szokujące informacje dotyczące powiązań policji i gangsterów. Dziś okazuje się, że to wcale nie “Cygan” ujawnił słynną aferę podkarpacką. – Od piątej rano zacząłem przedstawiać na Facebooku cały układ podkarpacki razem z nazwiskami – na stronach biografii “Uliczny Fighter” Mateusza Fudali twierdzi Marek K., biznesmen i człowiek, który sam siebie nazywa “ostatnim świadkiem afery podkarpackiej”.
Dawid “Cygan” Kostecki był popularnym bokserem. I chociaż pochodził z trudnej rodziny, początkowo mało kto wiedział o jego podwójnym życiu. W 2012 r. miał już na koncie pobicie, pobyt w areszcie czy udział w zorganizowanej grupie przestępczej, ale zarzucano mu również czerpanie korzyści z nierządu. Co więcej, sąd uniemożliwił mu odbycie walki, która mogła zaprowadzić go na szczyty boksu zawodowego.
Gdy Kostecki dowiedział się, że nie skrzyżuje rękawic z Royem Jonesem Juniorem, w mediach społecznościowych opublikował wpis, który doprowadził przed sąd m.in. byłych funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji. Żeby zrozumieć całą tę historię, trzeba jednak przypomnieć ukraińskich braci Aleksa i Żenię R., którzy przez lata trudnili się czerpaniem korzyści z prostytucji czy handlem ludźmi na Podkarpaciu. W swoich przybytkach mieli też gościć, a nawet nagrywać, grube ryby z pierwszych stron gazet.
W 2012 r. “Cygan” jako pierwszy opublikował informacje o sieci agencji towarzyskich działającej od blisko dwóch dekad: “Z biednych chłopców z bazaru rzeszowskiego Alex i Żenia stali się milionerami, których chroni skorumpowany układ urzędników i funkcjonariuszy w Rzeszowie” – można było przeczytać na facebookowym profilu osadzonego wówczas pięściarza. A dalej: “Co najmniej kilkunastu świadków podaje, że po pieniądze do Alexa i Żeni systematycznie przyjeżdża funkcjonariusz CBŚ w Rzeszowie, Daniel Ś.”.
Po latach wyszło na jaw, że Daniel Ś. to naczelnik wydziału do zwalczania przestępczości narkotykowej rzeszowskiego CBŚP. Sprawa tego funkcjonariusza oraz jego kolegów z podkarpackiej wierchuszki służb po dziś dzień toczy się przed tarnobrzeskim sądem. Zarzuty? Część jest niejawna, ale chodzi o m.in. łapownictwo, nielegalne pozyskiwanie informacji czy zaniechanie czynności służbowych. Ś. miał przyjmować – w ramach łapówek – dwupoziomowy apartament w jednym z hoteli, usługi prostytutek, a nawet urządzenia do… wypieku naleśników.
Na kartach książki “Uliczny Fighter” czytamy, że wpisu, który przed dekadą wstrząsnął polską opinią publiczną, faktycznie dokonał Marek K., jeden z rzeszowskich biznesmenów. – Twierdzi, że jest ostatnim żyjącym świadkiem afery podkarpackiej. Trudno to zweryfikować, natomiast na pewno jest osobą, która nie boi się mówić – przekazał Interii Mateusz Fudala, autor biografii, wieloletni dziennikarz sportowy publikujący wcześniej w “Super Expressie”, a obecnie w redakcji sportowej TVP.
Jak usłyszeliśmy, biznesmen rozmawia nie tylko z mediami, ale i prokuraturą. Co powiedział Fudali? W jego opinii Kostecki był gotów “obciążyć zeznaniami wszystkich oficerów związanych patologicznym układem z sutenerami”. Powiedział też, że prowadził profile społecznościowe “Cygana”. – Dawid dał mi wolną rękę. Być może wynikało to z tego, że nie za bardzo potrafił napisać sensownie zdanie, zawsze go to stresowało (…). Miał do mnie zaufanie i zawsze podpisywał się pod tym, co napisałem w jego imieniu – utrzymuje K. Jak czytamy na stronach “Ulicznego fightera”, to on stał za początkiem afery, o której usłyszała cała Polska.
– Od piątej rano zacząłem przedstawiać na Facebooku cały układ podkarpacki razem z nazwiskami. Pierwszy wpis w kilka godzin zobaczyło kilkadziesiąt tysięcy ludzi na całym świecie, a media trąbiły o tym, że Kostecki przemawia zza krat – mówi podkarpacki biznesmen. – W policji i CBŚ zastanawiali się, jak to możliwe, skoro on (“Cygan” – red.) tam nie ma internetu. Oczywiście został przesłuchany i powiedział, że to ja zamieszczam te wpisy – przekazał K.
Co o informatorze sądzi autor książki? – Marek K. przekonuje, że działał w porozumieniu z Dawidem, zresztą sam Kostecki nigdy nie zgłaszał żadnych pretensji, w związku z tym, co pojawiało się w tamtym czasie na jego stronie. Nigdy się z tych słów nie wycofał – zauważa Fudala. – To w końcu on miał namówić Kosteckiego do ujawnienia śledczym faktów na temat układu podkarpackiego. Faktycznie, w październiku 2012 roku, “Cygan” złożył zeznania w prokuraturze w Krakowie. Kostecki ujawnił sporo nazwisk, ale z moich ustaleń wynika, że nie miał szczegółowej wiedzy na temat klientów agencji towarzyskich braci R. – dodaje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS