A A+ A++

Wypadek lotniczy. Bywa, że tragiczny, ale dla ludzi zajmujących się bezpieczeństwem lotów, również ekscytujący aspekt lotniczego życia. Co go spowodowało – pilot czy awaria statku powietrznego? Najczęściej zawodzi tak zwany czynnik ludzki, ale nigdy nie wolno z góry założyć, że było tak również w konkretnym przypadku.

Marian Sławiński jest ekspertem polskich i międzynarodowych instytucji zajmujących się badaniem przyczyn wypadków lotniczych. Jak mówi, jest też już szczęśliwym emerytem, ale kilkadziesiąt lat pracy w tej szczególnej profesji nie mogło nie pozostawić w nim śladów na zawsze. Na spotkanie promujące jego książkę zatytułowaną „Badanie wybranych wypadków lotniczych” przyszli do Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej ludzie związani z lotnictwem, darzący ogromną estymą jego wiedzę i doświadczenie.

Marian Sławiński jest absolwentem specjalności lotniczej Politechniki Rzeszowskiej. W 1977 roku rozpoczął pracę w PZL- Świdnik na stanowisku konstruktora. Jako przedstawiciel Zakładu Eksploatacyjnego Usług Śmigłowcowych PZL, a potem Lotniczego Przedsiębiorstwa Usługowego  Heliseco był delegowany do baz zagranicznych, między innymi w Egipcie i Algierii, gdzie śmigłowce produkowane w Świdniku świadczyły usługi agrolotnicze zwalczając szarańczę, a nawet tamujące wody Nilu hiacynty. Wiele lat później był również jednym z ekspertów wspierających powstanie Portu Lotniczego Lublin.

– Opowiem przypadek śmigłowca PZL Kania, z 1986 roku bodajże, który zakończył się szczęśliwie. Lecąc do Wrocławia, w ekstremalnie trudnych warunkach atmosferycznych, przy padającym śniegu, niskim pułapie lotu i słabej widoczności, w okolicach Kazimierza Dolnego, pilot uderzył w ziemną skarpę. Zerwał podwozie. Kiedy awaryjnie wrócił do Świdnika, zaproponowałem sprawdzenie czy nie da się go naprawić bez próby awaryjnego lądowania grożącego znacznym uszkodzeniem śmigłowca, a przede wszystkim zdrowiu, a nawet życiu pilota. Oględziny podwozia przeprowadzone przez mechaników, w czasie kiedy Kania pozostawała w zawisie na wysokości 2 metrów, wykazały, że elementy konstrukcji po stronie kadłuba, nie zostały naruszone. Zestresowany pilot został, również w zawisie, zastąpiony przez kolegę. Operacja się udała, zniszczone fragmenty podwozia wymieniono i śmigłowiec bezpiecznie wylądował. Nigdy w historii nie zanotowano takiego przypadku. Trzeba wiedzieć, jak zrobić to skutecznie i bezpiecznie. Jaka jest naczelna, strategiczna zasada przyświecająca badaniom przyczyn wypadków lotniczych? Zidentyfikowana przyczyna wypadku nie może się nigdy powtórzyć. Dlatego właśnie samolot bądź śmigłowiec są najbezpieczniejszymi środkami transportu – mówił Marian Sławiński.

Głos Świdnika Marian Sławiński

Last modified: 27 stycznia, 2024

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMedia: strajk niemieckich maszynistów skończy się wcześniej, niż planowano
Następny artykułPracowała na stacji i radzi, by tankować „na zimno”. Można oszczędzić krocie!