A A+ A++

“Auf Wiedersehen”, czyli “do widzenia” oraz “Panie Jacku, dziękujemy. Już wystarczy” – takie transparenty pojawiły się na “Żylecie” przed miesiącem w trakcie meczu Legii Warszawa z Piastem Gliwice (3:1). W ten sposób niezadowoleni z wyników kibice zwrócili się do trenera Kosty Runjaicia oraz dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego.

Zobacz wideo
Szok w Legii Warszawa! “Goncalo Feio musi zdać sobie sprawę”

Pierwszego już w Legii nie ma. Runjaić został niespodziewanie zwolniony przed tygodniem, a jego miejsce sensacyjnie zajął Goncalo Feio. Portugalczyka przy Łazienkowskiej zatrudnił Zieliński, który – przynajmniej na razie – został na stanowisku. 

Zieliński utrzymał posadę, mimo że jako dyrektor sportowy jest równie odpowiedzialny za miejsce, w którym jest dziś Legia. W miejscu, w którym drży o ligowe podium i awans do europejskich pucharów, bez którego budżet klubu na kolejny sezon potężnie ucierpi.

Bezrefleksyjna, skandaliczna wypowiedź

Sam Zieliński zdaje się nie poczuwać do odpowiedzialności. Gdy przed tygodniem na konferencji prasowej został spytany o to, czy czuje się współwinny sytuacji Legii, jak ognia unikał jednoznacznej odpowiedzi. Dyrektor sportowy nie kajał się, tylko wolał zrzucić całą odpowiedzialność na Runjaicia.

– Dobrze wiedział, że straci najlepszych piłkarzy. Jako Legia, jak 99 proc. klubów w Europie, jesteśmy skazani na sprzedawanie najlepszych piłkarzy. To jest proces, w którym musimy umieć funkcjonować – mówił Zieliński.

– Wiedzieliśmy, że Bartosz Slisz odejdzie i trener Runjaić się z tym liczył. Nie udało nam się go zastąpić, ale to było rzeczą niemożliwą. Jego naturalnym następcą był Jurgen Celhaka, ale doznał kontuzji. Odszedł też Ernest Muci, ale jego zastąpił Marc Gual, który już ma lepsze statystyki niż Albańczyk – dodał.

O ile z pierwszą częścią wypowiedzi nie sposób polemizować, o tyle przy drugiej więdną uszy. Zimą Legia sprzedała dwóch kluczowych zawodników, wyraźnie osłabiając się przed kluczowym momentem w walce o mistrzostwo Polski, a dyrektor sportowy nie widział w tym problemu. Zieliński wzruszył jedynie ramionami, że przecież trener o wszystkim wiedział. To wypowiedź tak zła i bezrefleksyjna, że aż trudno uwierzyć, iż padła z ust jednej z najważniejszych osób w największym klubie w Polsce.

Chociaż Slisz z odejściem z Legii nosił się od kilku miesięcy, to Zieliński przyznał, że zastąpienie go było niemożliwe. Mimo że klub miał sporo czasu, aby rozejrzeć się za jakościowym następcą, to na łapu-capu wypożyczył Qendrima Zybę. Ten najpierw okazał się kontuzjowany, a później po prostu za słaby. Do tej pory rozegrał w Legii raptem 62 minut. Zieliński wspomniał też o Celhace, który, choć jest w Warszawie od blisko trzech lat, to jego dobre momenty można policzyć na palcach jednej ręki.

Legia słabsza z okienka na okienko

I tak, Gual godnie zastępuje Muciego. Hiszpan wyraźnie rozwinął skrzydła po odejściu Albańczyka, ale główna w tym zasługa trenera, a nie dyrektora sportowego. Zresztą lepsza gra Guala i tak nie broni Zielińskiego, bo jego rolą jest rozwijanie i ulepszanie kadry, a nie spinanie jej na trytytki i liczenie na cud.

A jakkolwiek nie spojrzeć na obecną kadrę Legii, to praca Zielińskiego i pionu sportowego, za który odpowiada, się nie broni. W ciągu raptem pięciu okienek transferowych przez klub przewinęli się zawodnicy tak nieprzydatni jak: Patryk Sokołowski, Benjamin Verbić, Robert Pich, Makana Baku, Carlitos, Gil Dias, Ramił Mustafajew czy Richard Strebinger. Sporo.

Oczywiście nie jest tak, że Zieliński się tylko mylił. Można go pochwalić za ponowne sprowadzenie Pawła Wszołka i Tomasa Pekharta czy transfer Juergena Elitima. Ale nawet jeśli dodamy do tego piłkarzy takich jak Gual, Patryk Kun, Rafał Augustyniak, Radovan Pankov czy Steve Kapuadi, to nie sposób stwierdzić, że obecna Legia jest silniejsza kadrowo od tej sprzed dwóch lat. A przypomnę, że w tym czasie z klubu odeszli nie tylko Slisz i Muci, ale też m.in. Mateusz Wieteska, Maik Nawrocki czy Filip Mladenović, czyli piłkarze absolutnie kluczowi. Ci, którzy ich zastąpili, na pewno nie są lepsi.

Działania Zielińskiego na ryku transferowym doprowadziły do tego, że szerokość i jakość kadry Legii woła o pomstę do nieba. I to jest dziś największy problem Legii, a nie zwolniony Runjaić czy brak doświadczenia Feio. Z tą grupą zawodników problemy w ekstraklasie miałby pewnie każdy trener na świecie.

W sobotnim meczu z Rakowem (1:1), gdy gra drużyny coraz bardziej się nie układała, Feio wpuścił z ławki rezerwowych Macieja Rosołka, Artura Jędrzejczyka, Diasa oraz Celhakę. Ze wszystkich w zeszłym tygodniu przeciwko Jagiellonii Białystok (1:1) skorzystał też Runjaić. I nie mógł być zadowolony, tak samo jak jego następca. Wystarczy spojrzeć na zachowanie Diasa przy dośrodkowaniu Frana Tudora w akcji bramkowej dla Rakowa czy bezradność Rosołka w ataku. Ale tacy piłkarze jak oni wchodzą na boisko, bo ktoś wejść musi. A na dziś w Legii lepszych nie ma. 

W sobotę Feio miał jeszcze do dyspozycji Zybę, Ryoyę Morishitę, Filipa Rejczyka, Kacpra Tobiasza oraz Jana Ziółkowskiego. Kadra Legii odpowiada dziś bardziej szóstemu miejscu, które zajmuje w ekstraklasie, niż mistrzowskim ambicjom, o których chętnie opowiadają w klubie.

Czy ktoś coś z tego rozumie?

Dlatego zrzucenie na Runjaicia pełnej odpowiedzialności za kiepskie wyniki to nieporozumienie i skrajnie nieobiektywna ocena. Zwłaszcza że jeszcze na początku marca Zieliński bronił Niemca i jego drużyny. – Jesteśmy w momencie, w którym wyniki nie odpowiadają temu, co prezentujemy. Normalne jest to, że media muszą pewne rzeczy wyolbrzymiać. To się dobrze sprzedaje i o tym się mówi – twierdził Zieliński w rozmowie “Legia On” przeprowadzonej na oficjalnych kanałach klubu.

Jeszcze 7 marca dyrektor sportowy Legii zapewniał o pełnym poparciu dla Runjaicia, z którym w lipcu przedłużył kontrakt do 2026 r. Już 9 kwietnia Niemca w klubie nie było, mimo że w trzech swoich ostatnich meczach wyraźnie poprawił wyniki, zdobywając siedem punktów. Tym z większym zdziwieniem przyjąłem słowa Zielińskiego na premierowej konferencji prasowej Feio.

– Pierwsze wątpliwości pojawiły się w grudniu. To nie była spontaniczna, tylko głęboko przemyślana decyzja. Podjąłem ją na podstawie ostatniego pół roku i jestem co do niej przekonany – wypalił Zieliński. Czy ktoś coś z tego rozumie?

Nie był to pierwszy raz, gdy Zieliński przeczy samemu sobie. W marcu zapewniał, że Legia skończyła z nerwowymi reakcjami i spontanicznymi decyzjami. Ale już w kwietniu, ratując podium i europejskie puchary, zwolnił trenera, któremu podobno ufał. W jego miejsce zatrudnił Feio, który niewątpliwie jest utalentowany, ale jego kontrowersyjna przeszłość, wybuchowy charakter i brak doświadczenia rodzą wiele znaków zapytania. 

Kontraktowa hipokryzja

Podobną niekonsekwencję Zieliński wykazał w kwestiach kontraktowych. Jeszcze niedawno przekonywał, że w marcu wyjaśni się przyszłość Josue, a do dziś nie wiemy, czy Portugalczyk zostanie w klubie, czy z niego odejdzie.

W lutym 2023 r. w “Hejt Parku” na Kanale Sportowym Zieliński krytykował też poprzednika – Radosława Kucharskiego – za konstrukcję kontraktu z Szymonem Włodarczykiem. W umowie znalazł się zapis o liczbie minut, jakie napastnik musiał spędzić na boisku, by kontrakt został przedłużony. Warunki nie zostały spełnione, przez co Włodarczyk mógł odejść za darmo do Górnika Zabrze, który zarobił na jego transferze do Sturmu Graz.

– W życiu bym takiego kontraktu nie podpisał. To jest chore i powinno być zabronione. Co z rywalizacją? – pytał Zieliński. Dokładnie miesiąc później Legia przedłużyła umowę z Rejczykiem, w której znalazł się taki sam zapis, co przyznał sam Zieliński. – Nie wiem zresztą, czy przy “Reju” zrobiłem to ja, czy ktoś inny. Nieważne – stwierdził w marcu w “Legia On”. 

Kiedy rok temu Legia chwaliła się przedłużeniem kontraktu z Rejczykiem, Zieliński na oficjalnej stronie klubu dumnie pozował do zdjęcia i zachwalał zawodnika. Po 12 miesiącach nie wiedział nawet, czy to on ten kontrakt podpisał. Pomieszanie z poplątaniem.

Temu panu też już dziękujemy

Mimo wszystko Zieliński nie ma sobie nic do zarzucenia. I nie chodzi tylko o wspomnianą, bezrefleksyjną wypowiedź z zeszłotygodniowej konferencji prasowej. – Trener Runjaić może powiedzieć: “Well done, Jacek” – powiedział Zieliński we wrześniu zeszłego roku w Lidze+ Extra, gdy w “Pomidorze” spytano go o jakość przeprowadzonych do Legii transferów. Gdy dziennikarze dopytali, czy w studiu (obok Michała Żewłakowa) siedziało dwóch najlepszych dyrektorów sportowych Legii w XXI w., Zieliński bez zastanowienia odpowiedział “tak”.

– Zdecydowałem się zadziałać bardziej tak bezpośrednio, uderzając od razu do prezesa. Powiem nieskromnie, wydawało mi się, że ja to zrobię lepiej – mówił Zieliński w serialu “Legia. Do końca” na Amazon Prime, zdradzając, jak został dyrektorem sportowym Legii. Z czasem ten cytat zestarzał się wyjątkowo niekorzystnie dla samego zainteresowanego.

Na koniec kilka słów należy się też Dariuszowi Mioduskiemu, który, choć usunął się w cień, to wciąż jest właścicielem i prezesem Legii. To on jest odpowiedzialny za zatrudnienie Zielińskiego i współodpowiedzialny za miejsce, w którym jest dzisiaj klub. I nie chodzi tylko o szóstą pozycję w ekstraklasie.

Mioduski kolejny raz przestrzelił z doborem osoby, która pomaga mu przy budowie Legii. Legii, której samodzielnym właścicielem jest już od siedmiu lat. I od tego czasu klub regularnie obniża poziom, zahaczając o miejsca, które dawno przy Łazienkowskiej nie były widziane.

Stabilna pozycja w europejskich pucharach, a nawet awans do Ligi Mistrzów są dziś w Legii tylko wspomnieniem. I wydaje się, że jeszcze długo jedynie wspomnieniem pozostaną. Może warto, by Mioduski zastanowił się, czy dla dobra klubu Legia potrzebuje zmiany nie tylko trenera i dyrektora sportowego, ale i właściciela. Parafrazując transparent kibiców: “Panie Darku, dziękujemy. Już wystarczy”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStartują Targi Ślubne w ALFA Centrum Gdańsk – Galerii Alternatywnej
Następny artykułSensacyjne informacje! Lewandowski nie będzie jedynym Polakiem w Barcelonie