A A+ A++

Jednym z największych rozczarowań początku tegorocznych rozgrywek jest postawa Eltrox Włókniarza Częstochowa. W drużynie, oprócz juniorów, zawodzą właściwie wszyscy, a sprowadzeni w listopadowym okienku zawodnicy jak na razie nie spełniają oczekiwań.

Michal Juraszek

Michal Juraszek


WP SportoweFakty
/ Michał Chęć
/ Na zdjęciu: Kacper Woryna

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie początek sezonu kibice Eltrox Włókniarza Częstochowa. Zespół, który początkowo był stawiany nawet w roli faworyta do zdobycia tytułu, zawodzi i w pierwszych czterech spotkaniach zdobył zaledwie dwa punkty. Jest to kiepski wynik, zwłaszcza, że “Lwy” pokonały tylko Marwis.pl Falubaz, a aż trzy mecze rozgrywały na własnym torze. 

Mniejsze lub większe pretensje można mieć właściwie do wszystkich, z wyjątkiem juniorów, jednak na ten moment wydaje się, że ruchy przeprowadzone w listopadowym okienku transferowym były nieudane.

– Jeśli chodzi o budowę składu, to zamiary na pewno były bardzo dobre. Działacze chcieli wzmocnić zespół i pomyśleć o przyszłości, dlatego wymienili Runego Holtę i Pawła Przedpełskiego na Bartosza Smektałę i Kacpra Worynę, co w teorii było dobrą decyzją. Teoria jednak nie zawsze idzie w parze z praktyką. Mimo wszystko nie wyciągałbym już zbyt daleko idących wniosków – twierdzi Wojciech Dankiewicz. 

ZOBACZ WIDEO Żużel. Czy możemy zmienić przepisy tak, żeby wyprzedzanie stało się bardziej atrakcyjne?

W drużynie zawodzi przede wszystkim Kacper Woryna, który nie może dogadać się ze swoim sprzętem. W Częstochowie liczono także na nieco lepszą postawę Jonasa Jeppesena, który w tym roku dostał szansę pokazania się w PGE Ekstralidze i choć nie był on pewniakiem do zdobywania wielu punktów, to działacze mieli nadzieję, że będzie objawieniem rozgrywek. Jak na razie jednak nim nie jest. 

– Martwi mnie zwłaszcza postawa Kacpra Woryny. To zdolny, młody chłopak. Na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i liczę na to, że złapie właściwy rytm jazdy i dobrą formę – mówi.

– Co do Duńczyka, to myślę, że interesowało się nim wiele klubów, ale chyba nie było w tym zbyt dokładnej analizy, bowiem pojechał on jeden dobry mecz w 1. Lidze na Anlasach i w ekstremalnych warunkach. Możliwe, że można było lepiej zweryfikować jego postawę i potencjał, ponieważ jest kilku innych ciekawych zawodników do 24. roku życia. Z drugiej strony o nich toczyła się zacięta batalia między klubami – ocenia Dankiewicz. 

Swoje problemy ma także Fredrik Lindgren, a patrząc także na jego liczby w dwóch ostatnich sezonach, można zacząć się zastanawiać, czy szybko podjęta decyzja o pożegnaniu się z Jasonem Doylem była dobra, zwłaszcza w kontekście wprowadzenia przepisu o obowiązkowym zawodniku do 24. roku życia, przez który większa odpowiedzialność za wynik spoczywa na barkach liderów. 

– Jeśli porównamy Lindgrena i Doyle’a, to Australijczyk też nie zachwycał w minionym roku. Być może w przypadku Szweda trochę zadecydowało przywiązanie, ponieważ we Włókniarzu wszedł on na wysoki poziom, a w Częstochowie jest rozpoznawalny i lubiany przez kibiców. Jeżeli znów odjedzie przeciętny sezon, to być może pojawią się jakieś myśli, aby zmienić go na kogoś innego. Nie uważam jednak, żeby pozostawienie go w zespole było złą decyzją – twierdzi nasz ekspert. 

Czy Włókniarz jest zatem w stanie szybko się odbudować? Słaby start rozgrywek sprawił, że w Częstochowie z pewnością będą chcieli wrócić do gry i pokazać się z lepszej strony. 

– Myślę, że w Częstochowie po ostatnich spotkaniach musiała powstać jakaś burza, także wśród samych zawodników, ponieważ oni chcą wygrywać i zdobywać punkty, to ich praca i zarobek. Na pewno włożyli dużo pracy ze swoimi tunerami i mechanikami, aby było lepiej, ale jaki będzie tego efekt? Ciężko powiedzieć – mówi.

– Czasami są sytuacje, że wpadnie się w dołek i nie można z niego wyjść, a zbyt dużo kombinowania potrafi sprawić, że jest jeszcze gorzej. Uważam jednak, że ten kubeł zimnej wody, jaki wylał się właśnie na częstochowian, powinien wpłynąć pozytywnie na ten zespół – analizuje Dankiewicz. 

Włókniarz w najbliższej kolejce jedzie do Torunia, gdzie zmierzy się z miejscowym eWinner Apatorem, który w przeciwieństwie do “Lwów” pozytywnie zaskakuje kibiców i ekspertów. 

– Apator jest u siebie świetnie spasowany, a zawodnicy tej drużyny są w świetnych humorach, więc goście nie są faworytem. Nie zapominajmy jednak, że to jest sport. W poprzednim sezonie Włókniarz jechał do Lublina w kiepskim nastroju, a wygrał ten mecz. Wszystko jest możliwe i być może spotkanie w Toruniu będzie dla częstochowian przełamaniem – kończy Wojciech Dankiewicz. 

Zobacz także: Żużel. Falubaz powalczy w Lesznie czy czeka go egzekucja? Jacek Frątczak uważa, że zielonogórzanie powinni mieć plan B

Zobacz także: Żużel. Peter Ljung wraca do formy. Świetny występ Berntzona


Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStadion żużlowy w sąsiedztwie Bystrzycy? Nie wszystkim to się podoba. “Hałas, niszczenie przyrody i ogromne koszty”
Następny artykułPowrót do źródeł. Uroczyste otwarcie Galerii Sztuki Starożytnej w Arsenale