A A+ A++

Pewne było, że starcie Jeleny Rybakiny z Wiktorią Azarenką będzie wyrównanym spotkaniem. I takie oglądaliśmy w pierwszym secie. Nikt nie spodziewał się, że potem Białorusinka narzuci tak mocne tempo, którego w pewnym momencie sama nie będzie w stanie wytrzymać. Nagle zdołała znaleźć w sobie nowe siły i zapewniła z reprezentantką Kazachstanu prawdziwy thriller.

Zobacz wideo
Gwiazdy sportu oszalały za padlem

Jedno kluczowe przełamanie w pierwszym secie

Od pierwszych piłek mogliśmy obserwować siłowy tenis zarówno w wykonaniu Rybakiny, jak i Azarenki. Reprezentantka Kazachstanu grała jednak dokładniej, dlatego mogła przełamać rywalkę już w pierwszym gemie, ale nie wykorzystała żadnego z czterech break pointów.

Do stanu 4:4  to był naprawdę wyrównany bój. Rybakina częściej dochodziła do zagrań kończących, miała więcej asów serwisowych, ale popełniała równie wiele błędów, co Azarenka wykorzystywała bez litości. Do szóstego gema trudno było wskazać lepszą tenisistkę w pierwszym secie, był remis 3:3.

Ale siódmy i ósmy gem okazały się kluczowe. Najpierw Rybakina przełamała Azarenkę, w potem sama obroniła break pointa i utrzymała podanie, wychodząc na prowadzenie 5:3. Później kontrolowała sytuację i dzięki temu udało się jej wygrać pierwszego seta 6:4.

Azarenka show

Ale tego, co się stanie w drugim secie, nie spodziewał się absolutnie nikt. Azarenka narzuciła zabójcze tempo, grała piłki z jeszcze większą mocą niż wcześniej. Niemalże bezbłędnie serwowała, świetnie funkcjonował u niej return.

Drugi set padł łupem Białorusinki wynikiem 6:0. To było najlepsze pół godziny gry w wykonaniu Białorusinki w Miami. Rybakina była tylko tłem. Azarenka zdobyła maksimum możliwych punktów po pierwszym serwisie i po returnie drugiego serwisu reprezentantki Kazachstanu. W całym secie Rybakina ugrała zaledwie pięć punktów.

Nieprawdopodobne sceny w decydującym secie

Wydawało się, że po genialnym secie Azarenka utrzyma swoją dominację na korcie, ale nie wytrzymała tempa, które sama sobie narzuciła. Seriami popełniała błędy – albo w wymianach, albo przy serwisie. Pozwoliła Rybakinie wrócić do gry. Czwarta rakieta świata odzyskała pewność siebie po kilku dobrych forhendach i bekhendach.

Do stanu 2:2 w trzeciej partii trudno było przewidzieć, jak ten pojedynek się potoczy. Z jednej strony była wracająca do rytmu Rybakina. Po drugiej stronie siatki grała Azarenka, która zawsze potrafi znaleźć pokłady sił.

Wyglądało na to że piąty gem okaże się kluczowy, Rybakina wręcz wyszarpała to przełamanie. Posłała kilka efektowych piłek, ale Azarenka wykazała się nieustępliwością. Reprezentantka Kazachstanu miała aż pięć break pointów. Białorusinka raz była bliska obrony swojego serwisu, ale przy piątej szansie szczęście sprzyjało już Rybakinie. Prowadziła 3:2.

Przy wyniku 5:3, 15:0 dla Rybakiny wszystko wskazywało na to, że finał dla numer cztery rankingu WTA będzie już formalnością. Ale Azarenka znów zaczęła grać dynamiczny, nieprzewidywalny tenis. Nagle wygrała cztery punkty z rzędu i obroniła swój serwis. W kolejnym gemie przełamała niespodziewanie Rybakinę i doprowadziła do remisu 5:5. Białorusinka wygrywała wymiany, w których Rybakina dominowała, w których miała piłki idealnie przygotowane na zamknięcie wymian, ale Azarenka za każdym razem broniła się w nieprawdopodobny sposób.

Białorusinka swoją walecznością kupiła publiczność w Miami. Kibice ją wspierali, a ona się odpłacała dobrą grą i zdołała wyjść na prowadzenie 6:5.  Ale Rybakina doprowadziła do remisu, wygrywając kolejnego do zera, serwowała idealnie.

W tie-breaku utrzymała bardzo dobry serwis, równie dobrze returnowała. Zdominowała Azarenkę i można śmiało powiedzieć, że ostatni gem tego półfinału był najlepszy wykonaniu Rybakiny. Wygrała go 7-2, a całego seta 7:6 i to ona zameldowała się w finale w Miami.

To było fantastyczne widowisko. W całym meczu obserwowaliśmy łącznie aż 19 asów.

W finale turnieju Jelena Rybakina zagra z lepszą z pary Jekaterina Aleksandrowa – Danielle Collins.

Turniej WTA 1000 w Miami, półfinał:

Jelena Rybakina (Kazachstan, 4.) – Wiktoria Azarenka (Białoruś, 32.) 6:4, 0:6, 7:6 (2).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJaka będzie przyszłość artylerii holowanej?
Następny artykułJanikowski się wygadał. Będzie wielki rewanż. Co za hit!