A A+ A++

fot.Charles Lock Eastlake /domena publiczna To rycerze decydowali o biegu średniowiecznej historii. Jacy byli naprawdę? Która ich „wersja” jest tą prawdziwą?

Średniowieczny rycerz lubował się w wojaczce. Licząc na łupy do zdobycia, wyruszał do bitwy niczym do walki w turnieju. Nie miał litości dla wrogów i dla pieniędzy był gotowy na wszystko. Z drugiej strony – jego wspaniałe czyny opiewały pieśni, a legendy opowiadały o odwadze i lojalności. To rycerze decydowali o biegu średniowiecznej historii. Jacy byli naprawdę? Która ich „wersja” jest tą prawdziwą?

27 listopada 1095 roku papież Urban II ogłosił w Clermont w centralnej Francji pierwszą wyprawę krzyżową, na otwartym polu za miastem, w scenerii podobnej do tych, w jakich nawoływano do Pokoju Bożego. Kronikarze zapisali, że nieprzebrane tłumy płakały i podchwyciły ten apel, wyrażając swe poparcie tupaniem, a zbiorowy entuzjazm sięgnął szczytu wraz z donośnym okrzykiem: „Bóg tak chce!” (…).

W czasie kolejnych ośmiu miesięcy papież Urban objechał Francję, wzywając do udziału w wyprawie krzyżowej, a tysiące rycerzy wstąpiło pod sztandary miejscowych możnowładców, takich jak hrabia Rajmund IV z Tuluzy, hrabia Hugo de Vermandois (zwany Młodszym; brat króla Filipa), hrabia Gotfryd z Bouillon, hrabia Robert z Flandrii, książę Normandii Robert, a także Boemund I de Hauteville, normański władca Tarentu w południowej Italii. Wystawiono pięć rycerskich armii, które w 1096 roku wyruszyły drogą lądową i morską do Konstantynopola, mającego być bazą do uderzenia na Saracenów.

Wojskowa elita

Rycerze ci pochodzili z Francji i sąsiednich krain: byli Lotaryńczykami, Normanami, Flamandami, Burgundczykami; przybywali z północy i południa Francji, z Niemiec i Włoch. Różnili się od siebie, w zależności od regionu, z którego się wywodzili – pod względem pozycji społecznej, stylu życia, stopnia, w jakim byli powiązani z feudalną hierarchią – wszyscy oni jednak odczuli zmiany, które zaszły po roku 1000 w zakresie statusu rycerzy, prawa spadkowego, a także samej idei rycerstwa. W istocie wszystkie te przemiany w znacznej mierze stanowiły bodziec do udziału w krucjacie (…).

W rezultacie Pokoju Bożego oraz chrystianizacji rycerstwa tytuł rycerza stał się prestiżowy i nawet wielcy panowie z dumą go przyjmowali, a prestiż ów przydał spoistości tej składającej się właściwie z dwóch warstw klasie wyższej. Seniorzy i kasztelani, przedstawiciele bardzo nielicznej grupy rodów od dawna dziedziczących majątki i tytuły arystokratyczne, sprawowali niepodzielną władzę na rozległych obszarach, rządząc tam i wymierzając kary, ściągając podatki, przewodnicząc rozprawom sądowym i powołując poddanych do służby wojskowej.

W rezultacie Pokoju Bożego oraz chrystianizacji rycerstwa tytuł rycerza stał się prestiżowy i nawet wielcy panowie z dumą go przyjmowali

fot.Albrecht Dürer /domena publiczna W rezultacie Pokoju Bożego oraz chrystianizacji rycerstwa tytuł rycerza stał się prestiżowy i nawet wielcy panowie z dumą go przyjmowali

Rycerze byli z kolei drobnymi posiadaczami ziemskimi, jako wasale obciążeni pewnymi zobowiązaniami, jednakże poza tym niezależnymi od władzy kasztelanów, panami w swoich stosunkowo niewielkich majątkach. Prości rycerze mogli żenić się z córkami lub siostrami kasztelanów; kasztelani wybierali kandydatki na żony dla siebie i swoich synów spośród osób z własnego kręgu. Mimo wszystko obie te grupy łączyło silne poczucie solidarności klasowej jako członków wojskowej elity, wywyższonej ponad resztę ludności za sprawą swojej żołnierskiej profesji i zjednoczonej ceremonią pasowania na rycerzy i tytułem rycerskim.

Jednakże akurat w tym samym czasie, kiedy rycerze pięli się po drabinie społecznej, odczuli skutki katastrofalnych trudności ekonomicznych, które wymusiły zmiany w organizacji życia rodzinnego i obyczajach związanych z dziedziczeniem, co z kolei bardzo poważnie wpłynęło na instytucję rycerstwa. (…) Nie znamy mechanizmów, które przyniosły ważną historyczną zmianę, z końcem XI stulecia jednak niemal wszędzie tradycyjne dzielenie dziedziczonych posiadłości ziemskich zostało zastąpione przez przejmowanie spadku przez jedynego dziedzica (…).

Czytaj też: Krwawa jatka, wrzący olej i modły. Jak wyglądało średniowieczne pole bitwy?

Dziedziczna kasta

Na początku XI wieku rycerstwo nadal stanowiło otwartą klasę społeczną. Mógł do niej należeć każdy, kogo stać było na rumaka, zbroję i inny odpowiedni ekwipunek, oraz na wieśniaków, którzy obrabialiby ziemię w czasie jego nieobecności. Ale kasta rycerska nie musiała się zbytnio obawiać napływu parweniuszy. Na wielkim ożywieniu handlu w średniowieczu, choć wtedy już się ono zaczynało, do tego czasu dorobili się stosunkowo nieliczni kupcy i chłopi.

(…) Kondycja materialna rycerstwa polepszyła się pod wpływem ogólnej poprawy sytuacji gospodarczej (…). Wraz ze wzmocnieniem solidarności rodzinnej i schyłkiem własności indywidualnej status rycerski zaczęto uznawać za dziedziczny. Po 1050 roku tytuł rycerza z reguły przechodził z ojca na syna, a to, co wcześniej było „rangą”, stało się wyróżnikiem dziedzicznej kasty, zamkniętej dla nowych ludzi i zarezerwowanej dla dotychczasowych jej członków oraz ich spadkobierców. Żaden chłop ani kupiec nie mógł do niej przeniknąć, niezależnie od tego, jaki był zamożny.

Gdy rycerstwo nabrało charakteru dziedzicznego, klasa wyższa stała się coraz bardziej sfeudalizowana. W Anglii, po normańskim podboju, wytworzyła się symetryczna piramida lenna z królem na szczycie, możnymi baronami pod nim, następnie pomniejszymi panami i wreszcie rycerzami. W centralnej Francji system feudalny był zorganizowany mniej ściśle, a tamtejsza hierarchia okazała się nieco mniej sztywna. O ile w normańskiej Anglii feudalne lenno stanowiło dominującą formę dzierżawy ziemskiej, o tyle w środkowej Francji było inaczej. Tam nadal przeważały alodia, a grunta lenne tworzyły zaledwie małą część posiadłości rycerzy czy kasztelanów.

Tekst stanowi fragment książki Frances Gies „Życie średniowiecznego rycerza”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Tekst stanowi fragment książki Frances Gies „Życie średniowiecznego rycerza”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Sieć hołdów lennych zaczęła oplatać panów na zamkach, z reguły jednak hołdy te zacieśniały tylko wzajemne przyjacielskie relacje i umacniały poczucie bezpieczeństwa, aniżeli podkreślały dominację i poddanie. Niekiedy kasztelan zatrzymywał dla siebie grunta orne z dala od swojego zamku, wskutek czego trudno mu było ich bronić lub nadzorować ich uprawianie. Przekazując je jako lenno innemu panu feudalnemu, który zamieszkiwał w pobliżu, zadzierzgiwał z nim przyjazne więzi, a sam wyzbywał się kłopotów z zarządzaniem tymi gruntami.

Ponadto wasalstwo zbliżało rycerzy i możnowładców do ważnych ośrodków kościelnych i zacieśniało ich wzajemne powiązania. W regionie Mâcon już przed czasami pierwszej krucjaty wszyscy rycerze z okolic miejscowego zamku byli wasalami kasztelana, ci zaś, którzy mieszkali w sąsiedztwie wielkiego sanktuarium, takiego jak opactwo w Cluny, byli wasalami tamtejszego opata. Nierzadko też jedni rycerze byli wasalami innych rycerzy (…).

Czytaj też: Nie tylko husaria. Najskuteczniejsze polskie formacje wojskowe

Jedna wielka rycerska rodzina

W czasach pierwszej krucjaty rycerskie lenna były na ogół kilkuakrowymi polami lub winnicami albo też pojedynczym mansus (wydzielonym gruntem o areale wystarczającym do utrzymania gospodarstwa). Nierzadko lennem były nie ziemia uprawna, tylko kościół albo młyn lub też czynsze albo część dziesięcin bądź podatków. Te ostatnie czasami przekazywano innym rycerzom, niekiedy kolejno (…).

Rycerz z XI wieku mieszkał na wsi i dzielił wiele wspólnych zainteresowań i trosk z chłopami, pozostając z nimi blisko powiązany, choć od czasu do czasu wyrywał się ze swojej okolicy, aby polować, pełnić służbę strażniczą w zamku, uczestniczyć w zgromadzeniach zwoływanych przez lokalnego pana, wyruszyć na pielgrzymkę, towarzyszyć seniorowi w wyprawach, a przede wszystkim, aby uprawiać wojaczkę, która wyznaczała jego pozycję społeczną.

Nie pracował na roli. Mógł kierować jej uprawą, jeżeli nie zatrudniał zarządcy, i niewykluczone, że sporadycznie brał udział w żniwach albo sianokosach, choć nie wykonywał wtedy pracy fizycznej. Nie był robotnikiem; codzienna harówka spadała na służbę, oraczy, pastuchów. Jego siedziba w centrum wsi nie była zamkiem, tylko większą, solidniej zbudowaną i lepiej wyposażoną wersją chat wieśniaków, otoczoną zabudowaniami dla zwierząt hodowlanych, spichlerzem i budynkiem, w którym przechowywano wino. Jego pomyślność zależała nie od jego pana, tylko od pogody i tego, czy udały się zbiory.

W czasie periodycznej służby w straży zamkowej i w okresach zagrożenia wojną rycerze znowu zamieszkiwali wspólnie w zamkach.

fot.Guillaume Rey/domena publiczna W czasie periodycznej służby w straży zamkowej i w okresach zagrożenia wojną rycerze znowu zamieszkiwali wspólnie w zamkach.

Rycerze z okolic zamku stanowili rodzaj dużej rodziny, powiązani wzajemnie poczuciem klasowej i profesjonalnej solidarności, a z kasztelanem – regułami podległości lennej. Wielu z nich w wieku chłopięcym mieszkało razem w zamku, ćwicząc się wtedy w fachu rycerskim. W czasie periodycznej służby w straży zamkowej i w okresach zagrożenia wojną rycerze znowu zamieszkiwali wspólnie w zamkach.

Co pewien czas zbierali się, by uczestniczyć w radzie pana feudalnego albo w rozprawach. Ponadto prawie wszyscy oni byli ze sobą spokrewnieni, bliżej lub dalej. Wobec wprowadzonych po 1000 roku ograniczeń i zakazów dotyczących zawierania ślubów przez bliskich krewniaków zazwyczaj żenili się z przedstawicielkami swojej klasy z okolicy, o ile tylko nie należały do bezpośredniej rodziny. Czuli się także związani wspólnymi przodkami jako potomkowie dawnej szlachty.

Czytaj też: Śmierć oswojona – wypadki, wojny, choroby codziennością średniowiecza

Jak zostać rycerzem?

Młodociany kandydat na rycerza zazwyczaj ćwiczył się w towarzystwie innych chłopców w domostwie pana swojego ojca. We Francji świadectwa ceremonii pasowania na rycerza pochodzą już z ostatniej ćwierci XI wieku. W Niemczech określenie to pojawiło się dopiero stulecie później, a uroczystość taka była ograniczona do synów rodu monarszego. Z kolei we Francji obejmowała przedstawicieli szerszych grup społecznych – od męskich potomków królów i hrabiów, synów kasztelanów i zwykłych rycerzy.

Zasadniczo polegało to na uzbrojeniu nowego rycerza i ceremonialnym opasaniu jego miecza wstęgą, co czynił senior albo wpływowy krewny, choć niekoniecznie ktoś wyższy rangą (hrabia mógł pasować na rycerza późniejszego króla). Sam miecz był na ogół prezentem wręczanym młodemu rycerzowi przez jego patrona. Kilka źródeł wskazuje, że podobnym uroczystościom wcześnie zaczęto nadawać religijny charakter; zwykle odbywały się one w dniach świąt kościelnych i w obecności osoby duchownej.

Miecz był na ogół prezentem wręczanym młodemu rycerzowi przez jego patrona.

fot.Karl Jauslin/domena publiczna Miecz był na ogół prezentem wręczanym młodemu rycerzowi przez jego patrona.

Jeśli chodzi o zbroję i oręż rycerza, to postępy w tej dziedzinie były nader powolne i stopniowe. Hełm, tarcza i kolczuga stanowiły osłonę, a bronią zaczepną były włócznia i miecz. Broń miotaną pozostawiano pieszym żołnierzom. Rycerz z pogardą odnosił się do łuku jako czegoś poniżej jego godności – zapewne bardziej z powodu tego, że łuk kosztował niewiele, aniżeli dlatego, że walka prowadzona na dystans była niekiedy uważana za przejaw tchórzostwa (choć piechota także walczyła wręcz). Tak czy owak, sprawne posługiwanie się łukiem byłoby dla konnego rycerza w zbroi bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.

Ceny rumaków i zbroi stale rosły. Wierzchowiec rycerza – destrier albo dextrarius – hodowany tak, aby osiągnął odpowiednie rozmiary i siłę, kosztował niekiedy aż pięćdziesiąt sou (a w Anglii szylingów), czyli pięciokrotnie więcej niż dobra krowa. A rycerz z reguły potrzebował kilku koni, dla siebie i swoich giermków. Zbroja była jeszcze droższa; w 1080 roku senior braci Le Hongre, Landry Gros, przekazał opactwu w Cluny posiadłość ziemską w zamian za kolczugę wartą sto sou. Zbroje i broń stanowiły ważną część rodzinnego majątku, przekazywanego z ojca na syna.

Dochody uzyskiwane z ziem należących do rycerza uzupełniano łupami. W czasie nieustannych lokalnych wojenek w zachodniej Europie zabierano konie i bydło, paszę i żywność. W czasie wielkich wypraw, takich jak pierwsza krucjata, łupy te uzupełniano, wedle słów jednego z kronikarzy, „złotem i srebrem, i ozdobami wieloma”, „domy zapełniano złotem wszelakiego rodzaju” i „bogactwami wspaniałymi”. (…) Już w XI wieku rycerze zaczęli dostawać pieniądze za swoje usługi, zwykle w czasach kryzysów lub w sytuacjach, gdy pojawiały się wyjątkowe potrzeby (…).

„Teoria dwóch mieczów”

Niezależnie od formy wynagrodzenia średniowieczny rycerz lubował się w wojaczce. Pośród równych sobie, licząc na łupy do zdobycia, wyruszał do bitwy niczym do walki w turnieju; turnieje zresztą, zwłaszcza te w XI wieku, bardzo przypominały, przynajmniej z perspektywy rycerzy, prawdziwe batalie.

Wojna była zarówno profesją, jak i rodzajem sportu czy rozrywki. Niewielkie prywatne wojny rzadko miały jakiekolwiek znaczenie polityczne. Staczano je o pogwałcone prawa do jakiegoś przywłaszczonego kawałka ziemi albo też żeby samemu zająć siłą cudze grunta. Nie istniało jeszcze coś takiego jak państwa narodowe. Patriotyzmu jeszcze nie wymyślono. W tej sytuacji jedyną wielką, wspólną sprawą, za którą Europejczycy mogli walczyć, była religia chrześcijańska. Hasło walki w imię Boga pojawiło się w czasie licznych jedenastowiecznych wojen z muzułmanami, a zwłaszcza podczas rekonkwisty w Hiszpanii. Potężny i radykalny papież Grzegorz VII nadał idei świętej wojny impet, który doprowadził do wypraw krzyżowych (…).

Grzegorz wymagał posłuszeństwa od świeckich władców zarówno w sprawach światowych, jak i kwestiach religijnych, i aby to wyegzekwować, był gotów uciec się do zastosowania siły. Ludzie świeccy, którzy toczyli boje w imieniu papieża, byli milites Christi – rycerzami Chrystusa. Od stuleci Kościół niezmiennie głosił przesłanie pokoju, zgodnie z zaleceniem Świętego Marcina z Tours: „Jam jest żołnierzem Chrystusowym; mnie walczyć nie wolno”. Grzegorz odrzucił tę pacyfistyczną ideologię na rzecz „teorii dwóch mieczów”: papież jako następca Świętego Piotra dzierżył dwie bronie – oręż duchowy, którym władał sam, i inny, świecki, którym władali na jego rozkaz szlachcice i rycerze.

Turnieje, zwłaszcza te w XI wieku, bardzo przypominały, przynajmniej z perspektywy rycerzy, prawdziwe batalie.

fot.N. C. Wyeth/domena publiczna Turnieje, zwłaszcza te w XI wieku, bardzo przypominały, przynajmniej z perspektywy rycerzy, prawdziwe batalie.

(…) Przedstawiona przez Grzegorza wizja chrześcijańskiego żołnierza, który mieczem walczy o swoje zbawienie, okazała się psychologicznym i ideologicznym motorem krucjaty. Następca i protegowany Grzegorza, Urban II, posłużył się instrumentem wykutym przez swojego poprzednika, a skutki tego zaważyły na losach świata. W efekcie „wielkiego poruszenia w sercu ziem wszystkich Franków”, które wywołał, rycerze z zapałem wstępowali do „armii Pana Naszego”, aby walczyć z „nieprzyjaciółmi Boga i naszymi” (…).

Czarowną pokusę wyprawy do Jerozolimy wzmacniały pobudki natury społecznej i ekonomicznej. Perspektywa zdobycia ziemi wabiła młodszych synów rycerzy, wykluczonych z dziedziczenia zgodnie z zasadą primogenitury. (…) Jednakże zasadniczą rolę odgrywały niewątpliwie bodźce o charakterze religijnym.

„Niechaj ci, co dotychczas rozbojami się trudnili, staną się teraz żołnierzami” – nawoływał Urban wedle jednej z wersji jego przemowy. „Niech owi, co wcześniej występowali przeciwko braciom swoim, teraz walczą, jak powinni, z barbarzyńcami. […] Z jednej strony staną […] wrogowie Boga, z drugiej przyjaciele Jego”, a nagrodą za to miało być odpuszczenie grzechów w nowej postaci: odpustu dla uczestników wyprawy krzyżowej.

(…) Kronikarz Fulcher z Chartres opisał wyjazd jednego z krzyżowców z domu: „O, jakiż smutek nastał! Ileż wzdychania! Jakże rozpaczano! Ile szlochania pośród bliskich, gdy mąż opuszczał żonę tak mu drogą, jako i dzieci, ojca i matkę, braci i dziadków, i wszystko, co posiadał!

Sprawdź opinie i oceń książkę w serwisie lubimyczytać.pl.  „Życie średniowiecznego rycerza”

Źródło:

Tekst stanowi fragment książki Frances Gies „Życie średniowiecznego rycerza”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPokazali swoje dobre, policyjne serca
Następny artykuł“Dajcie nam normalnie żyć!” – kolejny marsz WON przeciwko lockdownowi [FOTO, WIDEO]