Nie żyje Aleksander Doba. Wielokrotnie spływał Brdą i opowiadał w Bydgoszczy o dalekich wyprawach

Słynął z niebanalnego poczucia humoru i dystansu do siebie, czemu  dał wyraz między innymi podczas wizyty na bydgoskim festiwalu „Podróżnicy” w 2018. roku.

– Dla podróżnika bardzo ważna jest psychika i mocne nerwy. Przez tyle lat żona mi tak je zahartowała, że na oceanie już nic mnie nie ruszyło. Jedyne, czego się bałem, to powiedzieć jej o planie wyprawy na Atlantyk – mówił na wypełnionej wówczas po brzegi auli WSG. W młodości pasjonował się lotnictwem. W szybowcach spędził 250 godzin.

– Nic nie jest w stanie zastąpić latania – wspominał. Witalnością imponował nawet w ostatnich latach swojego życia: – Gdy miałem 60 lat, poszedłem na emeryturę i mogłem zająć się spełnianiem moich marzeń. Za tydzień kończę 72, a czuję się, jakbym miał 30. Bo każdy ma tyle lat, na ile się czuje.

Na uczestnictwie w festiwalu „Podróżnicy” jego związki z Bydgoszczą jednak się nie kończą. Wielokrotnie spływał  przez nasze miasto Brdą, obserwując bacznie jego rozwój Bydgoszczy.

– Miasto bardzo zmieniło w ostatnich latach. Na lepsze, oczywiście. Teraz jest naprawdę pięknie – zachwycał się szczerze. W 2015 roku został honorowym kapitanem steru na Bydgoszcz 2015, a przed niespełna trzema laty (1 września 2018) stanął na czele bydgoskiej parady, która podejmowała próbę pobicia rekordu Guinnessa. Wydarzenia odbyły się w ramach corocznego Międzynarodowego Dnia Kajakarza.