A A+ A++

Kochają zwierzęta i poświęcają im każdą wolną chwilę. Pomagają jak mogą. Dzięki nim setki psów znajduje swoje domy. Kto taki? Oczywiście wolontariusze

Wolontariusze z Tomaszowa Mazowieckiego odpowiedzialni są za małą liczbę adopcji…. Tomaszowscy radni i nie tylko oni twierdzą, że wręcz je utrudniacie. Co Wy na to? Przyznam, że miałem okazję o schronisku i wolontariuszach pisać wielokrotnie i to w sytuacjach mocno konfliktowych, ale z takim stwierdzeniem spotykam się po raz pierwszy. Zawsze miałem wrażenie, że jest dokładnie odwrotnie i że to jest Wasze główne zadanie. Do tego stopnia, że niektórzy z Was potrafią wozić psiaki w drugi koniec Polski, jeśli tylko uda im się znaleźć dobry dom. Krytykuje się Wasze ankiety…

– Nie uważamy, by problemem były ankiety. O wypełnienie ich prosimy osoby, które chciałyby adoptować zwierzęta. Są sporym ułatwieniem. Mają niejako „na dzień dobry” zweryfikować z kim mamy do czynienia. Czy przyszły opiekun sprawdzi się w swojej roli, czy też nie. Może się okazać, że zwierzak, którego sobie wybierze nie będzie dla niego odpowiedni. Dzięki ankiecie mamy możliwość ocenić, w jaki sposób dalej prowadzić rozmowę i co zrobić.

No ale powinno Wam zależeć, by adopcji było jak najwięcej…

Zależy nam. Adopcja to świetna rzecz, tylko mało się mówi o tym, że część zwierząt nie nadaje się do adoptowania ot tak po prostu. One z jakichś powodów w schronisku się znalazły. Skrzywdzone przez ludzi, trafiają tutaj w różnym stanie fizycznym i psychicznym. Bywają agresywne. Nie wyobrażam sobie, by pies czy kot, który wcześniej kogoś ugryzł, czy taki, który przejawia zaburzenia behawioralne, mógł zostać wydany do domu, gdzie są dzieci, lub by wziął je ktoś, kto nie do końca będzie wiedział jak sobie z tym poradzić. Takie zwierzę nie może też trafić do osób, które nigdy nie miały psa, albo widzimy, że nie wiedzą jak zachować się wobec zwierzęcia. Te właśnie pomagają to zweryfikować ankiety. Pytania w nich zawarte są podstawą.

 

Ale nie wszędzie się je stosuje

Trzeba korzystać z dobrych wzorców. Można spojrzeć na działania profesjonalnie zarządzanych schronisk i fundacji. Wymagają o wiele więcej. Nasze pytania to absolutne minimum. Dotyczą podstawowej wiedzy z zakresu opieki nad zwierzętami. Poruszamy tematy żywieniowe czy niepożądanych reakcji – ponieważ wiele osób nie wie czym zwierzaki karmić według potrzeb gatunkowych, tak samo jak prawidłowo reagować w przypadku zniszczeń itp. Ankieta ma więc też funkcje edukacyjne. Dzięki niej wiemy na co zwrócić uwagę, co należy omówić z potencjalnym adoptującym.

Czyli ankieta ma nie tyle utrudnić proces adopcyjny, co pomóc osobom chcącym adoptować zwierzęta. Chodzi o odpowiedzialne i przemyślane decyzje?

Adoptujący, widząc taką ankietę, mają czas na przemyślenie swojej decyzji. Nie chodzi przecież o to, by zwierzak wrócił do schroniska krótko po adopcji.  

W ankiecie dotyczącej adopcji kotów są pytania o to, co opiekun zrobi, kiedy okaże się, że jego mruczek będzie załatwiał się w domu poza kuwetą lub niszczył różne przedmioty, co jest bardzo częste. Problemem bywa też niewiedza, jak połączyć ze sobą zwierzęta mieszkające w domu z nowym adoptowanym domownikiem.

 

 

To nie jest tak, że jeśli ankieta nie wypadnie do końca dobrze, to my człowieka przekreślamy. To jest punkt wyjścia do rozmowy. Do adopcji dojdzie lub nie w zależności, czy ten człowiek zechce stworzyć odpowiednie warunki zwierzęciu. Często do potencjalnych opiekunów dociera dopiero po rozmowie z nami, że jakiś zwierzak się nie nadaje do jego domu, bo na przykład ma małe dziecko lub niewystarczająco dużo czasu. Jest obawa, że może zrobić coś złego małym domownikom.

Co w takim przypadku?

Proponujemy inne, bardziej łagodne zwierzę. Czasami też do adopcji nie dochodzi.

Dam taki przykład. Przyjeżdżają do nas z Warszawy osoby zainteresowane adopcją psa bardzo wymagającego, agresywnego, nie pozwalającego się nawet wyprowadzić na spacer. Ludzie byli bardzo mądrzy i odpowiedzialni. Ze swoim psem przyjeżdżali do Tomaszowa trzy razy. Pani, kiedy otrzymała ankietę, sama stwierdziła, że dopiero jej wypełnienie otworzyło jej oczy. Zwróciło jej uwagę pytanie: co zrobisz, jeśli na przykład w przypadku choroby nie będziesz mógł opiekować się psem? Sama doszła do wniosku, że chyba nie da rady wskazać osoby, która mogłaby zająć się jej czworonogiem, którym już się opiekuje. Nie mówiąc już nawet o dwóch zwierzakach.

 

 

Ludzie nie mają podstawowej wiedzy. Chociażby takiej, że trzeba zwierzaka zabezpieczyć przed kleszczami. Znamy przypadki śmierci zwierząt kilka tygodni po adopcji przez brak świadomości o ochronie przeciwkleszczowej. Nie możemy do takich sytuacji dopuszczać, chcemy edukować. Zwierzęta mogą mieć alergie pokarmowe, skórne, problemy z dziąsłami czy dziesiątki innych chorób.

Tak wyglądają pytania. Nie interesuje nas czyjś stan konta i zasobność portfela. Chociaż adoptujący musi być świadomy, że zwierzę tak jak człowiek, może nagle zachorować. Pamiętajmy, że do schroniska nie trafiają zwierzęta z wystaw. Najczęściej są to psy i koty zaniedbane, u których choroby czy schorzenia mogą pojawić się w każdym momencie. Adoptujący musi mieć świadomość, że te zwierzęta trzeba odpowiednio diagnozować u specjalistów i leczyć.

Na kolejnej stronie dowiecie się więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKrotoszyn i powiat krotoszyński. Sprawdź, ile było zakażeń koronawirusem!
Następny artykułZielone pomysły dla Częstochowy