A A+ A++

Na nowe napędy idą miliardy. Kłopot jest z małą dostępnością nowego paliwa.

Politycy przekonali producentów aut, że do 2040 roku powinni wycofać się z produkcji modeli spalinowych. Przemysł zabrał się do działa. Renault Trucks spodziewa się, że w 2025 roku co dziesiąta ciężarówka opuszczająca linię montażową będzie miała napęd elektryczny, a 5 lat później odsetek wzrośnie do 35 proc. Marka już teraz oferuje modele dystrybucyjne o dmc do 26 ton, zaś za dwa lata obiecuje rozpocząć sprzedaż modeli budowlanych i dalekodystansowych z napędem elektrycznym.


Miliard tu, miliard tam

Traton (właściciel marek MAN i Scania) zainwestuje do 2025 roku w napędy elektryczne 1,6 mld euro, o 0,6 mld euro więcej niż do niedawna zamierzał. – Scania spodziewa się, że co dziesiąta ciężarówka sprzedana w 2025 roku będzie miała napęd elektryczny i co druga w 2030 roku. W tym samym roku u MAN co najmniej 60 proc. ciężarówek dystrybucyjnych i 40 proc. dalekodystansowych będzie zeroemisyjnych – zapewnia prezes Traton Mathias Guendler.

Tłumaczy, że grupa Volkswagena, do której należy Traton, wykorzysta efekt skali koncernu przy rozwoju ogniw akumulatorów litowo-jonowych. VW zainwestował w 2019 roku 0,9 mld euro z spółkę Northvolt, z która wznosi fabrykę akumulatorów w Salzgitter. W 2025 roku rozpocznie ona produkcję zunifikowanych na potrzeby grupy VW ogniw pryzmatycznych. Łączna pojemność ogniw z fabryki w Salzgitter wyniesie 40 GWh. Do 2030 roku VW planuje wspólnie z Northvolt zbudowanie sześciu fabryk akumulatorów litowo-jonowych o łącznej pojemności 240 GWh.

Traton uważa ciężarówki wodorowe za modele niszowe. – Zaledwie jedna czwarta energii trafia na koła, a trzy czwarte są stracone w przekształceniach energii od źródła prądu do kół – tłumaczy Guendler.

Traton wypuścił 12-letnie obligacje za 3 mld euro, cieszące się dużym zainteresowaniem inwestorów.

Volvo, które jest także właścicielem Renault, widzi w wodorze szasnę dla pojazdów dalekodystansowych. Obie marki zaoferują takie samochody w połowie dekady. Volvo wspólnie z Daimlerem przygotowuje ogniwa paliwowe dla tych samochodów. Powołana spółka ma kapitał 1,2 mld euro.

Wodór jest zbyt drogi

Daimler (właściciel marki Mercedes) zakłada, że napęd wodorowy sprawdzi się w pojazdach dalekodystansowych, natomiast w dystrybucyjnych lepszy będzie napęd elektryczny.

PACCAR, który jest właścicielem m.in. marki DAF, ma w badaniach blisko 100 elektrycznych ciężarówek oraz kilka napędzanych wodorem. – Kilka ciężarówek na wodór znajduje się w próbach. Współpracujemy z Toyotą jako dostawcą ogniw oraz Shellem. W przypadku ogniw paliwowych przeszkodą jest wysoka cena paliwa. Wodór kosztuje 12-13 dol. za kilogram, gdy dla komercjalizacji tego projektu cena nie powinna przekraczać 3 dol./kg – uważa prezes PACCAR Preston Feight.

Ocenia, że do obniżenia cen wodoru do akceptowalnego poziomu potrzeba dekady. Drugą przeszkodą jest znikoma liczba wodorowych stacji. Uskarżają się na słabą infrastrukturę szwajcarskie firmy dystrybucyjne testujące w Helwecji wodorowe ciężarówki Hyundaia.

Stacje ładowania będą wyzwaniem dla użytkowników elektrycznych pojazdów. – Wraz z samochodem będziemy dostarczać pokładową ładowarkę dzięki której istnieje możliwość naładowani … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzy Rada Powiatu Radzyńskiego odwoła Jarosława Ejsmonda?
Następny artykułPrzebudzenie lokat z funduszami. Banki kuszą procentami