A A+ A++

Podczas sesji w dniu 12 maja Rada Miejska Wałbrzycha zdecydowała o zdjęciu z porządku obrad projektu apelu dotyczącego usunięcia pomnika czerwonoarmisty. Choć ustawa o zakazie propagowania komunizmu nałożyła na samorządy obowiązek usuwania takich pomników, a czas na to minął już w marcu 2018 roku Tymczasem wałbrzyski „Iwan” raz w jest w oczach władz Wałbrzycha częścią sowieckiego cmentarza, a raz ma na celu „podniesienie estetyki miasta” w ramach realizacji Wałbrzyskiej Galerii Rzeźby Plenerowej – mówi dr Piotr Sosiński, były wiceprezydent Wałbrzycha z PiS w latach 2007-2010.

wPolityce.pl: Od kilku miesięcy radni Wałbrzycha apelują do prezydenta miasta by podjął decyzję w sprawie usunięcia pomnika czerwonoarmisty. Pan także wrócił się z takim apelem? Jak jest reakcja?

Dr Piotr Sosiński: Nie ulega wątpliwości, że najlepiej gdyby tej rzeźby w ogóle nie było w przestrzeni miejskiej. To moja opinia wyrażana od lat. Radziecki żołnierz z czerwoną gwiazdą powinien być zabrany z obecnej ekspozycji przy drodze aby nie ranić uczuć mieszkających tu Polaków, ale także i uchodźców z Ukrainy. Niestety, w tej sprawie władze Wałbrzycha są niezwykle zachowawcze. Podczas sesji w dniu 12 maja Rada Miejska Wałbrzycha zdecydowała o zdjęciu z porządku obrad projektu apelu dotyczącego usunięcia pomnika złożonego przez Klub Radnych PiS. Prezydent Roman Szełemej uznał, że sprawą powinien zająć się Instytut Pamięci Narodowej aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości związane z usytuowaniem tego obelisku. To oczywiście gra na zwłokę. Takie słuchanie o ciągłych niejasnościach w sprawie jest irytujące.

Na jakie wątpliwości powołuje się wałbrzyska Rada Miejska?

Zgodne z art. 5a ust. 1 ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego pomniki nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować. To jasne, że w świetle tych przepisów czerwonoarmista z sowiecką gwiazdą powinien być rozebrany.

To znaczy jest jest on wyjątkiem?

W art. 5a ust. 3 przewiduje się wyłączenia z tego zakazu pomników: niewystawionych na widok publiczny, znajdujących się na terenie cmentarzy albo innych miejsc spoczynku, wystawionych na widok publiczny w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej, naukowej lub o podobnym charakterze, w celu innym niż propagowanie ustroju totalitarnego lub w końcu wpisanych do rejestru zabytków. Obrońcy pomnika mówią, że stoi on na cmentarzu. Ale ostatnio ratuszowy prawnik przedstawił też opinię, że pomnik mógł zostać wystawiony na widok publiczny w celach artystycznych. W opinii czytamy, że: „że pomnik ten powstał w ramach realizacji Wałbrzyskiej Galerii Rzeźby Plenerowej. Inicjatywa ta, jak wynika z dostępnych publikacji, nie miała natomiast na celu propagowania ustroju totalitarnego, ale stworzenie na terenie miasta Wałbrzycha stałej galerii rzeźb plenerowych, zlokalizowanych w różnych częściach miasta. Galeria ta miała na celu przyczynienie się do m.in. do podniesienia estetyki miasta, wzbogacenie i urozmaicenie czynników składających się na jego wygląd i urodę. Był to również element kulturotwórczy, budzący zainteresowanie sztuką”. A zatem wałbrzyski „Iwan” raz w jest w oczach władz Wałbrzycha częścią cmentarza a raz ma na celu podniesienie estetyki miasta.

No właśnie, czy ten pomnik jest częścią cmentarza wojennego? Czy władze miasta są związane umowami międzynarodowymi w tej sprawie?

Ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego nałożyła właśnie na samorządy gminne obowiązek usuwania pomników upamiętniających osoby czy wydarzenia symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny. Czas na to minął już w marcu 2018 roku. Moim zdaniem, argumentacja, że pomnik jest częścią cmentarza jest nieuzasadniona, gdyż brama do nekropolii jest kilkaset metrów dalej.

Co planuje Pan robić w tej sprawie?

Temat musi być ciągle podejmowany, bo jesteśmy zakładnikami ciągłych wątpliwości władz miasta. Pomnik trzeba zdemontować albo przenieść na cmentarz. Sprawie nie służy niestety fakt, że pomnik objęty jest zapisami uchwalonego przez Radę Miejską w dniu 27 maja 2021 r. miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru w rejonie ulicy Koszarka. Plan ten objął ochroną prawną zarówno cmentarz wojenny Armii Radzieckiej, jak i wspomniany pomnik. A to oznacza, że rozbiórka lub przeniesienie wspomnianego obiektu prawdopodobnie wymaga zmian w zapisach obowiązującego planu miejscowego. Posiadam informację, że taka zmiana mogłaby być przygotowana przez wykonawcę, który ze względu na szczytny cel zmiany planu wykonałby zadanie zaledwie za kwotę 4000 zł. Plan wymaga zmiany, bo utrudnia usunięcie pomnika, chociaż ten znajduje się w pobliżu cmentarza radzieckiego i nie jest usytuowany na jego terenie.

Dlaczego ten pomnik w ogóle w Wałbrzychu został wybudowany? Przecież tędy nie przechodził front.

Cementowa rzeźba żołnierza Armii Radzieckiej autorstwa Ryszarda Zamorskiego pojawiła się w 1976 roku przy skrzyżowaniu ulicy Moniuszki z ulicą Czajkowskiego, prowadzącą w kierunku cmentarza zmarłych pacjentów pobliskiego szpitala na Gaju. Pochowani żołnierze umarli z powodu ran oraz rozmaitych chorób. Co ważne, o Wałbrzych nie były prowadzone walki. Istotny jest rok umieszczenia rzeźby. To wtedy Sejm uchwalił poprawki do Konstytucji PRL, wprowadzając zapis o przewodniej roli PZPR i przyjaźni z ZSRR. Budowa pomnika wpisała się w zacieśnianie tej przyjaźni. W latach 90. pomnik był już pozbawiony napisu „Żołnierzom Radzieckim poległym w II wojnie światowej” oraz czerwonej gwiazdy. Co zaskakuje, za rosyjskie pieniądze w 2013 roku rzeźba została odnowiona, wracają napis i gwiazda. Zgoda na powrót tego symbolu to ogromne zaniedbanie ówczesnych władz – wojewody i prezydenta Wałbrzycha.

Dziękuję za rozmowę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLisicki: Trudno to nazwać herezją. Mamy raczej do czynienia z formą przewrotu
Następny artykułTomasz Organek z Jerzym Skolimowskim na czerwonym dywanie na festiwalu w Cannes