A A+ A++

Widzew Łódź był wielki dzięki grze w europejskich pucharach w latach 70. i 80. XX wieku. Po przełomie ustrojowym już tak dobrze nie było. Do księgi rekordów trafiła porażka Widzewa 0-9 z Eintrachtem Frankfurt – 30 września 1992 r. – dokładnie 30 lat temu.

Łódź jest miastem o specyficznej urodzie i nie jest zaskoczeniem, że reżyser David Lynch wybrał to właśnie miejsce na kręcenie “Inland Empire” – filmu, który jest bardzo dziwny, nawet jak na standardy amerykańskiego maestro. Industrialny charakter miasta wynika z jego włókienniczego dziedzictwa, z tego też powodu Łódź bywa nazywana polskim Manchesterem. Był jednak czas (koniec lat 70. XX wieku), gdy to Manchester mógł być nazywany brytyjską Łodzią. Zarówno City jak i United musiały uznać wyższość “Wielkiego Widzewa”, ale nie tylko. Również wielkie wtedy Juventus Turyn i Liverpool nie dały rady widzewskiemu charakterowi.  

Sejsmiczne zmiany polityczne, które rozpoczęły się w Polsce w lutym 1989 r. doprowadziły do półwolnych wyborów 4 czerwca. W ich wyniku “Solidarność” odniosła miażdżące zwycięstwo, co oznaczało koniec komunizmu w Polsce i Układu Warszawskiego w Europie. W kategoriach sportowych znaczyło to, że kluby piłkarskie straciły patronat i nie były już finansowane przez wojsko, policję, kopalnie, firmy kolejowe i państwowe przedsiębiorstwa tekstylne, które wcześniej wspierały sport.

Legendarny prezes Widzewa Łódź, Ludwik Sobolewski wciąż był w klubie, ale teraz za sznurki pociągał Andrzej Grajewski. Kibic Widzewa od dziecka, podróżował na mecze wyjazdowe w czasach komunistycznych i zyskał status legendy jako jedyny kibic gości, kiedy Widzew grał mecz Pucharu UEFA w Saint-Etienne w 1979 roku.

Niedługo potem wyjechał do Niemiec Zachodnich, zaczął nazywać się Andreas i pracował jako rzeźnik. Następnie sprzedawał kwiaty, zanim przeniósł swe zainteresowania na używane samochody. Po upadku muru berlińskiego stał się przedstawicielem jogurtowego niemieckiego giganta “Mullermilch” w Polsce.

Widzew niespodziewanie spadł z Ekstraklasy w 1990 roku, wygnanie okazało się jedynie roczne. Trzecie miejsce w sezonie 1991/92 zakwalifikowało beniaminka do rozgrywek Pucharu UEFA.

W pierwszej rundzie Widzew trafił na Eintracht Frankfurt, który w ostatnim dniu poprzedniego sezonu stracił tytuł mistrza Niemiec. Pierwszy mecz rozegrano w Łodzi, na Widzewie zamiast ŁKS-ie, gdzie w przeszłości miały miejsce wspaniałe europejskie mecze. Gospodarze w pierwszej połowie wywalczyli dwubramkowe prowadzenie, marnując kilka świetnych okazji na zdobycie kolejnych goli.

Eintracht odrobił straty w drugiej połowie, remisując 2-2. To był dobry mecz pomiędzy dwoma drużynami, które w tamtym czasie były niepokonane w swoich ligach. Pomimo rozczarowania w polskich mediach, ci którzy znali Bundesligę, byli zadowoleni z wyniku. Serbski trener Eintrachtu Dragoslav Stepanović miał drużynę o ogromnej sile ofensywnej – Tony Yeboah, Jay-Jay Okocha, Uwe Bein, Ralf Weber i Axel Kruse. Z tyłu bramki pilnowali doświadczeni Uli Stein, Uwe Bindewald i Manfred Binz. Niemcy byli faworytem zwłaszcza po remisie w pierwszym spotkaniu, nikt jednak nie mógł przewidzieć tego, co stało się w rewanżu.

Dzień 30 września 1992 roku nie zaczął się źle. Gdy drużyna Widzewa dotarła na stadion, pomocnik Leszek Iwanicki zapytał trenera Władysława Żmudę:

– Trenerze, czy Uwe Bein zagra?

– Nie, właśnie widziałam go na górze pijącego piwo.

To była dobra wiadomość, ponieważ Bein był reżyserem gry Eintrachtu – utalentowanym lewonożnym numerem “10” i zdobywcą Pucharu Świata dwa lata wcześniej. Tak się złożyło, że Bein wszedł na boisko po pół godzinie i strzelił ostatniego gola w meczu. To był gol numer dziewięć tego wieczoru na stadionie we Frankfurcie.

Pomimo niewielkiej liczby zaledwie 11 200 kibiców na Stadionie Leśnym, gospodarze okazali się profesjonalistami i potraktowali mecz bardzo poważnie. Napastnicy Kruse i Yeboah podjęli zażarty pojedynek, kto prędzej skompletuje hat-tricka. Minimalnym wygranym okazał się reprezentant Ghany – zajęło mu to 36. minut, a Krusemu 38. Frankfurt wyszedł na sześciobramkowe (!) prowadzenie po pierwszej połowie. To sporo w piłce ręcznej, a co dopiero w nożnej. To był koszmar.

Przerwa w futbolu to tylko kwadrans, ale ak … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPomóż sobie w przygotowaniach do matury. Zgłoszenia mailowe na darmowe kursy już tylko do niedzieli
Następny artykułDo końca przyszłego roku zostaną wyremontowane cztery odcinki dróg na południu powiatu bocheńskiego