Wyobraźcie sobie chłopczyka, który cieszy się na zakończenie roku szkolnego. Który razem z mamą kupuje sobie specjalnie na tę okazję spodnie, przymierza marynarkę. Wie, że to jest ważny dzień i chce go potraktować jako ważny. Dla każdej ze swoich pań nauczycielek kupuje kwiatek i uśmiechnięty rusza razem z mamą do szkoły na ten ostatni dzień w roku szkolnym, aby uroczyście się ze wszystkimi pożegnać.
Wyobraźcie sobie, że ten chłopczyk nie zostaje wpuszczony na apel.
Wyobraźcie sobie, że gdy wszyscy jego koledzy i koleżanki dostają świadectwa przy oklaskach wszystkich rodziców, on dostaje je „na szybko” na korytarzu, jak ktoś kompletnie zbędny.
Chłopczyk nie rozumie.
Płacze.
Niestety praktycznie żadna z pań się tym nie interesuje, stojąc tyłem do chłopca i udając, że nie istnieje.
To niestety nie jest fikcja literacka. To wszystko wydarzyło się trzy dni temu. W XXI wieku. W Polsce.
Mama chłopca prosiła o nie wskazywanie konkretnej szkoły, bo nie chce robić wokół swojego dziecka niepotrzebnego medialnego szumu ze względu na jego dobro (zamierza walczyć o swoje prawa prywatnie w kuratorium i u Rzecznika Praw Dziecka, a szkołę już zmieniła). Wspólnie mamy jednak nadzieję, że nagłośnienie tego problemu pomoże innym rodzicom, którzy też się z takimi zachowaniami spotkają. Jeśli natomiast ktoś szuka informacji o tym jakie prawa przysługują rodzicom, znaleźć je można m. in. tutaj: http://pomocdlarodzicow.pl/.
„AS”
Dzieci z Zespołem Aspergera często nazywa się Asami, a tak się składa, że właśnie dziecka z Aspergerem dotyczy ten wpis. Tak stwierdziła poradnia, która wydała szkole zalecenia i których szkoła miała obowiązek przestrzegać, aby pomóc dziecku odnaleźć się w środowisku szkolnym. Miała być wsparciem dla dziecka i dla rodziców. Ramieniem, na którym mogliby się wesprzeć. To oni mieli być tymi, którzy mieli dawać rodzicom wskazówki, jako osoby odpowiednio w tym kierunku wykształcone.
Niestety okazało się, że dyrekcja wspomnianej szkoły „wiedziała lepiej”. Na początku, przy przyjmowaniu chłopca do szkoły oczywiście ochoczo kiwała głową, że oczywiście znają temat Zespołu Aspergera i że będą wspierali rodziców i chłopca w najlepszy możliwy sposób. Szkoda, że to wszystko była tylko zasłona dymna, byleby tylko położyć łapę na dotacji za dziecko, a w rzeczywistości szkoła nie realizowała praktycznie żadnych postanowień jakie zawarte były w zaleceniach.
Zaleceniach, których szkoła miała obowiązek dotrzymać.
Niestety nie jest to pierwszy raz kiedy słyszę o szkole prywatnej, która bardzo chętnie bierze kilkutysięczne dotacje, jakie otrzymuje się za dziecko z ZA, po czym kompletnie ignoruje fakt, że te pieniądze nie są premią dla dyrekcji, tylko pieniędzmi przeznaczonymi na dodatkowych nauczycieli, terapie czy zajęcia dla tego konkretnego dziecka, bo ono tego wszystkiego potrzebuje.
Bagatelizowanie sprawy przez szkołę
Nadwrażliwość słuchowa, jedzeniowa, dyspraksja ruchowa… wszystko potwierdzano nawet w szkole, ale nic sobie z tego nie robiono. Praktycznie żadnych zajęć, żadnej terapii. Dopiero po półrocznej walce od marca zaczęły się dwa rodzaje zajęć, ale jedne skończyły się już po miesiącu, bo pani poszła na zwolnienie lekarskie. Przypomnę, że to wszystko mimo przyjmowania sporych pieniędzy właśnie na ten cel. Co 15 minut miały być przerwy, ale ponoć rozpraszały klasę, więc ich nie było (to nic, że szkoła ma możliwość zorganizowania nauczyciela wspomagającego w takiej sytuacji, by właśnie tego uniknąć). Terapia miała być, praktycznie jej nie było. Po co zresztą mieliby to robić, skoro lepiej opierdzielić rodzica, że sobie nie radzi i skazywać niczemu winne dziecko na izolację społeczną.
W pewnym momencie zaczęto nawet kwestionować Zespół Aspergera sugerując, że dziecko jest nadpobudliwe celowo i że to wszystko robi to specjalnie (!). Mama nawet usłyszała kiedyś, że załatwiła sobie orzeczenie. Ciekawe czy niesłyszące dziecko też nie słucha celowo?
Przy okazji to dość dziwne, że szkole nie przeszkadzało to brać dotacji, prawda?
Zakończenie roku
Serce mi się krajało, gdy czytałem co napisała mama:
„Syn cieszył się, kupił sobie na tą okazję nowe spodnie, przymierzał marynarkę… Rozczarowanie było ogromne, a żadna z pań nawet nie zainteresowała się dlaczego przed salą mój syn płacze i krzyczy… widocznie się przyzwyczaiły…
Już w poniedziałek wychowawczyni poinformowała mnie bardziej niż zapytała „Pani syna oczywiście na apelu nie będzie?”. Powiedziałam jej, że będę razem z nim i będę koło niego siedzieć. „No, ale on przeszkadza w próbach!” powiedziała.
Nic dziwnego. Frustrował się, bo każde dziecko miało jakąś rolę każde oprócz niego – też bym się wkurzała.
Płakać mi się chciało jak pani wyszła z apelu i dała mu świadectwo na korytarzu 🙁 Przecież mogli mu to dać w auli gdy dzieci już wyszły, jakoś na koniec, albo wyczytać nas i zawołać z tego korytarza…
Syn miał kwiatki dla swoich nauczycielek, ale dał je pani że świetlicy i pani od logopedii (jak sam stwierdził „mamo tylko one mnie w tej szkole traktowały z szacunkiem i miłością”).”
Szkoła wrogiem?
Brakowało mi słów…
Szkoła nie tylko nie zapewniła tego, co miała psi obowiązek zapewnić, ale jeszcze przez swoją nieudolność, zwiększała izolację chłopca (mimo chęci mamy do zaangażowania się i oferowania pomocy). To z kolei tylko nasilało jego zachowania, których szkoła oczywiście „nie tolerowała” i koło się zamykało. Zamiast mu pomagać, co przecież jest zadaniem szkoły właśnie, ciągle działała na jego szkodę.
Świat nie jest idealny!
Niestety sam znam takich panów i panie idealne, które nie rozumieją, że ktoś może być inny. Że ktoś może spoglądać na świat inaczej.
I mówiąc o spoglądaniu na świat inaczej, nie mówię tutaj tylko o Zespole Aspergera czy w ogóle o spektrum autyzmu.
Zespół Downa, ADHD, dysleksja, dysortografia, nadwrażliwość na pewne bodźce, niewrażliwość na inne, daltonizm, nadpobudliwość, leworęczność, melancholijność, ekscentryzm, krótkowzroczność, nadwaga, cierpliwość, ambicja, wrażliwość, gadatliwość… mam wymieniać dalej? Jak pewnie zauważyliście, tutaj chodzi nie tylko o zaburzenia, które są skatalogowane pod jakimiś punktami w jakichś strasznych przepisach, których trzeba się bać. Tutaj chodzi o wszystko, co jest może cechować niemal każdego z nas.
Ostatnio rozmawiałem z córką i podzieliła się ze mną, że ktoś się śmiał z jej koleżanki twierdząc, że jest inna:
– I co jej powiedziałaś?
– Że przecież każdy jest inny i to akurat bardzo fajnie.
Niestety coś, co rozumie jedenastolatka, jak widać bywa ciężkie do zrozumienia przez ludzi dorosłych i to jest jedna z tych cholernie przykrych dla mnie rzeczy. Szczególnie, gdy ci dorośli mają władzę na tyle dużą, że mogą przy jej pomocy sprawić innym wiele cierpienia.
Tworzenie enklaw idealności
Zastanawia mnie jednak w tym wszystkim po co? Dlaczego ktoś miałby sprawiać czyjemuś dziecku tyle cierpienia? Dlaczego ktoś miałby być na tyle zimny i bezduszny, żeby nie tylko wzbogacać się kosztem czyjegoś dziecka nie dopilnowując swoich obowiązków, ale i okłamywać pozostałe dzieci, tworząc wokół nich sztucznie idealny świat? Jaki jest w tym cel?
Czy naprawdę tak trudno było rozpocząć współpracę z dzieckiem? Współpracę z rodzicami? Czy tak trudno było mu pomóc? Dać mu wskazówki, umiejętności i wsparcie potrzebne do tego, aby lepiej radziło sobie w życiu i nawiązywało lepsze relacje? Kto by na tym stracił?
Leworęczne dziecko też powinniśmy zmuszać do pisania prawą ręką? A jakby dziecko było niewidome? Czy wg dyrekcji tej szkoły miałoby się bardziej postarać, aby jednak coś zobaczyć? I jakby dalej nie widziało, to stwierdzono by, że jest po prostu niegrzeczne i robi to specjalnie? Na złość nauczycielom?
A czy inne dzieci naprawdę tak wiele by straciły, gdyby zobaczyły, że świat jest różnorodny? Że istnieje coś takiego jak empatia i że jak ktoś ma problem, to nie szydzimy z niego, nie ignorujemy go i nie odrzucamy go jak zepsutej zabawki? Tylko możemy mu czasami po prostu po ludzku pomóc? Tak straszna jest ta umiejętność? Tak bardzo boimy się zaszczepić w naszych dzieciach wrażliwość i dostrzeganie innych? Tak bardzo chcemy wychować dzieci skupione wyłącznie na sobie, które o nikogo, ani o nic innego nie dbają?
Czy nie widzimy, że obecny świat ma już takich ludzi zdecydowany nadmiar i niestety nie przynosi to nic dobrego?
Świat jest bardzo małym miejscem
Jest mi cholernie przykro, że coś takiego miało miejsce i mam nadzieję, że ten tekst rzeczywiście dotrze do osób odpowiedzialnych za tę sprawę (wysyłam go im jeszcze dzisiaj, ale są wakacje, więc może być różnie). Do nich i do wszystkich im podobnych (niestety z grup i forów dla osób z różnymi zaburzeniami wiem, że podobne sytuacje nie są wyjątkowymi czy pojedynczymi przypadkami, lecz zdarzają się zdecydowanie zbyt często).
Dlatego też będę wdzięczny za udostępnianie tego tekstu dalej, bo to daje nam realną szansę zmiany. Daje szansę na to, że chociaż kilkoro z takich osób do których ten tekst dotrze, na chwile przystanie i zastanowi się nad swoimi decyzjami. Zastanowi się co by było, gdyby zamienili się miejscami z osobą po drugiej stronie.
Natomiast wszystkim tym, którzy mimo wszystko będą uparcie przekonani o swojej racji i będą dalej krzywdzili innych, chciałbym przypomnieć, że świat jest bardzo małym miejscem i takie rzeczy nie będą wiecznie bezkarne. Dlatego też trzymam kciuki za wspomnianą mamę, aby wywalczyła sprawiedliwość dla swojego dziecka (ze swojej strony pomogę w każdy dostępny mi sposób, aby tak się stało) i aby w tej szkole już nigdy coś takiego innego dziecka nie spotkało. Skoro udało się ostatnią z , to mam wrażenie, że i tutaj możemy coś zdziałać. W końcu rewolucje często zaczynały się właśnie od takiego małego płomienia, który zapłonął najpierw w ludzkich sercach.
Prawa do zdjęcia należą do .
DODANO PÓŹNIEJ:
W odpowiedzi na mój artykuł dostałem informację od osób, które współpracują z Ministerstwem Edukacji Narodowej, które jest dość istotna w nawiązaniu do omawianego problemu i pomoże zmniejszyć jego skalę, więc przekazuję dalej:
„Od 2019 r. wchodzi w życie przepis stanowiący, że przedszkola i szkoły DOTACJĘ, którą otrzymują na UCZNIÓW NIEPEŁNOSPRAWNYCH muszą w całości przeznaczyć i rozliczyć na realizację zadań na rzecz tych uczniów! W przeciwnym wypadku będą musiały zwrócić dotację. „Zarabianie” na dotacji na uczniów niepełnosprawnych nie będzie już możliwe. Przedszkola i szkoły, które wydają środki na kształcenie specjalnie uczciwie nie mają podstaw do obaw, ale liczymy, że nowe prawo ograniczy albo wyeliminuje tak przykre sytuacje opisane w Pana poście.”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS