A A+ A++

Choć miniony rok był zdecydowanie inny od pozostałych, to na pewno nie zabrakło świetnych produkcji serialowych. Część debiutowała z opóźnieniami, inne były trzymane jeszcze od 2019, a o niektórych usłyszymy pewnie dopiero za kilka miesięcy. Jedno natomiast trzeba sobie napisać wprost – to był mocny rok dla produkcji odcinkowych, które służyły nam jako zastępstwo za kina. Te nie mają się bowiem najlepiej.

Trzeba przyznać, że minione 12 miesięcy obfitowało w masę produkcji zupełnie różnych od siebie. Dostaliśmy światowej klasy horrory, angażujące dramaty, cudowne kontynuacje oraz całą masę nowych marek, które prawdopodobnie zagoszczą na naszych ekranach na długo. Jestem przekonany, że każdy z Was miał przyjemność oglądać przynajmniej jedną mocną produkcję z roku stojącego pod znakiem globalnej pandemii.

Mam też świadomość, że na poniższej liście brakuje wielu tytułów – to najlepiej pokazuje jednak, jak obficie było. Jeśli więc zabrakło Waszej ulubionej pozycji, wspomnijcie o niej w komentarzach. Koniecznie dajcie znać, dlaczego właśnie ona najbardziej przypadła Wam do gustu w 2020 roku!

Gambit Królowej

Kto by się spodziewał, że serial o szachach może narobić tyle szumu i stać się tak dużym hitem. Tak się jednak stało. Najlepszą rekomendacją serialu jest fakt, że to on buduje popularność tematu, w którym się porusza, a nie na odwrót. Zresztą – wykresy wyszukiwać w Google mówią same za siebie. Oh, nie można zapomnieć o genialnej Anyi Taylor-Joy. Kreacja postaci stała na najwyższym poziomie.

Dark (Sezon 3)

Arcydzieło, po prostu. Cały serial to dla mnie najlepsza europejska produkcja odcinkowa, jaka kiedykolwiek powstała. Nigdy bym się nie spodziewał, podchodząc do seansu, iż ostatecznie okaże się tak angażujący i tak niebywale zagmatwany. Co więcej, ostateczne rozwiązanie umiejętnie splotło (albo wreszcie rozwiązało) to wszystko, co serwowano nam przez cały czas.

The Boys (Sezon 2)

Jeśli uważacie, że tematyka superbohaterów w formie ekranizacji się wyczerpała, to zdecydowanie musicie zapodać sobie seans najgłośniejszej produkcji na Prime Video. To, jak cudownie serial ten adaptuje komiks, jest czymś wspaniałym. Co więcej – muszę powiedzieć ze sporym przekonaniem, że niejednokrotnie jest po prostu lepszy. Zwyczajnie trzeba zobaczyć samemu.

Sex Education (Sezon 2)

Wydaje mi się, że ta produkcja ukazała się dokładnie wtedy, kiedy powinna. Gdy w Polsce trwała batalia odnośnie do Wychowania Seksualnego w Polsce, Netflix zaserwował światu drugi sezon perypetii Otisa. Nie było wcześniej niczego, co w tak świetny i lekki sposób podejmowało tematy, które w wielu kręgach uważane są za tabu. Pozycja obowiązkowa, bez dwóch zdań.

Defending Jacob

Serial ten był dla mnie ogromną niewiadomą. Dostałem jednak darmowy rok Apple TV+ od Gigantów z Cupertino, więc żal byłoby nie sprawdzić. Obejrzałem kilka seriali na platformie i muszę stwierdzić, że to właśnie ten okazał się najlepszym. Nieprzeciętna historia, cudowna scenografia oraz genialna obsada aktorska (w jednej z głównych ról choćby sam Chris Evans) – wszystko to złożyło się na jedną z najlepszych produkcji tego roku.

Ozark (Sezon 3)   

Netflix trzeci raz zabrał nas w tym roku do małego, tytułowego miasteczka w Missouri i znów dostarczył emocji na potęgę. Marty dalej walczy o wypranie pieniędzy, ale sprawy rodzinne zdają się wszystko komplikować. Trzeba jednak z pełnym przekonaniem stwierdzić, że najnowszy sezon trzymał poziom poprzednich. A moim zdaniem był nawet lepszy niż drugi! Jeśli szukacie czegoś, co może załatać Wam dziurę w sercu po „Breaking Bad”, odpalcie „Ozark”!

Tales from the Loop

Ten serial od Prime Video był dla mnie prawdziwą zagadką. Nigdy nie spodziewałbym się, że zostanie tak świetnie przyjęty. Antologia losów mieszkańców pewnego amerykańskiego miasteczka przedstawia nam sytuacje nadprzyrodzone i zdecydowanie niecodzienne. Robi to jednak w sposób, który zdaje się serwować nam coś łączącego w sobie zawiłość „Dark” oraz rozwiązania rodem z „Black Mirror”.

BoJack Horseman (Sezon 6, część 2)

Choć to „zaledwie” druga część sezonu, po prostu nie może go zabraknąć w takim zestawieniu. Twórcy ikonicznej animacji zakończyli wszystko dokładnie tak, jak prowadzili całość i zdaje się, że większość fanów jest zadowolona. Zresztą, niewiele znajdę osób, które dałyby szansę temu projektowi i nie pokochały go. Ale to zwyczajnie trzeba zobaczyć.

Unorthodox

Niemiecki mini-serial właściwie nie zapowiadał się na hit. Netflix raz jeszcze jednak dowiózł i sprawił, że historia młodej Esther Shapiro (znakomita rola Shiry Haas) poruszyła serca wielu widzów. Można bowiem uciec od ludzi, z domu, a nawet udać się w nieznane. Przeszłość zawsze będzie jednak za nami gonić i nie odpuści tak łatwo. To jest właśnie clou serialu i być może dlatego jest tak dosadny.

Better Call Saul (Sezon 5)

Coś, co początkowo zapowiadało się po prostu na spin-off genialnego Breaking Bad, przerodziło się w serial będący dla wielu nawet lepszym, niż pierwotna seria o Heisenbergu. Perypetie nietypowego prawnika ciągną się już od 5 sezonów, a zgodnie ze słowami twórców – kolejny ma być tym ostatnim. Wszystko rzeczywiście zdaje się zmierzać do końca i jestem pewien, że raz jeszcze dostaniemy finał z przytupem.

The Crown (Sezon 4)

Serial o brytyjskiej rodzinie królewskiej bardzo szybko zdobył serca milionów fanów na całym świecie. Możliwość obserwowania tego, jak wygląda życie monarchów od wewnątrz, okazała się niezwykle wciągająca. I w zasadzie nic w tym dziwnego – Elżbieta II jest przecież w życiu większości z nas od zawsze. Dawno nie było tak głośnej produkcji od Netflixa i jednocześnie tam mocnego debiutu – a przed nami jeszcze jeden sezon.

I May Destroy You

Tu, nieco podobnie jak w przypadku „Unorthodox”, niewiele zwiastowało, że dostaniemy tak przebojowy serial. Dramat od HBO skupia się na losie młodej kobiety, Arabelli Essiuedu, która spełnia się w zawodzie dziennikarki internetowej. Gdy jednak pewnej nocy staje się ofiarą napaści seksualnej, jej życie całkowicie się zmienia. Wydarzenie bardzo mocno wpłynie na jej sposób funkcjonowania, pisania oraz wartościowanie życiowych priorytetów.

The Last Dance

Chicago Bulls to ta drużyna koszykarska, którą kojarzą prawdopodobnie wszystkie dzieciaki wychowujące się w latach 90. ubiegłego wieku. Dla wielu jest to najlepsza (w znaczeniu – najbardziej kompletna) drużyna w historii NBA i to właśnie jej przebojowi zawodnicy sprawiali, że nawet w Polsce zarywano nocki, by móc oglądać ich występy na parkiecie. Kerr, Rodman, Pippen i oczywiście Jordan… Pozycja dla fanów sportu i nie tylko!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMIĘDZYRZECZ: Pobiegnij… dla siebie i dla innych!
Następny artykułPomysł na obiad. Zupa węgierska z kluseczkami